Rozdział 25

92 2 0
                                    

Obudziłam się, a moim oczom ukazał się Alex wpatrujący się we mnie. A raczej w moje piersi. Szybko zakryłam je rękoma.

- Spokojnie. Nie wstydź się mnie. - powiedział niskim głosem.

- Jak to się stało, że leżę koło ciebie prawie naga? - zapytałam dość poddenerwowana.

- Nie pamiętasz?

- Nie bardzo.

- Sama chciałaś żebym ci zdjął koszulkę, a ty mnie po tym przytuliłaś i usnęłaś.

- Odsuń się ode mnie. Musiałeś mi coś podać.

- Słońce, nic ci nie podałem. Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię.

- Odsuń się ode mnie! Porwałeś mnie! I wmawiasz mi, że nic mi nie zrobisz! Sprzedałeś mnie! Nie miałam nic do gadania! Wcześniej jak płakałam i jak się trzęsłam, bo się bałam to jeszcze mnie dobijałeś! Nie masz prawa mnie nawet tknąć! - zeszłam w pośpiechu z łóżka, założyłam pierwsze lepsze spodnie dresowe i bluzkę i wybiegłam z pokoju.

Nic nie pamiętałam. Byłam pewna, że coś on mi podał, ponieważ mam bardzo dobrą pamięć.

Wyszłam z mieszkania żeby zapalić i dopiero w tedy zdałam sobie sprawę, iż Sam nie ma w mieszkaniu. Bałam się o nią, bo potrafi się nie źle upić oraz zakochać się w trzech osobach na raz.

Wyjęłam papierosa, którego znalazłam w kieszeni spodniach i zapalniczkę. Odpaliłam peta, a moje łzy skapywały ciurkiem po policzkach.

Nie jestem jakąś puszczalską dziwką, aby człowiek, który mnie porwał i który zdawał sobie sprawę, z tego iż sprzedał mnie osobie, która od razu najchętniej by mnie zgwałciła.

W tamtym momencie nie chciałam żyć. Mojego życia nie dało się już naprawić. Moich wspomnień nie dało się naprawić. Ciągle moja głowa miała w sobie wspomnienia z ponad 2 lat. Wcześniej wydawało mi się, iż szybko o tym zapomnę i zacznę nowe życie. Jednak nie jest to takie łatwe, jak mi się wydawało.

Po chwili zobaczyłam zbliżającą się Sami.

- Hej - podbiegła do mnie.

- Laska, gdzieś ty była?

- Nie martw się. Chodźmy do domu.

Zgasiłam peta i weszłyśmy do mieszkania, a następnie do kuchni, w której stał Alex.

- Oo, Alex? A ty nie u siebie? - zapytała Samantha.

- No jak widać nie, ale zaraz idę do siebie.

- Nie no, zostań. Zamówimy pizzę, co ty na to? - w tym momencie miałam zamiar ją zastrzelić.

- Spoko. - spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

- To ja pójdę do pokoju zamówić. - powiedziała Sam, a następnie poszła do swojego pokoju.

- Słonko, nie bój się mnie. - powiedział niskim głosem.

- Dlaczego mówisz do mnie słonko albo mała? Nie jestem twoją dziewczyną. Nie jestem twoją własnością.

- Ciii, skarbie. Samantha usłyszy.

- No i dobrze! Może wreszcie przejrzy na - nie zdążyłam dokończyć, bo Alex podszedł mnie z tyłu i zatkał mi usta swoją ręką.

Prawda jest taka, iż bardzo się jego bałam. Nie miałam odwagi się nawet ruszyć, aby ściągnąć jego rękę z mojej twarzy. Przez to, że byłam tyłem do chłopaka, czułam jego wybrzuszenie w spodniach.

Przypomniało mi się w tedy, jak chłopak mnie porwał. Też mnie podszedł z tyłu i przyłożył rękę do ust. Jedynymi różnicami było to, iż chłopak miał w tedy szmatkę nasączoną czymś i w tedy byliśmy n dworzu.

Trzęsłam się przez to wspomnienie. Nie umiałam się opanować.

- Skarbie, nie bój się. Nic ci nie robię. - szepnął mi niskim tonem do ucha, przez co przez moje ciało przeszły ciarki.

Z moich oczu mimowolnie ciekły łzy. Chłopak szybko opuścił rękę z moich ust i obrócił mnie do siebie, tak, że mieliśmy twarze na przeciw siebie.

- Kochanie, nie płacz. Wszystko jest dobrze. Nic się nie dzieje.

- Zostaw mnie. Nigdzie z tobą nie idę. - mówiłam przez łzy. Byłam w jakimś amoku, z którego nie umiałam się otrząsnąć.

- Skarbie, wszystko jest dobrze. Nigdzie cię nie zabieram. Nie bój się. Mogę cię przytulić? - zapytał, lecz ja nie byłam w stanie mu odpowiedzieć. Potrzebowałam jego bliskości, jednak nie umiałam się do tego przyznać.

Chłopak jednak i tak mnie objął jedną ręką w pasie, a drugą położył na mojej głowie i przycisną ją bardziej do siebie. A ja? A ja nie umiałam się ruszyć. Wciąż umierałam od środka.

- Chodźmy do twojego pokoju, dobrze? - nie odpowiedziałam.

Alex wziął mnie na ręce, a ja nic nie zrobiłam. Zaniósł mnie do mojego pokoju i położył n łóżku.

- Mogę się położyć koło ciebie? - zapytał. Nic nie powiedziałam, co chyba Alex wziął za zgodę, ponieważ położył się obok mnie.

Mieliśmy twarze na przeciw siebie.

- Mogę cię przytulić, skarbie? - zapytał niskim głosem.

Nie odpowiedziałam.

Chłopak mnie przytulił, a ja byłam tak zszokowana, zaskoczona jak i przestraszona, że nie reagowałam.

Chłopak włożył rękę pod moją bluzkę, a następnie jeździł ręką po moich plecach. Nie ukrywam, było to bardzo miłe.

- Już w porządku? Przytulisz się do mnie?

- Samantha może za raz tu wejść - powiedziałam wciąż ze łzami, które mi ciągle ciekły z oczu.

- Nie martw się tym skarbie. Przytul się i spróbuj zasnąć.

Chłopak wziął moje ręce, po czym położył je na sobie, a ja objęłam go i schowałam głowę w jego tors.

- Ciiii, już nie płacz. Idź spać mała.

Usnęłam.

porwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz