Rozdział 1

445 4 0
                                    

Obudziłam się z myślą, iż muszę wstać do szkoły. Otworzyłam oczy i dopiero w tedy zdałam sobie sprawę co się stało. Wspomnienia z porwania do mnie wróciły, a mój oddech stał się cięższy. Łzy popłynęły mi z oczu, i w tedy sobie zdałam sprawę z tego, jaka jestem słaba psychicznie. Spojrzałam przed siebie, gdzie stały drzwi, wyglądały ponuro. Ściany śmierdziały grzybem, w niektórych miejscach była nawet widoczna krew, która wyglądała na dość świeżą. Spojrzałam na siebie. Dalej miałam te same cichy, na co odetchnęłam z ulgą. Leżałam na materacu, które wyglądało na stare, oraz czuć było zapach krwi, która była na nim widoczna.

Powoli wstałam z materaca, i podeszłam do drzwi, co nie było zbyt proste, gdyż miałam rozmazany obraz przez łzy, które z każdą sekundą spływały mi po policzkach. Zaczęłam z całej siły walić rękami w nie rękami.

- Wypuście mnie! Słyszycie?! Wypuście!

Ciągle krzyczałam. Coraz bardziej bolało mnie gardło jednak nie przestawałam.

Nadal nie mogłam uwierzyć , że jakiś palant mnie porwał! Chciałam wstać i zobaczyć czy drzwi wyjściowe są otwarte, chodź w to nie wierzyłam, lecz nie miałam siły wstać. Gdy przetarłam oczy zobaczyłam przystojnego mężczyznę, który miał błękitne oczy i jasne włosy. Miał może z 19 lat lub więcej.

- widzę, że wstała nasza królewna - powiedział to się śmiejąc, po czym przybliżył się do mnie. Ja się próbowałam przybliżyć jeszcze bardziej do ściany, jednak bardziej już się nie dało. Przybliżył się do mnie i złapał mnie za nadgarstek, na co mu się wyrwałam, lecz nie dałam rady .

- Puszczaj mnie! - wykrzyczałam, po czym uderzyłam go w nos, a on chciał mnie walnąć pięścią w brzuch.

- Nie bij mnie. - powiedziałam, a raczej poprosiłam błagalnym tonem.

- A to niby dlaczego ? - zapytał mnie porywacz, lecz ja nie chciałam mu odpowiadać.

- Mów! - krzyknął .

- Ponieważ jeśli jeszcze nigdy nie dostałeś od dziewczyny w krocze, to nie radzę. - powiedziałam, po czym poczułam się trochę bardziej pewnie.

- Będziesz mnie szantażować? - zaśmiał się. Jego głos wydaję się być przepełniony chrypą, zapewne od tony papierosów, które pali, bo czuć na odległość ich zapach. - Nie masz ze mną najmniejszych szans suko - szepnął mi do ucha, na co moja pewność siebie poszła się jebać, jednak po chwili przypomniałam sobie, że on zapewne porywa dziewczyny, bo żadna go nie chce, przez co wybucham śmiechem.

Czy jestem chora psychicznie? Być może.
Czy zdaję sobie sprawę, że jestem w totalnie obcym miejscu, z człowiekiem, którego pierwszy raz widzenia oczy? Nie bardzo.
Czy mam świadomość tego, iż on jest dużo silniejszy ode mnie i nie mam z nim żadnych szans? Powiedziałbym tak, ale musiałabym skłamać.

- Żebyś się nie zdziwił przypadkiem - szepnęła do siebie.

- Już się uspokoiłaś? - zapytał, lecz z powodu, iż widział brak chcieć z mojej strony na odpowiedzenie na to pytanie dodał - Jeśli nie będziesz mi odpowiadać na pytania, nie skończy się to dla ciebie dobrze.

- Nie zamierzam się zbłaźniać zadając się z kimś takim jak ty. - Odpowiedziałam pewnie.

Może i nie powinnam czuć się tak pewnie, lecz nie miałam nic do stracenia. Obca osoba porwała mnie z rodzinnego mieszkania, nie mam kontaktu ze znajomymi i do tego jestem w jakieś piwnicy, która do zamieszkania się kompletne nie nadaje. Założę się, że jeśli mój porywacz miałby przebywać w tym pomieszczeniu dobę, znalazłby się w psychiatryku, na oddziale zamkniętym.

- jest tu może jakaś toaleta? - zapytałam stresując się, lecz on zapewnie to zauważył bo od razu odpowiedział mi z uśmiechem.

- za tymi drzwiami - wskazał ręką na drzwi, po czym od razu się za nimi znalazłam.

Kiedy załatwiłam co miałam załatwić, usiadłam tam gdzie wcześniej.

- Dziękuję - powiedziałam, po czym skuliłam się w końcie .

- Masz - podał mi 3 chromki chleba , wode i jakieś podpaski , na których widok bardzo się zdziwiłam.

- Nie będę jeść ani pić także dziękuję - powiedziałam smutnym tonem i coraz bardziej się skuliłam.

- słuchaj musisz coś zjeść, bo inaczej mężczyzna do którego cię zawieziemy dzisiaj za godzinę, cię nie kupi - powiedział stanowczym tonem.

- co? Jaki mężczyzna? O co w ogóle tu chodzi? Kim ty jesteś? Dlaczego mnie porwałeś ? - zadałam masę pytań w sekundę, na co ten się wcale nie Zdziwił.

- uspokój się i się przebierz - wskazał na torbę z ubraniami, po czym dodał - ja zaraz będę i jedziemy - powiedział kompletnie bez żadnych uczuć i wyszedł i zamknął za sobą drzwi na klucz, na co się wkurzyłam bo nawet nie miałam jak wyjść. Było tylko małe okienko koło mojego łóżka , przez które tylko mysz by się przecisnęła.

porwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz