rozdział 20

92 0 0
                                    

Po krótkim namyśle, wyciągnęłam z kieszeni od spodni telefon i napisałam krótką wiadomość.

Ja :

Pomocy.

Mam nadzieję, że Samantha chociaż ją zobaczy.

Po dłuższej chwili biegania, nie dawałam rady , dlatego szłam.

Po chwili poczułam, że ktoś mnie łapie za talie, a do twarzy przyciska jakąś chustkę.

- Dobranoc - Po tych słowach straciłam przytomność.

                              ***

Obudziłam się w piwnicy , sądząc o brzydkich ścianach. Nie było tu też żadnych mebli, prócz łóżka, na którym spałam. Po mojej prawej stronie były drzwi, a niedaleko nich kolejne.

Przyglądając się pomieszczeniu zauważyłam, iż to ta piwnica , z której ja i Alex wydostaliśmy dziewczynę, którą tak samo jak mnie teraz uprowadzono.

Próbowałam podnieść się z łóżka, ale tak strasznie bolała mnie głowa, że po każdej próbie opadałam, jak lalka na nie.

Po kilkunastu minutach zastanawiania się co mam zrobić, jedne z drzwi się otworzyły, a w nich stanął napakowany facet.

- Czego ode mnie chcecie? - zaczęłam - przecież wiecie, że nikt za mnie nie zapłaci.

- Jakbyś zrobiła to co mówiliśmy, to ta sytuacja nie miałaby miejsca. - powiedział zimnym tonem, podchodząc do mnie.

- Wypuście mnie, a obiecuję, że niczego nikomu nie powiem.

- Och... Oczywiście, że nie powiesz , bo nawet nie masz jak , kotku. - powiedział stojąc nade mną.

Nie odezwałam się. Nie chciałam pogarszać sytuacji. Wiedziałam, że jakbym powiedziała coś głupiego, to mógłby mi zrobić krzywdę.

- Gdzie jest dziewczyna, którą wypuściłaś? - zapytał ze spokojem, który mnie przerażał.

- Nie wiem - odpowiedziałam prawdą.

- Nie kłam. Zapytam poraz kolejny, gdzie jest dziewczyna ? - zapytał już bardziej zdenerwowany.

- Mówię przecież, że nie wiem.

- Skoro nie chcesz po dobroci, to spróbujemy inaczej.

Chłopak wyjął z kieszeni złożony scyzoryk.

- Albo mi powiesz albo będę musiał go użyć. - wskazał na nóż - Wybieraj.

- Ja naprawdę nie wiem gdzie ona jest.

- Dobrze. Sama chciałaś.

Rozłożył scyzoryk, podwinął moją bluzę, tak, że znalazła się tuż przed piersiami , po czym jego tępą stroną przejechał po moim brzuchu. Łzy same wylatywały mi z oczu.

- Przestań! - krzyknęłam.

- Przestanę, jak powiesz mi prawdę.

- Ja naprawdę nie wiem. Alex zabrał ją do siebie , a później poszła. Oboje nie wiemy gdzie jest. - powiedziałam lekko przerażona.

- No powiecmy , że ci wierzę.

Złożył scyzoryk, po czym schował go do kieszeni. Kierował się w stronę drzwi, kiedy przypomniało mi się o jednej rzeczy.

- Czekaj.

- Co? - odwrócił się w moją stronę.

- Dasz mi coś do jedzenia.

porwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz