rozdział 15

106 2 0
                                    

- Zabiorę cię do szpitala, chodź - powiedział chłopak.

- Nie trzeba. Nic mi nie zrobili, oprócz tych siniaków . Nic mi nie jest. - zapewniała .

- Na pewno ?

- Tak, na pewno.

- No dobrze. To jedziemy do mojego mieszkania, chodź.

- Okej.

Wyszli z mieszkania, a ja zastanawiałam się, po co właściwie ją porwali.

Po niedługim czasie mojego rozmyślania , przyszła Sami.

- Cześć - powiedziała.

- Cześć. - przytuliłam ją - Nie ma produktów w lodówce i nie miałam z czego zrobić coś do jedzenia.

- A możesz iść do sklepu ? Ja muszę się pouczyć i poszukać pracy .

- Straciłaś pracę? - zapytałam dość spokojnie.

- Tak. Jak pracowałam w żabce po południu, przychodzili tam różni ludzie. Większość z nich to byli alkoholicy i  obleśni ludzie . Ale ja się nie zwolniłam. Jedna dziewczyna zaszła w ciążę i się zwolniła. Powiedziałam kierowniczce, że nie dam rady zostawać dłużej . A ona mnie zwolniła. - wyjaśniła.

- Wygląda na to , że musimy poszukać czegoś.

- To pójdziesz do sklepu ? Ja postaram się poszukać czegoś.

- Niech ci będzie. - zgodziłam się od niechcenia.

Dlaczego nie chciałam, iść do tego cholernego sklepu? Dlatego, że po tym co się stało niedaleko szkoły, się poprostu bałam.

Może i jestem silna psychicznie, jak i fizycznie , ale to nie znania faktu , iż miałam koszmary i się bałam.

Założyłam bluzę i buty , bo jest teraz październik. Zamknęłam drzwi i poszłam prosto do sklepu. Sklep jest dość blisko.

Po 7 minutach znalazłam się w budynku.
Wzięłam potrzebne składniki, zapłaciłam i wyszłam.

Po drodze zobaczyłam tych , którzy porwali tą dziewczynę. Rozmawiali ze sobą.

Co prawda zżerała mnie złość, jak i strach, ale przyspieszyłam. Minęłam się z nimi , a jeden z nich złapał mnie za nadgarstek.

Wysłałam krótką wiadomość Alex'owi.

Ja :

Pomocy

Jednak nie mogłam zobaczyć co mi odpisał, bo , któryś z nich zabrał mi telefon.

- Em..O co chodzi- zapytałam nie pewnie.

- O to , że nie usunęłaś zdjęć. - powiedział któryś.

- Ostrzegałem, że będziesz miała problemy. - powiedział głos, który do mnie kilka dni wcześniej zadzwonił.

- Poza tym , jakimś trafem uciekła ta dziewczyna.

- Jak to uciekła ? - zapytałam starając się oszukiwać, że o niczym nie wiem.

- Powinnaś o tym wiedzieć, bo to ty zapewne jej pomogłaś. - powiedział, któryś.

- Przecież sama by nie uciekła. Ledwo się ruszała, a co dopiero uciec. Nie dałaby rady. To ty jej pomogłaś, nie mylę się?

- Nie, to nie ja , naprawdę.

- Wsadzaj ją do auta. - zwrócił się do kolesia, który stał za nim.

Chciał mnie wsadzić, ale ja nie dawałam za wygraną.

- Puszczaj mnie. - wycedziłam przez zęby.

- Nie słyszałeś? Miałeś ją puścić - odezwał się dobrze mi znany głos.

____________
Ogólnie to zastanawiam się nad usunięciem książki. Nie mam kiedy pisać

porwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz