Rozdział 21

309 18 3
                                    

Stałam ze swoimi bagażami, czekając na swoją przyjaciółkę, która jak zawsze miała na wszystko czas. Do Barcelony jedziemy samochodem, ponieważ nie chcieliśmy pokazywać się na lotnisku.
- Masz wszystko? - zapytałam Laurę, która chodziła w tą i spowrotem, sprawdzając, czy niczego nie zapomniała. Do naszego pokoju weszli akurat Pedro i Gavi.
- Gotowe? - wzrok Gaviego spoczął na mnie. Lekko się uśmiechnęłam przytakując głową. Podszedł do mnie z uśmiechem przytulając mnie.
- Tak. Możemy jechać - potwierdziła blondynka. Gavi objął mnie ramieniem wyprowadzając z pokoju hotelowego.
- Jak się czujesz?
- Nijak - mialam zachrypnięty głos przez cały ten płacz.
- Zrobi ci się lepiej, jak stąd wyjedziesz.
- Mam nadzieję.. - w ogóle nie miałam nadziei. Nie miałam ochoty na nic, a moi przyjaciele mnie po prostu stąd zabierają. Rozumiem ich, bo zostałabym sama, ale chcialam porozmawiać z Kylianem tak bardzo. Bo czuje, że nasze uczucia w ogóle się nie zmieniły. Wiem, że mnie kocha i wiem, że wybaczy mi to. Musi, bo nie wyobrażam sobie na tą chwilę innej opcji.
Po przylocie do Barcelony Gavi zaproponował, bym zatrzymała się u niego, ale odmówiłam. Gdyby Mbappe się o tym dowiedział...byłoby jeszcze gorzej. Laura i Pedri zgodzili się, bym u nich była dopóki nie wylecę do Stanów. Dziwnie się czuje z myślą, że lecę do domu. Tak samo, jak dziwnie się czułam, że tu zostaje. Jakoś przyzwyczaiłam się do Europy i nie wyobrażałam sobie życia teraz w Nowym Jorku.
- Tak więc, tu jest twój tymczasowy pokój. Rozgość się. My będziemy na dole - potarł moje plecy Pedri, by dodać mi trochę otuchy.
- Dziękuję - wymusiłam uśmiech. Byłam im wdzięczna za wszystko. Minęło dwa dni odkąd nie jestem z Kylianem. Najgorsze dwa dni w moim życiu. Nie spodziewałam się, że można aż tak uzależnić się od drugiej osoby..
Położyłam się do łóżka zamykając oczy. Gdy byłam w fazie zasypiania mój telefon zaczął dzwonić. Bruna.
- Jezu Nel, co się stało? - jej głos był wystraszony. Z moich oczu wypłynęła fala łez.
- Bruna..-mój głos się załamał.
- Gdzie jesteś?
- Jestem w Barcelonie. Wracam do Stanów w tym tygodniu.
- Ale jak to? Co się stało?
- Dowiedział się o pocałunku z Gavim..
- To ty mu tego nie powiedziałaś?
- Nie - szepnęłam.
- Neluś, kochanie...
- Tak strasznie mi przykro..
- Ney siedzi z nim od wczoraj. Kylian jest załamany..
- Jestem okropna..
- Nel. Każdemu mogło się coś takiego przydarzyć. To męska duma teraz przez niego przemawia. On się uspokoi i skontaktuje się z tobą. On Cię kocha. Wiem, co mówię. Znam go już trochę.- starała się mnie pocieszyć, ale moja nadzieja umarła.
- Skrzywdziłam go..
- Ale stara. On nie jest święty. Robił gorsze rzeczy Emmie.
- To nie znaczy, że ja miałam tak zrobić.
- Czujesz coś do Gaviego?- wypaliła.
- Nie. Oczywiście, że nie. Ten pocałunek wyszedł tak z dupy, że po prostu mam chęć się udusić..
- Nie leć do Stanów. Niedługo zaczynają sezon. To może źle na niego wpłynąć - kolejna fala łez wypłynęła z moich oczu. Pociągnęłam nosem.
- Bruna, to nie jest takie proste. On w tej chwili mnie nienawidzi. Nie chcę, by świadomość, że jestem w Barcelonie go jeszcze bardziej rozzłościła.
- On cię nie nienawidzi Nel! - krzyknęła z frustrowana brunetka.
- Gdyby tak było, to by zadzwonił.
- Zachowujesz się jak głupia nastolatka, która nie zna życia. - idealnie mnie podsumowała, bo tak się czuje właśnie.
- Nie znam, to fakt - zaśmiałam się.
- Dowiem się od Neya wszystkiego. Nie pozwolę, żebyś ty wyjechała na drugi koniec świata, a on, żeby znów popłynął. - stanowczość jej słów uderzył we mnie.
- Kocham Cię, wiesz?
- Ja ciebie też, Nel. Jesteś dla mnie naprawdę wspaniałą osobą i nie chce dla ciebie źle. - gdy mialam już odpowiadać ktoś zapukał do moich drzwi. Zza drzwi wyłonił się Gavira. Aż mnie ścisnęło w żołądku.
- Bruna, muszę kończyć. Do usłyszenia.
- Pa, trzymaj się. I nigdzie mi nie leć, zrozumiano?
- Ta jest, heh - usłyszałam cmok i rozłączyłam się. Spojrzałam na drzwi, w których stał brunet.
- Mogę? - zapytał nieśmiało. Twierdząco kiwnęłam głową, by wszedł.
- Co tam? - usiadłam po turecku. Chłopak usiadł na kancie łóżka, jakby się mnie bał.
- Mam ogromne wyrzuty sumienia.
- To nie z tobą zerwała dziewczyna - uśmiechnęłam się sarkastycznie.
- Wiem i jest mi okropnie źle z tym.
- Będzie dobrze, Gavi. Musi być.

***The boy who changed everything***Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz