Zayn
Już od trzech dni obserwuję moją Sophie. Wiem, że to dziwne ale nie mogę się powstrzymać, gdy nie wiem co robi czuję w sobie niepokój. Nawet dzisiaj urwałem się z pracy i stoję naprzeciw jej okna, opierając się o drzwi mojego samochodu. Naciągając bardziej na twarz daszek od czapki, wyciągnąłem telefon z zamiarem napisania do niej, na co zdecydowałem się trochę później ponieważ aktualnie zatrzymałem wzrok na Soph, która rusza się do rytmu piosenki najprawdopodobniej wydobywającej się z jej słuchawek.
Wyglądała obłędnie nawet w przetartym podkoszulku i zwykłych dresach.
Co ty ze mną robisz panno Collins? - westchnąłem i pokręciłem głową z uśmiechem na twarzy. Odblokowałem telefon i wysłałem wiadomość na numer mojej kruszynki.
~Cześć, kelnereczko.
Pięknie tańczysz, chętnie bym dołączył.
~ Znowu ty ?! Odczep się w końcu, zresztą skąd wiesz gdzie pracuje?
~ Wiem o tobie więcej niż sądzisz, Droga Sophie :)
~ Mam cię już serdecznie dość. Skończ mnie śledzić i podglądać zboczeńcu!!
~ Wypraszam sobie, nie jestem żadnym tam zboczeńcem.
~ Pewnie, jak nie zboczeńcem to jakiś chorym psychicznie stalkerem.
~ Wiesz niektóre dziewczyny marzą by mieć własnego stalkera. ;) - po wysłaniu tej wiadomości spojrzałem na jej okno. Stała w nim z czerwoną twarzą podajże ze złości i rozglądała się szukając mnie. Dlatego dla własnego bezpieczeństwa i zachowania anonimowej tożsamości wszedłem do auta i już ze środka zacząłem kontynuować pisanie wiadomości.
~ Ja nie chce, najwyraźniej nie jestem jak inne.
~ Owszem nie jesteś jak inne.
Jesteś o wiele lepsza, kelnereczko ;)
~ Naprawdę już przestań, nie wiem czego ty chcesz ale proszę zostaw mnie w spokoju.
~ Spokojnie, nie chce wiele. Chcę po prostu żebyś straciła głowę dla mnie tak jak zrobiłem to dla ciebie.
Na tę wiadomość nie otrzymałem już odpowiedzi. Jedyne co zrobiła to zasłoniła rolety- na co ja tylko przewróciłem oczami. Zanim ruszyłem do swojego mieszkania usłyszałem dzwonek mojego telefonu, gdy spojrzałem na wyświetlacz zobaczyłem dobrze mi znane imię. Czyli imię mojego brata. Westchnąłem lekko i odebrałem, nie zdążyłem nawet wypowiedzieć słowa a on już zaczął swoją denną gadkę.
- Przyjedź, mam dla ciebie robotę.
- Masz wyczucie, zawsze dzwonisz jak jestem zajęty.- prychnąłem po wypowiedzeniu tych słów.
- Jak odbierasz to najwyraźniej nie jakoś bardzo. Chcę cię widzieć u siebie za piętnaście minut.
- Dwadzieścia. Szybciej nie dam rady.
- No to w takim razie masz dwanaście.
Nie zdążyłem nic odpowiedzieć a on już się rozłączył. Matko co za idiota - powiedziałem sam do siebie. A następnie ruszyłem w drogę. Trudno, Soph będzie musiała poczekać.
Po złamaniu wszystkich możliwych przepisów drogowych, w końcu wjechałem na posesje Williama. Wysiadłem z samochodu i ruszyłem w stronę gabinetu gdzie pewnie siedział mój brat. Tak jak ostatnio nie zapukałem i nie czekając na pozwolenie wszedłem do środka i od razu usiadłem na fotelu.
-Znowu nie zapukałeś, naprawdę mógł byś okazać chociaż trochę szacunku.
- Przyzwyczajaj się bo inaczej, raczej nie będzie. Co dla mnie masz braciszku?
- Pojedziesz do pewnego gościa i go trochę postraszysz. Ma u nas straszne długi, których nie spłacił. Więc to dobra praca na początek jak dla ciebie.
- Nie doceniasz mnie. Ale dobra niech ci będzie.
- Innej odpowiedzi nie oczekiwałem.
- Chcę konkrety i spadam.
Po jakiś dwudziestu minutach wiedziałem już wszystko co i jak. Dlatego już zmierzałem do wyjścia, z zamiarem szybkiego rozwiązania sprawy. Ale przerwał mi w tym głos Williama.
- Jak z tą kobietą, której szukałeś? Zresztą po co ci o niej informacje?- Zapytał wścipsko.
- A co cię to wielce interesuje? Potrzebowałem i już.
-Nie zapomnij, że jestem też twoim bratem nie tylko szefem.
- Trudno o tym zapomnieć braciszku.- powiedziałem przez zaciśnięte zęby. A następnie jedynie szybko się pożegnałem i wyszedłem z jego biura. W drodze do auta na telefonie znalazłem trasę jaką mam przybyć aby wykonać swoją robotę. Dlatego tylko gdy wiedziałem gdzie jechać od razu ruszyłem w drogę.
CZYTASZ
Aż do końca( ZAKOŃCZONE )
Teen FictionJedno spotkanie. Jedna impreza. Tyle wystarczy, aby życie kompletnie się zmieniło. Czy Sohpia zakocha się w swoim stalkerze? Czy raczej uzna tę znajomość za bezsensowną? ON totalne przeciwieństwo JEJ. Ale jednak coś go do niej ciągnęło, może właśni...