Sophia
Jak on mógł mi to zrobić?! Po co mnie porwał? Przecież ja nic nie zrobiłam- szeptałam cicho pod nosem. Z oczu spływały mi łzy, przez cały ten czas płacz to jedyne moje zajęcie.
Boje się, boje się że on mi coś zrobi, bo przecież bez powodu mnie nie porwał prawda? A może po prostu jest chory psychicznie i chce mnie tylko wykorzystać a później zakopać w lesie?
Zaczęłam głośniej płakać, wpadłam w nieustanny trans. Ręce trzęsły mi się okropnie a całe ciało dygotało jak opętane, w pewnej chwili nie mogłam złapać oddechu. Gwałtownie rękami złapałam się za szyję jakby to miałoby mi jakoś pomóc. W każdej następnej chwili było tylko gorzej nie mogłam się uspokoić, oczy powoli mi się zamykały, po krótkim czasie widziałam tylko ciemność a przed upadkiem na zimną podłogę usłyszałam jeszcze stłumiony krzyk nawołujący moje imię.
***
Obudziłam się na wielkim łóżku. To nie był mój tymczasowy pokój.
Jak się tu znalazłam?
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, wszystko było zachowane w ciemnych odcieniach z lekkimi granatowymi dodatkami. Chciałam wstać, ale tylko gdy lekko się podniosłam poczułam się strasznie słaba i obolała, padłam z powrotem na łózko i leżałam nieruchomo czekając na to co się ze mą stanie. Po chwili drzwi się otworzyły a gdy skierowałam głowę w ich stronę zobaczyłam dwie postacie, jedną z nich była Elenor a druga to jakiś wysoki blondyn, którego nie znam. Gdy kobieta zobaczyła, że się na nich patrzę od razu się uśmiechnęła i ruszyła w moim kierunku.
- Tak się cieszę, że nic ci nie jest złociutka.- objęła mnie szczelnie ramionami oraz pocałowała w czoło.
- Co się stało? Gdzie ja jestem? Kim ty jesteś?- ostatnie pytanie skierowałam do nieznanego mężczyzny, który od razu podszedł do łóżka i zaczął mówić
- Jestem Steven Wood, miło cię poznać Sophie.
- Dlaczego tu jesteś? Zresztą skąd wiesz jak mam na imię?- dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z głupoty zadanego pytania, przecież to oczywiste że powiedziała mu je Elenor lub Zayn
- Jestem dobrym kolegą Zayna ale jestem także lekarzem. Zayn poprosił mnie abym na ciebie zerknął. Więc czy będziesz miała coś przeciwko jeśli zadam ci parę pytań oraz cię zbadam? - usiadł na łóżku i czekał na moją odpowiedz, spojrzałam na Elenor, która skinęła mi głową abym się zgodziła. Dlatego po chwili trochę niepewnie odpowiedziałam.
- Tak.- mój głos zadrżał
- Dobrze, w takim razie mogę?- pokazał ręką na mój brzuch. A ja odmruknęłam cicho, co miało posługiwać za zgodę. Zaraz po ty poczułam lekkie uciski na brzuchu w różnych miejscach.
- Jeśli gdzieś boli mów od razu dobrze?
- Dobrze.
- Tutaj nie ma nic, wszystko jest tak jak powinno.- popatrzył na kobietę która stała obok ramy łóżka.
- To co jej jest? Steve proszę, zrób coś, dowiedz się? No już.
- Spokojnie Elenor. Daj mi chwilę.- jego wzrok znowu skupił się na mnie.- Teraz zadam ci kilka pytań.
Pokiwałam tylko głową na co mężczyzna lekko się uśmiechnął
- Spotkało cię już kiedyś coś takiego?
- Nie, to pierwszy raz.- nie patrzyłam na niego tylko na palce, którymi aktualnie się bawiłam.
- Dobrze a co czułaś przed tym jak zemdlałaś?
- Noo, na początku trochę słabiej widziałam ale wcześniej płakałam to może dlatego. Czułam jeszcze suchość w gardle i miałam zawroty głowy no i później czułam się jak bym się dusiła.
- Czemu płakałaś?- zapytał patrząc na mnie przenikliwie.
- Muszę odpowiadać?- pokiwał tylko głową a ja patrząc na ścianę przede mną odpowiedziałam
- Powiedzmy, że dowiedziałam się czegoś czego się nie spodziewałam.
