Sebastian

16.8K 558 26
                                    

Siedziałem w moim gabinecie i przeglądałem dostarczone mi dzisiaj raporty. Była to jednak ostatnia rzecz na którą miałem ochotę na koniec dzisiejszego dnia. Zza okna padał na mnie blask księżyca, nie była to pełnia, ale i tak świecił dziś wyjątkowo mocno. Miałem ochotę wybiec z mojej posiadłości, przemienić się w wilka i biegać do samego rana.

Zróbmy tak odzywa się mój wilk

- Nie dzisiaj – postanawiam – Mamy dużo pracy

Zawsze tak mówisz narzeka i obrażony milknie

Wzdycham i rozciągam zesztywniałe mięśnie. Wstaję od biurka i podchodzę do okna. Fakt, że mój wilk namawia mnie do porzucenia obowiązków nie pomaga. Chociaż to dobrze móc z nim porozmawiać czasem żałuję, że nie jest bardziej opanowany. Mój wilk jedzie na czystym instynkcie. Ostatnio podczas pełni kiedy przemieniłem się i biegałem po lesie natrafiłem na bardzo kuszący zapach. Nie myśląc wiele, nie myśląc wcale podążyłem do jego źródła. Znalazłem niewielką chatkę na obrzeżach lasu. Nie wszystkie wilki mieszkały w grupach, część wolała samotność. Tak jak ten. Przed chatką nad misą wypełnioną wodą stała zjawiskowej urody kobieta. Na moje oko mogła mieć dwadzieścia dwa, dwadzieścia trzy lata. Patrząc na nią podszedłem bliżej omotany jej cudownym zapachem. Kiedy zadała sobie sprawę z mojej obecności uniosła głowę i spojrzała na mnie z zaciekawieniem. Początkowa wydawała się niepewna, nieco wystraszona moja obecnością i wcale mnie to nie dziwi. Musiała wyuczyć kim jestem. Jednak kiedy mój własny zapach do niej dotarł ta niepewność zamieniła się w pożądanie. I ona wykonała kilka kroków w moją stronę śmiało ściągając z siebie ubranie. Przez chwilę podziwiałem jej nagie ciało po czym przemieniłem się w człowieka i przeszedłem do rzeczy.

To była piękna noc znowu odzywa się mój wilk

- Jak dla kogo – mówię

Nie mów, że nie było ci dobrze.

- Było – przyznaję

Powinniśmy kiedyś do niej wrócić.

- Nie mamy na to czasu. Poza tym to nie była kobieta dla nas.

Więc znajdź w końcu swoją mate.

- Na to tym bardziej nie mamy czasu – śmieje się

Możliwość rozmowy ze swoim wewnętrznym wilkiem była rzadkością. Doświadczali tego nieliczni, ale wszyscy mówili to samo, że jest to coś niezwykłego. Zgadzałem się z nimi. Cieszyłem się, że i ja miałem taką możliwość, była bardzo przydatna. Często mój wilk dostrzegał rzeczy, które mi umykały. Jedynym minusem była różnica w priorytetach. Kiedy ja starałem się skupiać na bieżących sprawach i problemach, mój wilk zasypywał mnie marzeniami i zachciankami. Tak jak mówiłem czysty instynkt zwierzęcia.

Wróciłem do biurka. Przez lata nauczyłem się aby nie odkładać niczego na później. Wszystkimi sprawami starałem się zajmować na bieżąco. Dzięki temu w miarę kontrolowałem to co działo się na moim terenie i kontrolowałem to co robią moi ludzie. O ile można kontrolować bandę naszpikowanych testosteronem wilków.

Czytałem właśnie jeden z dłuższych raportów kiedy rozlega się pukanie do drzwi.

- Wejść – wołam

Do środka wchodzi jedna z moich Bet. Kłania mi się z szacunkiem i nie patrzy mi prosto w oczy.

- Wybacz Alfo, ale kazałeś dostarczać sobie od razu wszystkie informacje o poczynaniach innych Alf.

- Zgadza się – odpowiadam, wydałem taki rozkaz – Co tam masz?

- List od Alfy Connora – mówi – Został zaadresowany do Alfy z południa, ale niosący go wilk zszedł na nasz teren. Pojmali go wartownicy i przeszukali.

Warczę na co mój Beta się wzdryga. Wie, że źle reaguję na wzmiankę o tym mężczyźnie.

- Podaj mi go – rozkazuję wyciągając rękę

Beta posłusznie podaje i list i natychmiast się wycofuje.

- Możesz odejść – mówię

- A co z pojmanym? – pyta

- Zabić i wyrzucić ciało na granicy.

Beta ponownie kłania się nisko i idzie wykonać moją wolę.

Czytamy cudze listy? Nieładnie.

- Siedź cicho – mówię do mojego wilka i otwieram kopertę.

W środku na drogim, twardym papierze znajduje się zaproszenie na szykowaną za kilka dni uroczystość. Alfa zaprasza wszystkich swoich przyjaciół na spędzenie nocy na tańcach, ucztach i polowaniach.

To on ma jakiś przyjaciół? szydzi mój wilk.

- Też trudno mi w to uwierzyć.

Zaciskam pięść i z papieru robię kulkę którą następnie wrzucam do kosza. Odchylam się do tyłu i zakładam ręce na piersi zastanawiając się co zrobić z tą informacją. Być może jest to właśnie to na co czekałem. Może to znak, że należałoby w końcu zacząć działać. Spoglądam na wiszącą na ścianie mapę przedstawiającą podział terenów pomiędzy poszczególne watahy. Alfa Connor może i nie ma imponujących terenów ani dużego wojska. Ma za to licznych sojuszników, co było jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie przed najechaniem jego ziem i wyrżnięciem jego rodziny w pień. W przypadku wojny pokonałbym go z łatwością, jeszcze łatwiej rozprawiłbym się z nim pojedynku jeden na jeden, ale wiedziałem, że drań nie dopuści do takiej sytuacji. Prędzej podkuli ogon i gdzieś się schowa niż stanie ze mną do uczciwego pojedynku. Może i brakowało mu siły i honoru, ale był sprytny, to trzeba było mu przyznać. Otoczył się wianuszkiem ślepo wpatrzonych w niego wielbicieli. Wykreował się na bohatera i zbawcę podczas gdy w rzeczywistości był zwykłym robakiem. Wiedziałem, że atak na niego bez uzasadnionego powodu skutkowałby wojna z innymi Alfami. Czy tylko ja widziałem jaki on naprawdę był?

Co chcesz zrobić?

Zastanawiam się na chwilę po czym uśmiecham się diabelsko kiedy do głowy przychodzi mi pewien pomysł.

- Chyba wybiorę się na przyjęcie. 

Prawdziwa LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz