26 Obiecaj mi, że ze mną zostaniesz.

400 32 3
                                    


Opieszale rozchyliłam rozespane powieki, jednak musiała upłynąć chwila, zanim objęłam umysłem sytuację, w której się znalazłam. Burza figlarnie roztrzepanych loków leżała rozlana na poduszce obok. Kąciki ust same rwały mi się w górę, a dłonie aż świerzbiły, aby zatopić je w ciemnych kosmykach. Nie próbowałam się nawet powstrzymywać. W skupieniu zagryzłam dolną wargę, a palcami, ledwo muskając skręcone pasma, odgarnęłam je z czoła Marcela, który na mój dotyk jedynie nieświadomie zmarszczył nos.

Z trudem powstrzymywałam parsknięcie, nie chcąc go obudzić.

Przez moment pozwoliłam sobie bezwstydnie spijać wzrokiem jego spokojną twarz. Drobny zarost zaczął wybijać się spod skóry, długie, czarne jak smoła rzęsy okalały zamknięte powieki. Cerę miał bladą, pergaminową, podejrzewałam, że to zmęczenie i ciągła praca odbiły się na jej wyglądzie. Chciałam palcami przetoczyć po policzku mężczyzny, ale sama skarciłam się za tę myśl.

Wystarczy.

Co za dużo to niezdrowo.

Wygramoliłam się z łóżka i na paluszkach wyszłam z pokoju, starając się nie wydać przy tym żadnego dźwięku.

Nawet nie próbowałam analizować tego, co się wydarzyło. Spanie z kimś, a potem budzenie obok, było dla mnie czymś intymnym. Nawet bardziej niż uprawianie seksu. Podczas snu byliśmy bezbronni, pozbawieni masek, nadzy, ale w całkowicie innym tego słowa znaczeniu. W trakcie wspólnej nocy nie mamy kontroli nad własnym ciałem, nad koszmarami nakręcanymi przez traumy i przeżycia, spędzającymi sen z powiek. Nie panujemy nad odruchami, pragnieniem bliskości drugiego ciała, wtulając się z desperacką potrzebą w ramiona innej osoby.

Przez zaledwie sekundkę w mojej głowie zagościła podstępna myśl, czy aby na pewno w moim mostku nie zagnieździło się to niepoprawne uczucie przywiązania do pewnej policyjnej kreatury, jednak skarciłam się szybko za ten nonsens.

Schodząc po schodach przywitał mnie zapach świeżej kawy. Franek siedział przy wyspie kuchennej, przyodziany w mundur, i sączył nieśpiesznie napój. Szerokie barki pochylał nad blatem, ale gdy tylko usłyszał niewyraźne szuranie, jakie wydawały moje skarpetki po zetknięciu z panelami, natychmiast odwrócił głowę w moją stronę. Widziałam jak powstrzymywał pełen zadowolenia uśmiech, który cisnął mu się na wargi.

Usiadłam na wyspie, splatając nogi po turecku.

– Jak minęła noc? – zaczął niewinnie, mocząc wargi w kawie, a jedną brew uniósł z zaciekawieniem w górę, wręcz przewiercając mnie intensywnym spojrzeniem.

– Dobrze – wzruszyłam ramionami od niechcenia – wyspałam się.

To była najszczersza prawda. Nie pamiętałam już kiedy ostatnim razem udało mi się tak odespać, w dodatku w takim błogim spokoju. Brzmiało to co najmniej niedorzecznie zważywszy na sytuację w jakiej się znaleźliśmy, ale niestety, bądź stety, tak to wyglądało.

– Wyspałaś? – parsknął oniemiały, odstawiając z dezaprobatą filiżankę na blat. – Kobieto, ja tu siódme poty wylewam, staję na głowie robiąc pajacyki, poświęcam siebie i swój odpoczynek, żebyście mogli się gździć, a wy co, spać idziecie? – Wyrzucił z frustracją ręce w powietrze. – Nie mam do was sił!

On pewnie myślał, że przez całą noc uprawialiśmy dziki i wyuzdany seks. Co za kretyn.

– Weź sobie na wstrzymanie – mruknęłam, krzywiąc się z odrazą. Pochyliłam się nad blatem, zabierając jego kawę i upiłam kilka łyków. Zwęził powieki, niezbyt zadowolony z faktu, że zabrałam mu jego własność i z uwagą przyglądał się moim poczynaniom.

Układ | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz