Rozdział 24

67 1 0
                                    

W końcu przysunęłam się bliżej do chłopaka nie chcąc, aby inne osoby czekały. Po chwili zamknęłam oczy i go pocałowałam, a on przekął dalszą inicjatywę i włożył swój język do mojej buzi. Czułam od niego znajomy zapach, lecz pomyślałam, że na studiach jest dużo osób i może kiedyś przechodziłam koło niego.

Podobał mi się ten pocałunek. Po około 2 minutach odsunęliśmy się od siebie i dopiero w tedy zobaczyłam, że to był Alex.

Nie wiedziałam co zrobić. Po chwili usłyszałam głos chłopaka, który mi wcześniej kazał pocałować chłopaka.

- Usiądź na jego kolanach i siedź na nim do końca gry.

Nie wiedząc co robić usiadłam na jego kolanach. Alex objął mnie w pasie.

Pod koniec gry chciałam zejść z kolan chłopaka, jednak on mnie tak trzymał, że nie miałam wyboru i siedziałam, lecz trochę się wierciłam.

- Nie ruszaj się mała. Nie pomagasz, słońce. - powiedział mi do ucha niskim tonem.

Poczułam dopiero wtedy wybrzuszenie w jego spidniach i zrozumiałam o co chodzi.
Będąc już spiąca przysunęłam się bardziej do torsu chłopaka i usiadłam na nim bokiem. Objęłam go i oparłam głowę o jego tors.

Alex zaskoczył mnie bo jedyne co zrobił to objął mnie mocniej i położył swoją rękę na mojej głowie, przytulając mnie bardziej do siebie. Potrzebowałam bliskości, którą Alex mi zapewnił. Wiem, że powinnam go nienawidzić i traktować jak największe zło, jednak potrzebowałam kogoś takiego.

Kiedy był koniec gry, większość już poszła, a ja nadal siedziałam przytulona do chłopaka.

- Malutka, chodź. Już koniec gry.

Ja jednak jedynie jeszcze bardziej się przysunęłam do niego.

- Młoda, musimy już iść, już wszyscy poszli.

- Nie chcę.

- Słonko, jest 1 w nocy. Wszyscy poszli. Chodź, odwiozę cię.

- Nie chcę.

Chłopak podniósł mnie i wziął na ręce w stylu panny młodej, a ja przytuliłam się do niego.

Położył mnie w aucie od strony pasażera, a sam usiadł za kierownicą. Odpalił auto, a następnie ruszył. Położył rękę na moim udzie, a ja zmęczona nic nie zrobiłam.

Popatrzyłam się przez szybę. Alex jeździł ręką po moim udzie czasem blisko mojej kobiecości, jednak wiedziałam, że on mi nie zrobi krzywdy, więc mu na to pozwalałam.

Chłopak zatrzymał się przed moim mieszkaniem. Wyszłam z pojazdu, po czym on uczynił to samo, przed tym zgadzając auto i biorąc kluczyki. Weszliśmy do mieszkania, tak jak się spodziewałam Samanthy jeszcze nie było.

Zdjęłam z siebie sukienkę i założyłam czarną koszulkę. Chłopak wszedł do mojego pokoju.

- Nie jedź do siebie, ciemno jest, rozłóż sobie kanapę i idź spać - wskazałam na kanapę, która się znajdowała na przeciw łóżka.

- No dobrze.

Chłopak rozłożył kanapę, po czym się na niej położył.

Około dwie godziny próbowałam usnąć, jednak z marnym skutkiem. Zeszłam z łóżka, a następnie stuknęłam palcem chłopaka.

- Śpisz?

- Nie młoda. Co tam?

- Nie mogę usnąć. - zrobiłam krok w stronę mojego łóżka, z zamiarem ponownym próbowaniem usnąć.

- To wskakuj mała, nie bój się, nie zrobię ci krzywdy, obiecuję.

Położyłam się obok chłopaka. Czułam się nie pewnie i się bałam. Co prawda nawet mnie teraz nie dotknął, jednak wcześniej mnie porwał. Nie potrafię o tym zapomnieć.

- Boisz się mnie? - zapytał Alex.

- Nie.

Dotknął mojej ręki na co drgnęłam.

- Przecież widzę.

Przysunął się do mnie blisko tak, że dzieliło nas jedynie kilka milimetrów. Objął mnie w tali.

- Nie bój się mnie, skarbie - szepnął do mojego ucha niskim tonem, a po moim ciele przeszły ciarki.

Mieliśmy twarze na przeciwko siebie, dlatego dokładnie widział moją twarz.

Przysunęłam się do niego jeszcze bliżej i objęłam.

- I co? Nie jestem taki straszny co?

- Ja... Ja nie umiem zapomnieć tego, w tedy, jak mnie porwałeś.

Przestał mnie obejmować.

- Zgwałciłem cię? - zapytał łagodnie.

- Nie.

- Pocałowałem cię, bez twojej woli?

- Nie.

- Molestowałem cię?

- Nie.

- Lizałem ci cipkę?

- Nie.

- To może wsadziłem ci palca do cipki?

- Nie.

- A do dupy?

- Nie.

- Może wsadziłem ci kutasa do buzi?

- Nie. Nic mi nie zrobiłeś.

- No właśnie. Skarbie, możesz mi wierzyć lub nie, ale nic nie zamierzam zrobić. Nic bez twojej woli. Mogę cię przytulić?

- Tak.

- To chodź bliżej.

Przysunęłam się tak blisko, że między nami nie było żadnego odstępu. Stykaliśmy się ciałami.

- Mogę cię przytulić pod koszulką?

- Nie wiem. - odpowiedziałam szczerze.

- Dobrze.

Po chwili posunęłam koszulkę pod same piersi a jego rękę położyłam na swojej nagiej tali. Alex jeździł ręką po moich nagich plecach, co mnie uspokajało.

- Już wszystko dobrze. - powiedział spokojnie.

Po chwili poczułam jego członka przy mojej kobiecości.

- Alex?

- Co tam malutka?

- Bo twój kutas...

- Jest twardy?

- Tak i... I dotyka...

- I dotyka twojej cipki?

- Tak.

- Przeszkadza ci? Mogę iść i sobie zwalić.

- Nie przeszkadza, ale...

- Ale? Podnieca cię?

- Tak.

Schowałam twarz w jego tors, przez co za chaczyłam bluzkę i podwinęła się ona bardziej ukazując piersi.

- Zakryć ci je?

- Jak chcesz.

- Nie przeszkadza ci, że je widzę?

- Nie. Zresztą ciepło tu.

- To może zdjąć ją co? - spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Jak chcesz.

Zdjął mi koszulkę.

- Proszę, przytul mnie i idźmy spać.

- Dobrze słonko.

Objął mnie bardzo mocno.

- Dobranoc kochanie.

- Dobranoc.

porwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz