Zapinając guziki koszuli zerkam co chwila w lustro i podziwiam to co się w nim odbija. Cassandra stoi do mnie tyłem i również zakłada na siebie ubranie. Czy powinienem ją uprzedzić, że najpóźniej za kilka godzin ponownie będzie je ściągać? A może ja to zrobię? Jeszcze nie zdecydowałem.
O ile dotychczas pomysł umieszczenia tutaj dwóch luster wydawał mi się niedorzeczny tak teraz byłem wdzięczny osobie, która to wymyśliła.
Śledziłem każdy jej ruch. Nawet jej najdrobniejsze poruszenie biodrami sprawiało, że przestawałem koncentrować się na tych cholernych guzikach, których swoją drogą było o wiele za dużo. Który to już raz muszę zaczynać od początku ponieważ któryś pominąłem?
W pewnym momencie dziewczyna łapie moje spojrzenie i uśmiecha się delikatnie. Cały czas stoimy do siebie tyłem i obserwujemy nasze odbicia. Chyba tylko dlatego jesteśmy w stanie się ubierać. W każdym razie to mój jedyny powód. Gdybym stał zwrócony do niej przodem, gdybym patrzył na nią bezpośrednio....
- Myślałam, że już się napatrzyłeś - mówi Cassandra zakładając zwiewną błękitną sukienkę. Kilka minut wcześniej dostarczono dla niej kilka najpotrzebniejszych rzeczy. To była jedna z nich.
- Mógłbym patrzeć na ciebie całymi godzinami - zapewniam
- Nowe hobby?
- Nowe centrum mojego świata
Dziewczyna rumieni się na moje szczere wyznania. To słodkie, że cały czas jestem w stanie ją zawstydzić. Jej rumieńce są tak urocze, że absolutnie nie mam nic przeciwko nim.
- Chciałbym pokazać ci okolicę, ale niestety mam pewne obowiązki którymi muszę się najpierw zająć - informuję ją
Bylem zły, że moje plany musiały się zmienić. Miałem nadzieję, że kilka najbliższych dni spędzimy na wycieczkach i wspólnym bieganiu w wilczej postaci. To jeszcze bardziej by nas do siebie zbliżyło, a Cassandra miałaby okazję poznać lepiej swój nowy dom.
- Coś się stało? - pyta
- Connor - mówię i to wystarcza
Dziewczyna podchodzi bliżej i kładzie mi rękę na plecach. Odwracam się i łapię ją za dłoń aby następnie złożyć na niej pocałunek.
- Spokojnie kochanie, to tylko zebranie. Musimy się zastanowić jak zareagować na zwiększenie ich patroli na granicy. To nie będzie narada wojenna.
- Czy mogłabym iść z tobą? - pyta nieśmiało
- Nie wolałabyś spędzić tego dnia inaczej? Musisz zaopatrzyć się w sporo nowych rzeczy. Te dwie kobiety, które tutaj były, mogę je ponownie do ciebie przysłać. Pomogą ci sporządzić listę i zabiorą na zakupy. Potem możecie pospacerować po ogrodzie, jest łady dzień.
- Tego ode mnie oczekujesz? - pyta ostrym tonem, chyba ją czymś rozgniewałem
- Nie rozumiem? - przyznaję
- Tak sobie to wyobrażasz, że będę całe dnie zajmowała się zakupami i pachniała? Sądzisz, że nie interesuje mnie nic ponadto?
- Oczywiście, że nie - zapewniam ją
- Więc czemu mówisz takie rzeczy?
- Sądziłem, że tego chcesz. Większość kobiet lubi zakupy i cieszy się z możliwości spędzenia czasu z innymi kobietami. Chciałem abyś dobrze się tutaj poczuła. Byłoby z mojej strony nieodpowiednie od razu zarzucać cię obowiązkami.
- Czy muszę ci przypomnieć jak do tej pory wyglądało moje życie? Większość czasu spędzałam na pracy w kuchni. To nie jest takie łatwe i przyjemne jak może się wydawać. To naprawdę ciężkie zajęcie. Zwłaszcza, że było nas stosunkowo mało i każda musiała się uwijać jak mrówka, aby z czymkolwiek zdążyć. Ciężka praca nie jest mi obca. Jeżeli jest coś produktywnego co mogłabym zrobić wolę to ponad jakieś głupie zakupy.
Patrzę na nią z podziwem. Los połączył mnie nie tylko z piękną, ale i mądrą kobietą.
- Wybacz, że źle cię oceniłem - mówię mając nadzieję, że nie będzie się gniewać - Oczywiście drzwi do każdego spotkania stoją dla ciebie otworem.
Dziewczyna rozluźnia się i wygląda na zadowoloną z mojej odpowiedzi. Waleczna bestyjka nie ma co.
- Nie będę się wpraszać na wszystkie spotkania i narady. Rozumiem, że są rzeczy które powinny pozostać tajemnicą i być wiadome tylko dla bardzo wąskiego grona. To ty jesteś Alfą i nie mam zamiaru podważać twojego autorytetu lub w jakikolwiek sposób go kwestionować. Nie chcę aby ktoś uznał, że narzucam ci swoje zdanie lub wpływam na nie w zły sposób. Jednak tym razem chodzi o moja watahę. Watahę w której spędziłam prawie osiemnaście lat. Ta sprawa dotyczy również mnie, zwłaszcza mnie. To z mojego powodu jest to całe zamieszanie. Chciałabym wiedzieć na czym stoję.
Obejmuję jej twarz moimi dłońmi.
- Jesteś moją mate, moją partnerką i moją Luną. Moje stado jest twoim, moja pozycja jest twoją. Byłbym zaszczycony gdybyś wspierała mnie w podejmowaniu decyzji i nie mam nic przeciwko być wyrażała swoje zdanie.
- Nawet publicznie? - pyta zaciekawiona
- Nawet publicznie. Nie obiecuję, że zawsze będę się z nim zgadzał, ale wysłucham cię zawsze.
- Dziękuję, to dużo dla mnie znaczy
Uśmiecham się do niej czule.
- To co gotowa na swoją pierwszą naradę jako Luna?
- Teraz jak to mówisz to czuję się lekko zestresowana.
- Za późno - szeptam jej do ucha - Nie ma już odwrotu, a zestresowany to powinienem być ja.
- Czemu? - pyta dziewczyna - Przecież musiałeś już odbywać tysiące takich spotkań.
- Tak, ale nigdy na żadnym nie byłem tak rozpraszany jak zapewne będę na dzisiejszym. Obawiam się, że może mi nawet zacząć cieknąc ślinka.
Zerkam na jej sukienkę aby zrozumiała o co mi chodzi.
Cassandra śmieje się wesoło.
- Będę zaraz obok z chusteczką aby w razie czego ją otrzeć

CZYTASZ
Prawdziwa Luna
FantastikCassandra dorastała mając świadomość, że jako Omega resztę swojego życia spędzi w kuchni. Tylko dlaczego tak bardzo pragnie czegoś innego? Kiedy los stawia na jej drodze tajemniczego i potężnego Alfę wrogiego stada jej życie całkowicie się zmienia. ...