Moje spojrzenie pada na wilka o śnieżnobiałym umaszczeniu. Stoi kilkanaście metrów od nas na niewielkim głazie porośniętym mchem. Uniesiona wysoko głowa jak i cała postawa jego ciała świadczą o pewności siebie i dominacji. Wilk zachwyca proporcjami. Silne i długie łapy, masywny, ale proporcjonalny pysk, gęsta sierść, puszysty ogon. Ideał w każdym calu.
Wpatruje się w tą cudowną istotę, a kąciki moich ust same unoszą się do góry. Posyłam bestii delikatny uśmiech.
- Witaj moja towarzyszko - mówię na tle głośno, że mój głos rozchodzi się po całej polanie wywołując niemałe poruszenie.
Zebrane tutaj wilki zarówno moje jak i te stojące po stronie Connora patrzą na nowo przybyłego wilka z nieukrywanym zainteresowaniem. Na chwilę zapominają o stojących naprzeciwko przeciwnikach i skupiają całą swoja uwagę na białym wilku. Co niektórzy węszą delikatnie pociągając nosem co tylko wzmacnia roznoszącą się dookoła woń. Woń należącą do Alfy. I może tylko ja jestem do tego zdolny, ale w tej woni wyłapuję stary, ale jakże równie piękny zapach mojej mate.
- To niemożliwe - mówi cicho Connor i cofa się o kilka kroków
Biały wilk z gracją zeskakuje na ziemię. Przesuwa wzrokiem po wszystkich tutaj zgromadzonych. Kiedy jego spojrzenie pada na mnie bez zastanowienia podchodzi by stanąć u mojego boku.
W armii Connora panuje poruszenie. Nawet jeżeli nie poznali Cassandry w jej nowym wilczym wydaniu to wszyscy doskonale wiedzą, że to właśnie ona jest moją towarzyszką, przeznaczoną, moją mate. Zerkają teraz skołowani to na nią, to na mnie, to na swojego oniemiałego Alfę.
- Jakim cudem? - zadaje pytanie Connor - Ty, ona...to jakiś podstęp.
- Tak ci się wydaje? - pytam kpiąco
Cassandra wydaje z siebie krótkie, ostrzegawcze warknięcie. Żałuję, że nie jest teraz w swojej ludzkiej formie ponieważ na pewno znalazłaby kilka stosownych słów, które skierowałaby do tego żałosnego człowieczka. I pomimo, że chętnie bym to usłyszał to jednak wolałbym, aby niektóre części ciała mojej mate były zarezerwowane tylko dla mojego widoku. No cóż wygląda na to, że ta przemowę będę musiał wygłosić sam.
Pewne rzeczy stały się dla mnie jasne. Umiałem dodać dwa do dwóch i poskładać razem wszystkie informacje.
Cassandra nigdy nie poznała swojego ojca. Connor i jego Luna zawsze trzymali ją blisko siebie i specjalnie zepchnęli na sam dół hierarchii. Wściekli się kiedy ją od nich zabrałem. Bali się co może z tego wyniknąć na tyle mocno by zaryzykować wojnę. Teraz Cassandra stoi tutaj jako Alfa.
- Przyjrzyjcie się uważnie - mówię do wszystkich zebranych tutaj wilków - Poznajecie? Wiecie kto to jest? To Cassandra, moja mate i była członkini stada Connora. Tak, dobrze czujecie, bije od niej czysta woń Alfy. Pewnie zastanawiacie się teraz jak to możliwe. Pozwólcie, że wam to wyjaśnię, jako że moja towarzyszka na razie nie może tego zrobić.
Wszyscy uważnie mnie słuchają, wydaje się, że zamilkły nawet ptaki na drzewach.
- Przed laty wydarzyło się coś strasznego - mówię - Mój ojciec został oskarżony o zbrodnię której nie popełnił. Ten oto mężczyzna wmówił wam, że zabił on waszego poprzedniego Alfę - zwracam się do części wilków wskazując na Connora - To kłamstwo. Tego czynu dokonał Connor, zabił własnego brata i zrzucił winę na mojego ojca. Byłem tam wtedy i wszystko widziałem. To oszczerstwo doprowadziło do waśni pomiędzy nami. Było przyczyną naszego konfliktu i wielu cierpień.
- Kłamie - woła Connor, ale w jego oczach widać narastającą panikę. Nie tylko ja ją dostrzegam, jego ludzie zaczynają wątpić.
- Możecie nie wierzyć moim słowom - kontynuuję - Jednak uwierzcie swoim oczom. Oto stoi przed wami pierworodne, jedyne dziecko poprzedniego Alfy.
Tym razem pokazuję na Cassandrę. Dziewczyna w swojej wilczej postaci nie może się odezwać, ale na moje słowa reaguje potwierdzającym szczeknięciem.
- Zarówno Connor jak i jego Luna wiedzieli o jej pochodzeniu. Trzymali ją u swojego boku w obawie, że jej moc może się kiedyś ujawnić. Część z was była na przyjęciu i widziała jak wściekli byli kiedy ją zabierałem ze sobą. Za tą wściekłością krył się jednak strach, strach, że prawda wyjdzie na jaw. To dlatego zmusili ją do pracy w kuchni, dlatego odmawiali jej przysługujących jej praw. Tłamsili ją i poniżali przez lata przez co jej prawdziwa natura nigdy nie doszła do głosu. Dopiero z dala od nich miała szansę rozkwitnąć. Skoro byli zdolni do takiego czynu, to co stało na przeszkodzie by dla własnej ambicji i żądzy władzy uśmiercić prawowitego Alfę i zająć jego miejsce.
Wśród wilków przyprowadzonych przez Connora panuje poruszenie. Widzę, że moje słowa do nich dotarły oraz, że niektórzy mi uwierzyli lub są gotowi mi uwierzyć.
- Żyliście w kłamstwie! Byliście zwodzeni i oszukiwani! To nie jest wasz Alfa !- krzyczę wskazując palcem Connora, który rozgląda się dookoła. On również dostrzega co się dzieje. Opadła stworzona przez niego iluzja - Wasz Alfa stoi tutaj u mojego boku. Waszym prawowitym Alfą jest Cassandra.
Polanę wypełnia odgłos wyjących wilków. Wszystkie stojące tutaj wilki jak jeden mąż wydają z siebie długie, donośne wycie. Hołd dla nowego Alfy.
CZYTASZ
Prawdziwa Luna
FantasíaCassandra dorastała mając świadomość, że jako Omega resztę swojego życia spędzi w kuchni. Tylko dlaczego tak bardzo pragnie czegoś innego? Kiedy los stawia na jej drodze tajemniczego i potężnego Alfę wrogiego stada jej życie całkowicie się zmienia. ...