Steve popatrzył na mnie smutno a następnie wstał z łóżka.
- Myślę, że wiem co ci jest.
- No mów już no, o co chodzi?- ponaglała go Elenor
- Miałaś atak paniki. Najprawdopodobniej spowodowany ciągłym stresem, strachem lub po prostu twój organizm naraz przyjął za dużo wiadomości i energii i po prostu zbyt gwałtownie zareagował.
- A można to wyleczyć? - zapytała kobieta
- To nie choroba, tego nie da się całkowicie wyleczyć można jedynie temu zapobiegać. Sophie spróbuj się nie stresować, odpoczywaj przez kilka dni.
- To raczej będzie trudne.- wyszeptałam pod nosem.
- Mimo to chociaż spróbuj.- a jednak usłyszał skubany ma dobry słuch.
- Dobra w takim razie my wychodzimy a ja zaraz przyniosę ci cieplutką herbatkę z cytrynką.- zaczęli kierować się do wyjścia, a ja odwróciłam się do nich plecami i szczelnie otuliłam się kołdrą.
Patrzyłam na obraz który wisiał akurat na wprost mojej twarzy, był na nim wielki ponury las a na środku mała niebieska postać. Podobał mi się, był dość mroczny ale miał w sobie coś niezwykłego. Moje przemyślenia przerwało nagłe otworzenie drzwi przez z starszą kobietę, która niosła tackę z parującą herbatą.
- Proszę bardzo tak jak obiecałam.- podała mi napój a sama usiadła na skraju łóżka i zaczęła mi się przyglądać.
- Stało się coś?- zapytałam.
- Nie czemu ?
- Dziwnie się na mnie pani patrzy.
- Nie po prostu zastanawiam się co ty teraz musisz przechodzić. Zresztą ej mówiłam ci już co do tej pani, mów mi proszę po imieniu.
- Dobrze, Elenor- uśmiechnęłam się do niej szczerze
- Musze już niestety iść, przyjdę do ciebie później okej?
- Pewnie.
Gdy Elenor wyszła ja spokojnie dokończyłam swoją herbatę. Nie minęła długa chwila a drzwi do pokoju znów się otworzyły, tym razem nie patrzyłam kto to
- Tak szybko? Zapomniałaś czegoś Elenor?- zapytałam ale gdy tylko usłyszałam szorstkie prychnięcie zamarłam.- Co tu robisz? Czego chcesz? - zapytałam patrząc Zaynowi prosto w oczy.
- Wiesz tak jakby to ty jesteś w moim pokoju więc, nie muszę ci się tłumaczyć.- Uśmiechnął się szeroko.
Próbowałam się podnieść ale nadal nie miałam wystarczająco siły za to Zayn w tym czasie zdążył podejść do łóżka.
- Z tego co wiem miałaś się nie przemęczać kwiatuszku.- jego dłoń dotknęła mojego policzka, od razu ją zrzuciłam na co on znowu prychnął.
- Nie dotykaj mnie.- wycedziłam przez zęby
- Posłuchaj kochanie, niedługo sama będziesz tego chciała. Odpoczywaj piękna, przyszedłem tylko zobaczyć jak się czujesz.- odwrócił się na pięcie i wyszedł, tak po prostu wyszedł.
Na mojej twarzy malowało się zdziwienie. Dzisiaj był bardzo miły jak na niego. Podmienili go czy co ? Jeszcze chwilę patrzyłam na zamknięte drzwi ale po pewnym czasie drzwi mi się znudziły i skierowałam swój wzrok na lampę na suficie.
Nudziło mi się jak nigdy, najgorsze jest to że nie mogłam nawet wstać. Trudno trzeba to jakoś przeżyć prawda? Więc kolejne godziny spędziłam na przyglądaniu się umeblowniu pokoju Zayna.
CZYTASZ
Aż do końca( ZAKOŃCZONE )
Novela JuvenilJedno spotkanie. Jedna impreza. Tyle wystarczy, aby życie kompletnie się zmieniło. Czy Sohpia zakocha się w swoim stalkerze? Czy raczej uzna tę znajomość za bezsensowną? ON totalne przeciwieństwo JEJ. Ale jednak coś go do niej ciągnęło, może właśni...