Rozdział XIV

106 5 0
                                    

Lepiej nie rozmawiajmy o wtorkowych lekcjach. Kompletnie zapomniałam o sprawdzianie z matematyki i nie rozwiązałam żadnego zadania. Dodatkowo wylałam na siebie wodę i miałam całą mokrą bluzę.

- Może jednak pojadę do niego? - zapytałam, kiedy wyszliśmy z tej przeklętej szkoły.

- Mówiłem ci, żebyś mu dała czas - odpowiedział Austin.

- Ale to już drugi tydzień, odkąd się nie odzywa ani do mnie, ani do ciebie. Przez cały ten czas widziałam go tylko przez chwilę w restauracji. Nie wiem, gdzie jest, jak się czuje, czy wszystko w porządku...

- Nie panikuj! - wtrąciła Eleanor. - Musisz być cierpliwa i wytrzymać. Miejmy nadzieję, że jego przerwa od rzeczywistości nie potrwa długo. A teraz wracaj do domu, zjedz obiadek, ubierz coś ładnego i za niecałe dwie godziny widzimy się w kawiarni. Tylko się nie guzdraj, bo ja na ciebie wiecznie czekać nie będę!

- Dobrze, dobrze. To do zobaczenia! Kocham was!

Tak, jak kazała Elle, wróciłam do domu. Założyłam biały top z długim rękawem i beżowe spodnie, związałam włosy w lekkiego koka i wyszłam z domu. Kawiarnia, w której się umówiłyśmy, była z muzyką na żywo. Znajdowała się tam mała scena, na której praktycznie każdy mógł grać i śpiewać na dostępnym sprzęcie lub swoim własnym. Wystarczyło umówić się w menadżerem kawiarni i wpłacić mu niewielkie pieniądze. Po dotarciu na miejsce, Eleanor jeszcze nie było, więc zajęłam nasz ulubiony stolik blisko sceny i przy oknie. Czekałam dobre 10 minut, ale moja przyjaciółka się nie zjawiała. Nie odbierała telefonów, ani nie odpisywała na SMS-y. No dobra, może coś jej wypadło... W pewnym momencie dało się słyszeć dźwięk gitary i już wiedziałam, że zaraz ktoś będzie śpiewać.

Watch the sunrise along the coast
As we're both getting old
I can't describe what I'm feeling
And all I know is we're going home

To był bardzo znajomy głos. Obróciłam się i zobaczyłam, że na scenie był... Codah. Siedział na krzesełku, grał na gitarze i śpiewał swoim kojącym głosem. Aż mi serce zaczęło szybciej bić.

So please don't let me go, oh
Don't let me go, oh-oh-oh
And if it's right
I don't care how long it takes
As long as I'm with you
I've got a smile on my face
Save your tears, it'll be okay
All I know is you're here with me

Patrzył prosto na mnie. Tak samo, jak w restauracji mojej mamy, kiedy ja śpiewałam. Właśnie tak samo się uśmiechał. Byłam wsłuchana w tekst i nie sądziłam, że zwykła piosenka wywoła we mnie tyle emocji. Nie wiedziałam, czy mam się cieszyć, czy płakać, siedzieć, czy uciec, a może do niego podejść. Nie miałam pojęcia, co ze sobą zrobić i jak to odebrać. Jako szczery gest, czy może przeprosiny za zdradę... Codah śpiewał dalej, pięknie jak zwykle. W połowie piosenki zaczęły mi spływać łzy po policzkach, bo przed oczami przeleciały mi wszystkie wspaniałe chwile, jakie razem spędziliśmy, ale również ten jeden przykry moment z imprezy Molly.

And all the time we spent
Waiting for the light to take us in
Have been the greatest moments of my life
I don't care how long it takes
As long as I'm with you, I've got a smile on my face
Save your tears, it'll be okay

Codah zagrał ostatnie melodie. Usłyszeliśmy brawa od wszystkich gości. Ale ja dalej siedziałam nieruchomo. Wstał z krzesełka, odstawił gitarę, lekko kiwnął głową na podziękowanie wszystkim słuchaczom. Później podszedł do mnie i wyciągnął rękę.

- Chodź na zaplecze, Coly. Pogadamy - powiedział.

"Coly"... Jak ja dawno tego nie słyszałam... Tak bardzo mi brakowało mojego własnego imienia, wypowiedzianego jego ustami.

Listen to loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz