punkt kulminacyjny

1 0 0
                                    

Straceni w swoich szklanych odbiciach
Gdy coś koło mostku, w naszych ciałach
Telepie, klekoce, zamiera
Krzyk staje w gardle
Nie rusza, nie burzy ciszy
Mikroskopijne cząsteczki rwą się do siebie
Nie dajemy im zgody
Na złączenie powrotne
Czujemy iskrę gniewu, ale zaraz
Nadchodząca apatie
Nasze nogi jak z waty
Same z siebie, wykonują ruch
Krok w tył
Obrót
Całe nasze twarze spalają się
Serca, lub to co przed momentem tam było
To coś, koło mostka, w naszych ciałach
Rozpoczyna pracę na nowo
Troszkę wolniej, spokojniej
Tylko w tym miejscu
Szumi nam w głowach, zamęt
Oddech zwalnia
Odchodzimy, nawet nie złamani końcem
Tylko rozczarowani dalszym ciągiem
Bez siebie

melodia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz