Sebastian

22.4K 782 37
                                        

Tak jak przypuszczałem informacja o tym, że jestem Alfą jest dla niej szokiem. Dziewczyna wygląda na jeszcze bardziej zestresowaną niż była kilka chwil temu. Trudno się jej dziwić, bycie mate Alfy to duża sprawa. Wiele dziewcząt marzy o tym aby zostać Luną jednak nie zdają sobie sprawy z odpowiedzialności tego zadania. Chcą po prosu być podziwiane, chcą móc pokazywać się publicznie w drogich sukienkach i biżuterii. 

Jednak Cassandra taka nie jest, czuję to. Nie wygląda na osobę, która pożąda władzy i bogactwa. Nie zapominam jednak, że pozory mogą mylić, już się o tym przekonałem i to boleśnie. 

Ciągle zastanawiam się dlaczego tak szybko zgodziła się iść ze mną. Nie żebym i tak jej ze sobą nie zabrał. Nie miałem zamiaru pozwolić, aby moja mate została pod dachem tych żmij. Dachem, który był również jej przez całe życie. Dlaczego z taką łatwością to odrzuciła? 

Poczuła to co my głupi 

Mój wilk znajduje proste wytłumaczenie. Bardzo chciałbym aby tak było. Jednak doznane krzywdy każą mi być czujnym. Nie podoba mi się to, że tak jest. Swojej mate powinienem ufać bezgranicznie. 

Więc jej zaufaj. Popatrz tylko na nią, czy ona wygląda na groźną? 

Patrzę i widzę najcudowniejszą istotkę pod słońcem. Jej skóra tak pięknie mieni się w blasku księżyca. Wygląda tak niewinnie i krucho, że aż dopadają mnie wyrzuty sumienia, że chociaż przez chwilę pomyślałem, że dziewczyna coś ukrywa. 

Chciałbym znowu ją przytulić skomle mój wilk. 

Też bym tego chciał, ale nadal jesteśmy na terenie innego Alfy. Będziemy się przytulać w domu, będziemy mieć na to jeszcze dużo czasu. Teraz trzeba stąd iść.

- Cassandro - mówię do niej, dziewczyna patrzy na mnie nieufnie. Już mi nie ufa, kiedy dowie się jaka watahę reprezentuję będzie ufać mi jeszcze mniej. Nasza znajomość nie zaczyna się kolorowo. Obydwoje nie potrafimy sobie w pełni zaufać. To nie wróży dobrze. Wzdycham. - Mamy spory kawałek do przebycia, byłoby szybciej gdybyśmy się zmienili. 

- Zmienili? 

- W wilki - mówię 

Oczy dziewczyny się rozszerzają. 

- Mam się zmienić w wilka? - pyta

- Byłoby miło - odpowiadam z uśmiechem. 

Dlaczego tak ją to zaskoczyło? Tylko ja zadaję sobie to pytanie. Mój wilk już skacze z ekscytacji, że za chwile będzie biegł obok swojej mate. Pierwszy wspólny bieg to ważny moment, okazja aby nasze wilki złapały swój prawdziwy zapach. 

Dziewczyna waha się przez chwilę. Czekam cierpliwie chociaż wewnątrz mnie wszystko aż krzyczy. 

- Dobrze - mówi - ale nie rozbiorę się przy tobie.

- Tamte krzaki wyglądają obiecująco - zauważam.

Cassandra kiwa głową i idzie w tamtym kierunku.

- Wiesz, że jestem szybki? - wołam za nią - Dogonię każdego wilka.

Subtelna uwaga aby nie próbowała uciekać. Chociaż może nie taka subtelna sądząc po reakcji dziewczyny. Zatrzymuje się w pół kroku i czuję jak jej tętno mocno przyśpiesza. Cholera, jeszcze tego mi brakowało, żeby dostała ataku paniki.

- Tylko żartowałem - mówię - No dalej, śmiało, ja tutaj zaczekam.

