Cassandra

21.2K 717 31
                                        

Okazuje się, że pojawienie się nowych kobiet nie ułatwia, a komplikuje nam pracę. Dziewczyny nie wiedzą co gdzie leży i jak wykonywać najprostsze czynności. Żadna z nich nigdy nie pracowała na kuchni, jedna nawet nigdy nic nie ugotowała. Jako jedyna wykazuję się wymaganą cierpliwością i spokojnie tłumaczę im co i jak. Powoli zaczynają rozumieć, ale nie wróżę im tutaj świetlanej przyszłości. Wszystkie w duchu cieszymy się, że za kilka dni wszystko wróci do normy i nowicjuszki powrócą do swoich poprzednich zajęć. Jak się dowiedziałam dwie z dziewczyn pracowały jako pokojówki, jedna została przydzielona tutaj z pralni, natomiast dwie pozostałe były córkami jakiś wpływowych Bet i ich zajęciem było szukanie „dobrej partii". Jak to się miało do pracy dla dobra stada to nie wiem, ale nie drążyłam tematu.

Następnego dnia z samego rana zwyczajowo zaniosłam Lunie śniadanie, tym razem udało mi się to zrobić na czas, co nie przeszkodziło jej w zauważeniu, że powinnam bardziej dbać o mój ubiór. Jej zdaniem spódnica była za bardzo pognieciona. Czy ona zdaje sobie sprawę gdzie ja pracuję? Spędzam całe dnie na klęczeniu, schylaniu się i przeciskaniu pomiędzy półkami. Ponadto co chwila się czymś brudzę więc zagniecenia nie są moim największym zmartwieniem. Jej uwaga bardzo mnie zabolała ponieważ jednak przykładam dużą wagę do higieny i czystości wokół mnie. Jej słowa przyjęłam ze spokojem dziękując jej za zwrócenie uwagi i obiecałam poprawę.

W kuchni panował chaos. Kiedy mnie nie było dostarczono menu na planowaną uroczystość i muszę stwierdzić, że kogoś poniosła wyobraźnia.

- Sarnina, bażanty, gęsi w sosie jabłkowym – czyta jedna z kobiet – Wyczyszczą całą spiżarnię.

- Czy stać nas na to wszystko? Nadchodzi zima, powinniśmy oszczędzać jedzenie – mówię nieśmiało

- Alfa wie co robi – mówi kobieta i na tym kończy się temat.

Zastanawiam się czy faktycznie tak jest. Alfa miał przecież na głowie tyle spraw i nie byłam pewna czy orientował się w naszych zapasach. Skarciłam się w myślach, oczywiście, że wie ile mamy zapasów. Bez zapasów nie przetrwamy zimy, w każdym razie nie wszyscy. Kiedy spada śnieg nie mamy dostępu do świerzych owoców i warzyw więc w większości spożywamy mięso, a o nie w zimie nie jest tak łatwo. Dzikie zwierzęta zapadają w sen lub znikają z pola widzenia, a te które hodujemy nie wykarmią całego stada.

Najstarsza kobieta rozdaje każdemu zadania. Nowe pracownice dostają najłatwiejsze prace, ale i tak część z nich kręci nosem.

Mi zostaje przydzielone zajęcie się przygotowaniem sosów. Z wdzięcznością uśmiecham się do kobiety. Przez te lata zdążyła zauważyć, że nie lubię oporządzać mięsa. Nie żeby przeszkadzał mi jego zapach lub było to dla mnie za ciężkie zadanie. Po prostu nie lubiłam krwi, która spływała mi po rękach. Polowanie pod postacią wilka było łatwiejsze, bardziej naturalne, w mojej ludzkiej postaci wolałam spożywać owoce, warzywa i nabiał.

Dzień mija nie wiadomo kiedy. Zostajemy w kuchni nieco dłużej, aby mieć pewność, że wszystko zostanie przygotowane na czas. Co chwila ktoś powtarza, że to bardzo ważne abyśmy dobrze wypadli przed Alfami z innych stad. Osobiście wątpiłam aby to jedzenie było najważniejszym elementem. Będzie ono tylko dodatkiem, osłodą do politycznych rozgrywek pomiędzy Alfami. Bo chociaż oficjalnie byli to nasi przyjaciele to wiedziałam, że jest to krucha przyjaźń i każdy z nich na pierwszym miejscu stawia swoje stado. Dopóki wyglądamy na silnych są z nami, ale czy stanęliby po naszej stronie w godzinie próby? Miałam nadzieję, że nie będziemy się musieli o tym przekonywać. Od lat panował pomiędzy nami pokój i oby trwał on jak najdłużej. Nikt nie wspominał mrocznych czasów z przed siedemnastu lat kiedy to nasz poprzedni Alfa został zamordowany przez innego przywódcę. Po jego śmierci miejsce Alfy zajął jego brat i nasz obecny przywódca. Wymierzył on sprawiedliwość mordercy i zaprowadził pokój.

Prawdziwa LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz