Pierwsze co czuję to przeraźliwy chłód. Jest mi bardzo zimno. Następnie dociera do mnie tępy ból głowy. Pomimo, że moje oczy są zamknięte mam wrażenie, że wszystko wokół wiruje. Całe moje ciało jest ociężałe, przez co każdy nawet najdrobniejszy ruch jest trudny do wykonania i kosztuje mnie wiele wysiłku. Staram się podnieść, ale moje ciało ma inne plany.
- Dlaczego jej od razu nie zabiłeś? - słyszę czyjś wściekły głos
- Będzie chciał ją odzyskać, będzie jej szukał
- No właśnie
- Nie rozumiesz? Mając ją tutaj mamy nad nim przewagę. Mamy coś na czym mu zależy. Możemy stawiać mu warunki.
- Uważasz, że możesz go do czegoś zmusić?
- To jego mate, zrobi dla niej wszystko, a ja to wykorzystam. On jest od nas silniejszy, a inni nam nie pomogą.
- Więc dlaczego w ogóle po nią poszedłeś? Trzeba była ją z nim zostawić. Przynajmniej dopóki nie zawiązalibyśmy sojuszy z innymi watahami.
- Powąchaj, nie czujesz tego?
- O czym mówisz?
- Powąchaj - nakazuje drugi głos w którym rozpoznaję Connora
Ktoś podchodzi bliżej i pociąga kilkakrotnie nosem.
- Niemożliwe - ten głos należy do Luny, partnerki Connora - Jakim cudem?
- Nie mam pojęcia, ale poczułem to kilka dni temu, tą siłę, zew. To musiało się stać zaraz po tym jak ją zabrał.
- Byłam pewna, że nic w sobie nie ma, że ta jej część przepadła. Sprawdzałam jej zapach codziennie, nigdy nic nie wyczułam - mówi zaskoczona
- Cóż, widocznie dobrze się maskowała, albo coś przegapiłaś - rzuca oschle mężczyzna
- Wiesz, że nie - broni się kobieta - Co teraz?
- Nic, czekamy na jego ruch. Jestem pewny, że złoży nam wizytę.
- To dlatego zabrałeś ją tutaj, na to pustkowie?
- Lepiej aby nikt się na nią nie natknął. Jej zapach jest z każdą chwilą silniejszy. Ostatnie czego nam teraz trzeba to niewygodne pytania o nią.
Głosy na chwile milkną.
- Zabij ją - mówi w końcu Luna - Zabij ją i przejmij jej moc.
- Nie rozumiesz, że nie mogę. Nie pokonamy Sebastiana. Jego wataha jest większa i silniejsza niż nasza.
- Może kiedy dodasz sobie sił za jej pomocą....
- To nic nie da - przerywa jej Connor
- Czy ona jest teraz Alfą? - pyta Luna
- Oczywiście, że nie - warczy mężczyzna - Ja jestem Alfą, tylko ja.
Słysze uderzenie, a następnie cichy krzyk bólu. Musiał ją uderzyć.
- Ja jestem Alfą - krzyczy ponownie
- Ty jesteś Alfą - zgadza się z nim cichym głosem kobieta
Moje zmysły się wyostrzają, powoli też zaczynam się poruszać.
- Budzi się - słyszę Connora
Mężczyzna podchodzi bliżej i kuca przy moim boku. Dłonią przejeżdża po moim policzku.
- Dzień doby słoneczko - mówi nieszczerym radosnym głosem
Otwieram oczy świadoma, że udawanie nie ma sensu. Widzę jego zadowoloną z siebie twarz. Za nim stoi Luna, trzyma się za policzek w który on zapewne ja uderzył.
- Ile z naszej rozmowy słyszałaś? - pyta Connor
Nie odpowiadam. Rzucam mu tylko wściekłe spojrzenie.
- Nie ładnie jest nie odpowiadać na pytania- upomina mnie
- Nie ładnie jest porywać i zabijać dla własnych korzyści - mówię
- Cóż, robimy to co musimy aby przetrwać.
- Nieprawda, ty działasz tylko z własnych, egoistycznych pobudek. Sam ściągasz na siebie nieszczęście. To wszystko twoja wina.
- Zobacz jaka wyszczekana - zwraca się do swojej partnerki
- Zadziorna się zrobiła przy tym psie - mówi kobieta mając na myśli Sebastiana. Nie rozumiałam dlaczego jest po jego stronie. Teraz jest dla mnie oczywistym, że Connor jej nie szanuje. Uderzył ją, a ona nic z tym nie zrobiła.
Mężczyzna łapie mnie za materiał sukienki i zmusza abym usiadła.
- Tyle zachodu przez takie nic - mówi i patrzy na mnie z pogardą
- Dlaczego tu jestem, dlaczego mnie porwałeś? - pytam
- Dowiesz się w swoim czasie. Teraz mam inne rzeczy do zrobienia. Muszę na przykład zabić twojego mate.
- Nie, to ci się nie uda - krzyczę i chcę się na niego rzucić.
Wyrywam się do przodu, ale nagle coś ciągnie mnie do tyłu. Upadam na ziemie i uderzam głową w podłogę. Na mojej szyi znajduje się obroża przyczepiona łańcuchem do ściany.
- Wybacz za tą niedogodność, ale nie chcę abyś się zmieniła w wilka. Ta mała rzecz ma cię przed tym powstrzymać. Widzisz twoje gardełko się tutaj mieści, ale w wilczej formie obroża cię udusi. Nie próbuj więc niczego głupiego, dobrze? Byłoby szkoda.
- Dlaczego? Sam chcesz mnie zabić?
- Nie będę ci psuł niespodzianki - mówi po czym wstaje
- Jesteś potworem - krzyczę kiedy oddala się ciągnąc za sobą Lunę - Jesteś dla mnie nikim.
Mężczyzna przystaje i patrzy na mnie z udawanym oburzeniem.
- Takie słowa do własnego wuja? Mój brat byłby tobą bardzo zawiedziony.
CZYTASZ
Prawdziwa Luna
FantastikCassandra dorastała mając świadomość, że jako Omega resztę swojego życia spędzi w kuchni. Tylko dlaczego tak bardzo pragnie czegoś innego? Kiedy los stawia na jej drodze tajemniczego i potężnego Alfę wrogiego stada jej życie całkowicie się zmienia. ...