Cassandra nie odwraca się w moją stronę, nie erka na mnie. Stoi jeszcze przez chwilę nieruchomo niczym wystraszona sarna po czym chowa się za krzakami.

Jesteś idiotą

- Nie chciałem aby próbowała uciec, to byłoby jeszcze gorsze. Jak by się czuła gdybym gonił ją po lesie i to nie w czasie wilczych igraszek?

Bądź ostrożny, ona jest taka delikatna. To nasza mate, mamy ją chronić, a nie straszyć. 

- Wiem, wiem, postaram się bardziej.

Oby inaczej zsikam ci się na łóżko.

- Nie ośmielisz się 

Zakład? 

Zabawna riposta którą mam na końcu języka ucieka mi kompletnie z głowy kiedy zza krzaków wyłania się piękny, śnieżnobiały wilk. 

Ona nie może być omegą! mój wilk jest równie zaskoczony i oczarowany co ja.

Stworzenie na które patrzymy jest doskonałe pod każdym względem. Gęste, lśniące futro, proporcjonalny pysk, długie i mocne nogi, wprost idealne do biegania. I do tego ten rozmiar. Cassandra pod postacią wilka jest większa niż niejedna beta z mojego stada. Jak to możliwe? Omegi są przecież najmniejszymi z wilków, zwłaszcza jeżeli chodzi o kobiety. 

Uświadamiam sobie, że stoję z otwartą buzią więc szybko ją zamykam.

- Jesteś wspaniała - mówię z uznaniem

Nie czekając długo sam ściągam ubrania by jak najszybciej przybrać formę wilka. Cassandra zdając sobie sprawę, że za chwilę stanę przed nią nagi odwraca pysk w drugą stronę. No tak, mogłem być nieco bardziej domyślny i taktowny. Kiedy wszystkie ciuchy lądują na ziemi pozawalam mojemu wilkowi dojść do głosu. Przemiana trwa ułamek sekundy. To dla mnie takie proste. Już po chwili stoję na czterech łapach. 

W wilczej formie jestem jej przeciwieństwem. Moja sierść jest czarna niczym smoła. Podchodzę do niej powoli, świadomy każdego mojego ruchu. Czujne wilcze oczy obserwują ją z największą uwagą. Powoli, aby jej nie spłoszyć. 

Jednak Cassandra nie wygląda na spłoszoną. W wilczej formie jej instynkty łatwiej dochodzą do głosu, a instynkt nakazuje zapoznać się ze swoim mate. 

Kiedy jestem blisko delikatnie trącam jej ucho nosem. To jedne z najwrażliwszych wilczych miejsc. Dotykać mogą je tylko bliskie nam osoby. 

Widząc, że dziewczyna nie ma zamiaru uciekać powoli zanurzam pysk w jej futrze i zaciągam się jej zapachem. Pachnie przepięknie, niczym wolność i życie. Nigdy nie sądziłem, że wolność i życie mogą mieć zapach, ale oto je odnalazłem. 

Cassandra również pociąga nosem zaznajamiając się z moją wonią.  

Nie mogę się powstrzymać i wsadzam praktycznie cały łeb w jej futro. Jej zapach jest moim narkotykiem, moim uzależnieniem. Wciągam wolność i życie nosem bez opamiętania. Wyłapuje jednak też coś nowego, coś czego się nie spodziewałem. Dyskretny, przytłumiony zapach władzy. Gdyby Cassandra była mężczyzną pomyślałbym, że oto stoi przede mną syn Alfy lub ktoś z jego bliskiego otoczenia. Nie, musiało mi się wydawać. Może tak pachnie nowa Luna? Wyczuwam siebie na niej?  Ponownie pociągam nosem i wyraźnie czuję nieznany mi dotąd zapach władzy. Nie ma mowy o pomyłce.

W mojej głowie rodzi się pytanie.

Kim jesteś Cassandro? 




Prawdziwa LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz