rozdział 16

109 3 0
                                    

Wysłałam krótką wiadomość Alex'owi.

Ja :

Pomocy

Jednak nie mogłam zobaczyć co mi odpisał, bo , któryś z nich zabrał mi telefon.

- Em..O co chodzi- zapytałam nie pewnie.

- O to , że nie usunęłaś zdjęć. - powiedział któryś.

- Ostrzegałem, że będziesz miała problemy. - powiedział głos, który do mnie kilka dni wcześniej zadzwonił.

- Poza tym , jakimś trafem uciekła ta dziewczyna.

- Jak to uciekła ? - zapytałam starając się oszukiwać, że o niczym nie wiem.

- Powinnaś o tym wiedzieć, bo to ty zapewne jej pomogłaś. - powiedział, któryś.

- Przecież sama by nie uciekła. Ledwo się ruszała, a co dopiero uciec. Nie dałaby rady. To ty jej pomogłaś, nie mylę się?

- Nie, to nie ja , naprawdę.

- Wsadzaj ją do auta. - zwrócił się do kolesia, który stał za nim.

Chciał mnie wsadzić, ale ja nie dawałam za wygraną.

- Puszczaj mnie. - wycedziłam przez zęby.

- Nie słyszałeś? Miałeś ją puścić - odezwał się dobrze mi znany głos.

Alex. ( Czytaj : debil )

Stał koło swojego czarnego motoru.

Swoją drogą to wyglądał nawet nieźle.
Nie! Stop! O czym ja myślę?! Powinnam skupić się na obecnej sytuacji, a nie na tym debilu.

Chłopak w szybkim tempie podszedł do kolesia , który mnie trzyma w brew mojej woli. Uderzył go w twarz. Koleś, który już mnie nie trzyma, za sprawą Alex'a poleciał na ziemię. Alex kopnął go w brzuch kilka razy , po czym wziął się za drugiego.

Po krótkiej chwili drugi chłopak zwijał się z bulu na ziemi.

Ja nie chcąc żeby mi się coś groźnego stało, podeszłam do motoru i przyglądałam się tej szopce.

- Który chce być następny?- popatrzył się na dwóch pozostałych.

Chłopaki szepnęli do siebie , po czym wzięli swoich kolegów do auta i odjechali.

- Dzięki za pomoc. Gdyby nie ty... Ugh.. Nawet nie chcę o tym myśleć - powiedziałam.

- Luz. - podał mi mój telefon - Dobrze, że do mnie napisałaś.

- Muszę wracać wracać do domu - przypomniałam sobie dlaczego wyszłam z domu - Sami będzie się martwić.

- Wsiadaj, odwiozę cię - wskazał na motor.

- Nie ma mowy . Nie chcę wrócić do domu ze złamanymi częściami ciała. - parsknął śmiechem - ej no.

- Nic ci nie będzie. Nie pamiętasz już kto przed chwilą cię uratował? Widać masz kiepską pamięć. - zakpił.

- Ale to nie ma z tym nic wspólnego - broniłam się.

- To co ? Jedziemy?

- Nie mam innego wyjścia, bo sama nie będę szła po tym co się stało przed chwilą.

- To wskakuj .

Wszedł na maszynę , po czym ja uczyniłam to samo. Podał mi kask , a ja założyłam na głowę.

- Trzymaj się mnie - powiedział.

- Nie .

- Okej, czyli jeśli coś ci się stanie , to będzie twoja wina , nie moja.

Nie chciałam go trzymać, nie po tym co mi zrobił. Co prawda, minęło już nawet trochę dużo czasu, ale i tak te wszystkie sceny , które odbyły się 2 lata temu błądzą w mojej głowie.

Powinnam już dawno o tym zapomnieć, bo w końcu jestem cała i żywa. Nic mi się nie stało, jeśli chodzi o ból fizyczny. Ale ucierpiała na tym moja psychika. Jestem pewna , że gdybym spotkała, któregoś z tych kolesi , którzy mnie kupili , to bym go rozpoznała. Może minęło trochę czasu , ale ja mam świetną pamięć.

Złapałam się tyłu motoru i czekałam, aż ruszy. Ruszył, ale gdybym nie przytrzymała Alex'a na czas, to zapewne leżałbym już na ziemi. Stanął.

- Mówiłem - powiedział.

- Alex, a ty nie potrzebujesz kasku? Wiesz , może ci się coś stać.

- A co martwisz się? - zapytał odwracając się do mnie. Na buzi miał banana.

- Nie , nie martwię się o ciebie . Poprostu ktoś musi mnie podwieźć do mieszkania i pomóc z tymi kolesiami . - powiedziałam pewna siebie.

- Jasne - westchnął.

Złapałam go w pasie, po czym on ruszył. Jechał szybko , dlatego też ja , bojąc się o swoje krótkie życie, trzymałam go tak mocno , jak tylko potrafiłam.

- Dziewczyno spokojnie.

- Jak mam być spokojna , jak jedziemy z 80 na godzinę? - zapytałam roztrzęsiona.

- Po pierwsze, to jedziemy nie więcej niż 50 na godzinę, a po drugie to za chwilę będziemy na miejscu. A i właśnie, Sam do mnie dzwoniła, jak jechałem do ciebie i pytała się czy nie ma mnie z tobą. Była zestresowana, więc powiedziałem, że spotkałem ciebie koło sklepu i , że będziemy za niedługo.

- Czyli mam rozumieć, że będziesz dzisiaj u nas , tak ?

- Tak.

Alex zaparkował przed blokiem i razem weszliśmy do mieszkania , w którym zastaliśmy roztrzęsioną blondynkę.

- Dziewczyno , gdzieś ty była?! Martwiłam się! Gdyby Alex nie powiedział, że jest z tobą, to bym na zawał przeszła! Nie było cię z 40 minut. - Ostanie zdanie powiedziała już trochę spokojniej.

Przytuliłam ją.

To fajne, że się tak o mnie troszczy . W dzieciństwie, nie miałam nikogo takiego. Moja mama wracała późno z pracy , a mój tata ciągle pił. Jestem zła na mamę, że nic z tym nie zrobiła. Tata nie raz dobierał się do mnie, a nie raz to nawet prawie mnie zgwałcił.

Jestem zła na mamę, że nic z tym nie zrobiła, ale z drugiej strony, to ona też się go bała. Nie raz słyszałam: " nie, proszę nie rób tego " lub " zostaw naszą córkę, ona nie powinna być tak traktowana" .

Cieszę się, że poznałam taką fajną dziewczynę, jaką jest Sami. Zawsze mi pomaga , jeśli coś się stało. Zawsze jest przy mnie. Cóż, jeśli miałabym wybierać pomiędzy mieszkaniem z rodzicami, a Samanth'ą , to bym wybrała to drugie.

- Udusisz mnie - czułam, że po moich słowach polóźniła uścisk, jednak nie przestawała mnie obejmować.

- Dlaczego nie powiedziałaś mi , że spotkałaś Alex'a i będziesz trochę dłużej na mieście? - zapytała puszczając mnie.

- Padła mi komórka - wskazałam na telefon , który znajdował się w kieszeni , od spodni. - Przepraszam - westchnęła.

- No dobra. Daj te składniki , a ja zrobię coś do jedzenia.

Podałam jej rzeczy , które kupiłam w sklepie i usiadłam na kanapie , przed telewizorem.

porwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz