- Wycieczka po osadzie była udana? - pytam szczerze zainteresowany. Miałem nadzieję, że odbędziemy ją razem, bardzo chciałem pokazać jej moje ulubione miejsca. Nie miałem zamiaru jednak gniewać się o to, że na pierwsze zwiedzane wybrała się z Matyldą. Liczyło się tylko to, że była zadowolona i powoli poznawała swój nowy dom. Cieszyłem się również, że widocznie ona i Matylda złapały wspólny język. Matylda była od niej o kilka lat starsza i przez swoją opiekuńczą naturę na pewno miała jej wielokrotnie matkować, ale ufałem jej i wiedziałam, że będzie odpowiednią osobą do towarzystwa dla mojej mate. Jej ojciec był zaufanym członkiem mojej watahy, jak również jedną z najsilniejszych Bet. Nie należał co prawda do mojego wewnętrznego kręgu i nie uczestniczył w naradach, ale powierzałem mu wiele ważnych zadań i nigdy mnie nie zawiódł.
- Tak, bardzo - mówi Cassanda - To piękne miejsce i wszyscy wydają się być tutaj szczęśliwi.
- Cieszy mnie to - przyznaję z ulgą
- Matylda opowiedziała mi o panujących tutaj zasadach, przynajmniej o części z nich.
- Tak? Co na przykład mówiła?
- Że można zmienić swoja pozycję w stadzie jeżeli się na to zasłuży. U nas, to znaczy w mojej poprzedniej watasze coś takiego było niemożliwe. Teraz widzę jak bardzo jest to krzywdzące.
- To nie tylko krzywdzące, ale i duże marnotrawstwo. Dobry Alfa potrafi wykorzystać potencjał swoich podległych.
Dziewczyna ukrywa przede mną uśmiech.
- Co cię tak rozbawiło?
- Czy ty własnie nazwałeś siebie dobrym Alfą?
- A nie jestem nim? - pytam z udawanym oburzeniem - Chyba już sama to przyznałaś i to kilka razy.
- Racja - odpowiada - jesteś najlepszy.
- Tak lepiej - pochylam się aby ją pocałować
Cassandra wykręca się w moją stronę abym miał do niej lepszy dostęp. Cholerna kanapa, niby całkiem duża, ale jak przyjdzie co do czego to okazuje się, że jednak mogłaby być większa. Obejmuję ją ręką i przyciągam do siebie aby się tak nie męczyła. Po chwili wciągam ją na siebie, patrzy na mnie zaskoczona.
- No co - mówię z lubieżnym uśmieszkiem - Miałem taką fantazję.
Casandra ponownie się śmieje i wtula się w moje ciało. Pomimo, że pod postacią wilka jesteśmy sobie niemal równi to w ludzkiej formie wygląda przy mnie niczym kruszynka. Jej drobne kobiece ciałko spokojnie mieści się na mojej klatce piersiowej. Godziny ćwiczeń i potu w końcu się na coś przydały.
Laluś
Odzywa się mój wilk. Ostatnio był cicho do czego nie jestem przyzwyczajony.
Chciałem dać wam czas i prywatność.
Tak, ty i prywatność, coś ci się chyba pomyliło.
Powiesz jej o mnie?
W swoim czasie.
Czemu nie teraz?
Bo nie. Teraz jest tylko moja.
Egoista
- Ile możemy jeszcze tak leżeć? - pyta dziewczyna przerywając moją rozpoczynającą się kłótnię z wilkiem.
- Hmmm...- patrzę na wiszący na ścianie zegar - Chciałbym powiedzieć, że całą wieczność, ale niestety za godzinę mam spotkanie z przedstawicielami innych osad.
- Co będziecie robić? - pyta
- Zdadzą mi raporty na temat zapasów na zimę, liczby mieszkańców. Ewentualnie będą się na coś skarżyć, a ja spróbuję rozwiązać ich problemy.
- A mój też spróbujesz rozwiązać? - pyta dziewczyna
Marszczę brwi.
- Masz problem?
- Przyjęcie - mówi - Miało być skromne, a dostałam listę na ponad sto pozycji.
- Gdyby miało być okazałe byłoby tysiąc punktów - mówię - Dlaczego się tym tak przejmujesz?
Cassandra unosi się nieco aby spojrzeć mi w oczy.
- Nie chcę abyś pomyślał, że się migam od obowiązków, ale mam wrażenie, że jeżeli coś będzie nie tak, to w oczach innych będzie to o mnie to źle świadczyć. Boję się, że nie sprostam ich oczekiwaniom.
- Dlaczego mam wrażenie, że nie mówisz tylko o przyjęciu? - pytam
Dziewczyna chce uciec spojrzeniem, ale jej na to nie pozwalam, przytrzymuję jej twarz chwytając ją za brodę.
- Żałujesz, że tu jesteś? Żałujesz, że mnie wybrałaś? - pytam
-Skąd - zaprzecza - To była dobra decyzja. Nie chciałabym jednak nikogo rozczarować. Co jeżeli nie będę dobrą Luną?
- Będziesz dobra. Wiesz skąd to wiem?
Cassandra kręci przecząco głową.
- Ponieważ ci zależy - mówię - Ponieważ się martwisz. Ponieważ nie uważasz, że jesteś idealna, chociaż dla mnie taka jesteś. Masz wątpliwości i obawy. Tylko głupiec nie boi się takiej odpowiedzialności. Będziesz dobrą Luną ponieważ się za taką nie uważasz. Widzisz w sobie niedociągnięcia i wady. To ważne aby mieć ich świadomość. Wszyscy je mamy, należy jednak nad nimi pracować. Dzień po dniu.
- Dziękuję - mówi - Dziękuję, że we mnie wierzysz.
- A ja dziękuję, że jesteś - mówię - Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.

CZYTASZ
Prawdziwa Luna
FantasiCassandra dorastała mając świadomość, że jako Omega resztę swojego życia spędzi w kuchni. Tylko dlaczego tak bardzo pragnie czegoś innego? Kiedy los stawia na jej drodze tajemniczego i potężnego Alfę wrogiego stada jej życie całkowicie się zmienia. ...