Czas mijał bardzo powoli, a ja odczuwałam każdą upływającą sekundę. Zdążyłam się już uspokoić i zganić za ten niepotrzebny atak paniki. Czy to cokolwiek zmieniało, że wypłakiwałam sobie oczy i użalałam nad sobą? Nie. Wprost przeciwnie, to tylko wszystko pogarszało, a dodatkowo dostarczało radości Connorowi i Lunie. Moje cierpienie na pewno ich bawiło i było im na rękę. Naprawdę nie rozumiałam dlaczego byli wobec mnie tacy okrutni. Zawsze byłam im posłuszna i nie sprawiałam problemów. Nawet jeżeli mieli mi za złe odejście ze Sebastianem, jeżeli uznali to za obrazę i upokorzenie to kara nie była adekwatna do przewinienia. Nigdy nie chciałam nikogo upokarzać. Nie to było moim zamiarem.
Moje rozmyślania zakłóca odgłos czyiś kroków. Podnoszę głowę spodziewając się zobaczyć Connora, ale przede mną stoi tylko Luna. Dziwnie widzieć ją samą.
- Przyniosłam ci wodę - mówi rzucając w moją stronę niewielką butelką. Nie łapie jej, patrzę tylko jak ląduje pod ścianą metr ode mnie.
Luna zaciska wargi w wąską linię.
- Nie bądź niewdzięczna - karci mnie, jak to zawsze miała w zwyczaju - Gdybym chciała mogłabym pozwolić ci tutaj umrzeć z pragnienia.
- Nie jest to waszym celem? - pytam - Zabicie mnie. W końcu i tak to robicie.
Luna patrzy na mnie z wyższością i zakłada sobie kosmyk włosów za ucho.
- O twoim losie zdecyduje Connor - odpowiada - Jednak wiedz, że to ty sprowadziłaś na siebie taki los.
- Słucham?
- Gdybyś została w swoim stadzie nic takiego nie miałoby miejsca, wszyscy żyliby jak dawniej. To co się wydarzy będzie twoją winą, pamiętaj o tym.
- Jak możesz tak mówić - wołam oburzona - Ja tylko znalazłam swojego mate. Od kiedy to zbrodnia? Miałam prawo z nim odejść.
- Ty nie masz żadnych praw. Żyjesz tylko dzięki naszej dobroci. I jak się nam odwdzięczasz? Łącząc się z tym barbarzyńcą.
- Nie mów tak o Sebastianie - bronię swojego mate - Jest o wiele lepszym Alfą niż Connor.
- A ty pewnie uważasz się za lepszą Lunę ode mnie.
- Żebyś wiedziała - syczę jej prosto w twarz
- Rozwydrzony bachor - krzyczy i uderza mnie w twarz - Nie dorastasz mi do pięt. Powinnaś całować moje stopy. Jesteś tylko dziewuchą z kuchni, Omegą, jak śmiesz stawiać się powyżej mnie.
- Jestem nią? Omegą?
Luna zamiera.
- Czy poprzedni Alfa, brat Connora faktycznie był moim ojcem? - pytam. Nie żebym liczyła na szczerą odpowiedź, ale muszę zadać to pytanie.
- Connor czasem mówi za dużo
- Czyli to prawda? - dopytuję
- Tak - przyznaje Luna - Jesteś jego dzieckiem.
- Czy to nie czyni mnie Alfą?
Luna wybucha szyderczym śmiechem.
- Jesteś tylko zbędnym bękartem.
- Więc dlaczego ciągle żyję? Dlaczego Connor nie zabił mnie tak jak mojego ojca?
- Ponieważ nic w tobie nie było - oświadcza Luna - Staliśmy nad twoją kołyską i nie czuliśmy niczego. Nie miałaś w sobie ani kropli krwi Alfy. Możesz mieć inne zdanie na nasz temat, ale nie zabijamy bez powodu. Zdecydowaliśmy, że pozwolimy ci żyć. Przeznaczyłam cię do pracy w kuchni i miałam na ciebie oko. Codziennie sprawdzałam twój zapach aby mieć pewność, że nie obudziła się w tobie żadna siła.
- Jednak potem pojawił się Sebastian i wszystko popsuł. Zabrał mnie z dala od was i już nie mogliście mnie pilnować.
- Tak. Widzisz, jak mówiłam to wszystko twoja wina. Gdybyś została nadal prowadziłabyś spokojne życie w kuchni. Nic by się nie zmieniło.
- Nic, łącznie z moim zapachem.
- Wyczułaś to?
- Mój mate mi o tym powiedział. Powiedział, że mój zapach się zmienił. Nie wiedział to co oznacza, a ja uważałam, że mu się wydaje. Jednak jak wy się o tym dowiedzieliście?
- Razem ze zmianą zapachu przebudziła się uśpiona w tobie moc. Connor to wyczuł.
Moc? Nie miałam żadnej mocy. Czułam się tak samo jak zwykle. To prawda byłam szczęśliwsza i bardziej pogodna, ale nie zauważyłam abym nagle stała się silniejsza.
- To była tylko kwestia czasu nim twój mate zrozumiałby kim tak naprawdę jesteś. Na pewno by to wykorzystał przeciwko nam. W związku z tym musieliśmy działać. Mieliśmy szpiega w jego stadzie. Dzięki niemu udało się odciągnąć cię od reszty.
- Dafne? - pytam zaskoczona i wstrząśnięta
- Właśnie ona
- Dlaczego?
- Jej rodzice stracili życie na skutek rozkazu Alfy. To była jej mała zemsta.
- Sebastian nic nie zrobił, był wtedy tylko chłopcem, to jego doradcy...
- To bez znaczenia - przerywa mi Luna - Dafne zostanie sowicie wynagrodzona i na pewno cieszy się z możliwości wyrównania rachunków.
Nie mogę w to uwierzyć. Ta cicha, skromna dziewczyna była ich szpiegiem. Okłamywała wszystkich i zdradziła swoja watahę. Rozumiałam jej ból po stracie rodziców, ale nie potrafiłam jej wybaczyć tego, że naraziła tyle osób.
- Co teraz? - pytam
- Nie rozumiem
- Macie mnie tutaj uwięzioną. Sebastian na pewno już wie o moim zniknięciu. Prawdopodobnie podejrzewa kto za tym stoi. Na pewno zacznie działać.
- On już działa. Zebrał pokaźną armię aby cię odbić.
- Jest silniejszy niż wy - przypominam jej, chociaż ta świadomość mi również nie pomaga. Sama wizja rzucającego się do walki Sebastiana wzbudza we mnie dreszcze przerażenia - Jeżeli wybuchnie wojna nie wygracie.
- Otwarta wojna zakończyłaby się dla nas klęską, to fakt, ale jak zauważyłaś mamy ciebie. Sebastian przystanie na wszystko byle tylko cię odzyskać, a my wiemy czego żądać.

CZYTASZ
Prawdziwa Luna
FantasíaCassandra dorastała mając świadomość, że jako Omega resztę swojego życia spędzi w kuchni. Tylko dlaczego tak bardzo pragnie czegoś innego? Kiedy los stawia na jej drodze tajemniczego i potężnego Alfę wrogiego stada jej życie całkowicie się zmienia. ...