25. Jesteś taka naiwna, dzieciaku.

401 27 0
                                    


Wracałam zmęczona po całym dniu na uczelni. Przystanęłam przy wejściu, a niepokój przetoczył się po mięśniach, kiedy ponownie w drzwiach znalazłam kartę. Wysunęłam ją powoli, odwracając wierzchem w swoją stronę.

Dama kier z wydrapaną głową i wybrudzona krwią.

Cała zesztywniałam na ten widok.

Dama kier jest symbolem partnerki życiowej, przyjaciółki, karty kier to karty miłości, a dama symbolizuje gorące uczucie, współczucie, a także poświęcenie. *

Kolory spłynęły mi z twarzy, a wnętrzności splątały się boleśnie. Z jękiem rozpaczy oparłam czoło o framugę, wzięłam kilka głębokich oddechów w płuca, dając sobie chwilę na uspokojenie histerycznie galopującego w mostku serca. Bezsilność postanowiła przejąć kontrolę nad całym moim umysłem, w głowie wirowały myśli, których nie potrafiłam opanować.

Zanim straciłam resztki samokontroli, pospiesznie znalazłam w kieszeni kurtki klucze i nieporadnymi ruchami, klnąc wściekle pod nosem, otworzyłam drzwi, chowając się za nimi.

W skroniach zaczynałam odczuwać pulsowanie, a żyły wypełniała panika, chociaż zazwyczaj starałam się podchodzić do wszystkiego zdroworozsądkowo, to tym razem mój rozsądek postanowił uciec w siną dal, a ja topiłam się w plątaninie emocji, które jak trucizna zalały wątłe ciało.

Potrzebowałam czegoś, co zagłuszy tornado myśli, ukoi strach oplatający każdy nerw, uciszy targające duszę wyrzuty sumienia.

Osunęłam się na podłogę, zgniatając w roztrzęsionych palcach kartę. Histeryczny śmiech uciekł spomiędzy warg, przytknęłam dłoń do ust, starając się zdusić ten głupi chichot, chociaż nie musiałam tego robić, nikt nie mógł mnie usłyszeć, przecież w domu byłam zupełnie sama.

Po chwili bezradną radość zastąpił spazmatyczny szloch.

Czułam ciężką do opanowanie niemoc, a palące mdłości naciskały na gardło.

Zostałam z tym wszystkim sama. Całe to piwo, które nawarzyłam, teraz musiałam wypić. I najgorsze było to, że jedyną winną osobą za ten stan rzeczy byłam ja. Nie mogłam mieć do nikogo pretensji, nie mogłam nikogo obwiniać, ale tak bardzo chciałam mieć, choć na kilka chwil, jedną osobę, jedną, która choć na moment ściągnie ten cholerny, przygniatający w poczuciu winy ciężar z ramion, która powie to durne będzie dobrze.

Niczego więcej nie chciałam.

Nerwowe pukanie do drzwi rozniosło się złowrogim echem po budynku. Z przerażenia gardło spowiła niewidzialna dłoń, a ja nie byłam w stanie przełknąć śliny. Nie spodziewałam się gości. Może Aleksander postanowił się podroczyć, byłam niemal stuprocentowo pewna, że te karty w drzwiach, które w ostatnim czasie otrzymywałam, to była jego sprawka. Jakaś niewielka cząstka duszy podszeptywała mi, żebym nawet nie podchodziła do wizjera, ale nie mogłam się powstrzymać. Mimo strachu skręcającego żołądek w bolesny supeł, jeżeli za drzwiami stał Starski, miałam ochotę wyszarpać mu kłaki z głowy, a następnie rozbić na niej jakiś ciężki przedmiot.

Pełna przerażenia toczącego wewnętrzną walkę ze złością, uniosłam się do pionu i zerknęłam przez judasza, a moje wargi rozchyliły się w zdumieniu.

Automatycznie cofnęłam się o krok.

Kolejne uderzenie w drewno wyrwało mnie w chwilowego szoku. Chaotycznymi ruchami przekręciłam zamki w drzwiach i uchyliłam je. Mężczyzna stojący po drugiej stronie w mgnieniu oka pochwycił mój wzrok. Jasne tęczówki spoglądały w moje ze szczerą intensywnością. Surowy, wręcz wkurwiony wyraz twarzy powoli spływał z jego mięśni, a napięte ramiona nieznacznie opadły w dół.

Układ | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz