Czas przemija w zaskakująco szybkim tempie. Kiedyś ciągnął się niemiłosiernie, teraz nim się spostrzegę kolejny dzień dobiega końca.
Noce są za krótkie bym mogła odpowiednio się nacieszyć Sebastianem, a dni nie mają wystarczająco dużo godzin bym wykonała wszystko co sobie zaplanowałam.
Teraz kiedy przygotowania do przyjęcia dobiegły końca i pozostało tylko czekać na jego nadejście postanowiłam skupić się na innych rzeczach. Moim zdaniem ważniejszych i takich od których powinnam zacząć.
Z samego rana po śniadaniu które zjadałam w obecności mojego mate wybierałam się na zwiedzanie domu. Czasem towarzyszył mi Sebastian lub Matylda jednak zazwyczaj sama przemierzałam rozległe korytarze i nieśmiało zaglądałam do mijanych pomieszczeń. Zdarzało się, że całkiem niechcący naruszałam czyjąś prywatność. O dziwo nikt nigdy nie miał mi tego za złe. Mimo pomyłek i kilku wstydliwych sytuacji nie poddawałam się i powoli poznawałam kolejne zakamarki domu, który od teraz był również moim.
Kiedy nie studiowałam rozkładu domu siedziałam w bibliotece. Dlaczego dopiero po trzech dniach odkryłam, że mają tutaj bibliotekę? Ogromny pokój wypełniony regałami uginającymi się pod ciężarem książek był jednym z moich ulubionych miejsc. Można było tutaj znaleźć zarówno opowiadania dla dzieci, romanse, książki przygodowe jak i ciężkie tomiszcza w których spisana była historia watahy. Szczególnie zaciekawiło mnie narysowane w jednej z nich drzewo genealogiczne. Sięgało kilkaset lat wstecz i było bardzo szczegółowe. Z zaciekawieniem odczytywałam kolejne imiona i dopisane do nich dwie lub trzy daty. Od pracującego tutaj mężczyzny dowiedziałam się, że imiona należą do wszystkich znanych Alf, Lun oraz ich dzieci, a daty odpowiadają kolejno ich narodzinom, ewentualnemu przejęciu władzy nad watahą i śmierci. Spiekłam raka kiedy powiedział, że niedługo i moje imię się tutaj znajdzie.
W bibliotece panował spokój i cisza których próżno było szukać w innych miejscach. W każdym razie do czasu kiedy dzieci nie kończyły obowiązkowej nauki i nie wbiegały tutaj z głośnym wrzaskiem tylko po to by wyciągnąć mnie na dwór. Nie miałam serca im odmówić. Tak więc do obiadu biegałam po placach i ogrodach otaczających główny dom bawiąc się z nimi w chowanego lub berka. Dzieci śmiały się wniebogłosy i specjalnie pozwalały mi się złapać tylko po to bym następnie brała je na ręce. Czasem do naszych zabaw dołączały ich matki. Obdarzały mnie wdzięcznymi uśmiechami dziękując za zapewnienie ich dzieciom rozrywki i pozwolenie aby one mogli chwilę odpocząć. Nie dziwiłam się, że szukały chociaż chwili wytchnienia, te dzieci chyba nigdy się nie męczyły.
- To twoja zasługa Luno - mówi do mnie jedna z mam kiedy zatrzymuję się aby złapać oddech - Twoja obecność dodaje im sił. Dzięki tobie są zdrowsze, pełne energii i radości.
Obiad był kolejnym momentem w ciągu dni kiedy mogłam ponownie zobaczyć Sebastiana. Od jakiegoś czasu jadaliśmy w przestronnej jadalni razem z resztą mieszkańców. Posiłkowi zawsze towarzyszyły wesołe rozmowy i anegdotki. Mój mate bardzo dbał o to aby na mój talerz trafiały najlepsze kąski. Sam nakładał moje porcje pomimo moich protestów, że sama jestem w stanie to zrobić. Prosił abym nie odbierała mu radości z faktu, że może o mnie zadbać. Całe szczęście nie on jedyny tak postępował. Praktycznie wszystkie kobiety siedzące przy stole były obsługiwane w podobny sposób. Jednak porcje na moim talerzy były zawsze większe niż ich. Kiedyś w żartach zapytałam Sebastiana czy specjalnie chce mnie utuczyć.
- Kochanego ciała nigdy za wiele - odpowiedział kładąc rękę na moim udzie by następnie powędrować nią niebezpiecznie do góry.
Strzepnęłam ją tylko dla tego, że nie byliśmy sami. Mój mate rzucił mi rozbawione spojrzenie i wrócił do trwających rozmów jakby nic się nie stało.
Po obiedzie Sebastian często zabierał mnie na spotkania. Pozwalał abym zajmowała jego miejsce i przysłuchiwała się wszystkiemu co się podczas takich spotkań dzieje lub jest omawiane. Kilka razy nawet poprosił mnie o wyrażenie mojej opinii. Czasem to ktoś z obecnych zadawał mi pytanie i chciał znać moje zdanie na jakiś temat. Moje słowa zawsze były wysłuchiwane z uwagą. Nigdy nikt mnie nie wyśmiał ani nie poprawił dzięki czemu nabrałam pewności siebie. Zdarzał się, że mówiłam coś sama z siebie. Sebastian zdawał się pękać z dumy patrząc jak zdobywam zaufanie i szacunek jego podwładnych.
Kolacje jedliśmy tylko we dwoje. Jeżeli pogoda na to pozwalała zabieraliśmy niewielki koszyk wypełniony smakołykami do lasu i tam raczyliśmy się posiłkiem. Po zjedzeniu zmieniamy się w wilki i biegamy aż nie opadamy z sił. Sebastian zdradził mi swoją tajemnicę. Kiedy wracaliśmy do domu po jednej z gonitw wyznał, że potrafi rozmawiać ze swoim wilkiem. Byłam niezwykle zaskoczona. Słyszałam o takich przypadkach, ale wiedziałam też, że są one niezwykle rzadkie. Wymusiłam na Sebastianie aby powiedział mi wszystko o swoim wilku. Mężczyzna zgodził się nawet przekazać kilka jego słów skierowanych do mnie. Większość nie nadawała się aby komukolwiek je powtarzać. Jeżeli myślałam, że to Sebastian ma brudne myśli szybko zmieniłam zdanie. Jego wilk był o wiele gorszy. Za to podsunął nam kilka pomysłów które wypróbowaliśmy po powrocie do domu.
Szybko przywykłam do nowego życia i pokochałam je całym sercem. Sebastian i członkowie tej watahy stali się moją rodziną. Dzięki nim stałam się silniejsza i pewniejsza siebie. Nawet mój zapach się nie co zmienił co z zaskoczeniem zauważył pewnego dnia Sebastian. Ja nie odczułam różnicy jednak mój mate upierał się, że teraz wyczuwa ode mnie woń którą można by przypisać Alfie. Była delikatna, ale pojawiła się jednego dnia i towarzyszyła mi już zawsze. Zbywałam go żartem, że to jego zapach już we mnie wsiąkł na stałe. Chyba dla spokoju przyznał mi rację.
Nadszedł dzień przyjęcia. Wszystko zapowiadało się idealnie. Jednak nic nie może być za idealne.

CZYTASZ
Prawdziwa Luna
FantasíaCassandra dorastała mając świadomość, że jako Omega resztę swojego życia spędzi w kuchni. Tylko dlaczego tak bardzo pragnie czegoś innego? Kiedy los stawia na jej drodze tajemniczego i potężnego Alfę wrogiego stada jej życie całkowicie się zmienia. ...