-28-

992 22 0
                                    


Sophia

Nie patrzyłam na zegarek, nie wiedziałam która była godzina ale gdy w oknie dojrzałam ciemność, zrozumiałam że nie jest już wcale tak wcześnie czyli musiałam całkiem sporo czasu przespać. Przeczesałam ręką rozburzone włosy i odkryłam pościel, którą byłam przykryta. Przetarłam oczy i usiadłam na skaju łóżka tak, że moje nogi stykały się z zimną podłogą.

Po pewnym krótkim czasie wstałam i ruszyłam w stronę kuchni, ponieważ mój brzuch dawał o sobie znać głośnym burczeniem. Gdy schodziłam już po schodach, myślałam że usłyszę choć jakiekolwiek rozmowy ale niestety wszędzie panowała grobowa cisza, która była lekko niepokojąca ale jakoś nie przejmując się tym za bardzo spokojnym krokiem nadal szłam do kuchni. Wszędzie było pusto, ani jednej żywej duszy.

- Gdzie wszystkich wywiało?- wyszeptałam cichutko. Gdy weszłam do docelowego pomieszczenia wzrok skierowałam od razu na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał dopiero dwudziestą trzecią, o tej porze zazwyczaj z pokoju słyszę jeszcze jakieś szmery lub rozmowy.

Otworzyłam jedną z szafek w której jak ostatnio zdążyłam zauważyć znajdowały się wafle ryżowe, które swoją drogą uwielbiam, otworzyłam paczkę i wyjęłam z niej dwa wafle, które później posmarowałam dżemem wyciągniętym z lodówki. Siedziałam spokojnie jedząc swój posiłek, gdy nagle usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu, na co lekko się wzdrygnęłam.

Za pierwszym razem to ignorowałam, ponieważ myślałam, że ktoś go odbierze ale gdy zaczął dzwonić drugi, trzeci i czwarty raz, wstałam i powoli zaczęłam iść w stronę stacjonarnego telefonu, który znacznie różnił się wyglądem od w sumie wszystkiego tutaj. Gdy byłam już w salonie a telefon zadzwonił po raz kolejny zawahałam się przez chwilę.

Może nie powinnam odbierać, przecież to nie moja sprawa tak ? No ale patrząc na to, że nikogo nie ma może powinnam?

Trzęsącą się lekko ręką podniosłam słuchawkę i cichym głosem powiedziałam

- Halo?- lecz gdy nie dostałam odpowiedzi od drugiej strony spytałam ponownie

- Halo? Kto mówi?- nie słyszałam nic oprócz cichych i ociężałych oddechów. Natychmiast odłożyłam słuchawkę, która po sekundzie zadzwoniła ponownie. Matko przecież to jest scena czysto wyjęta z horroru, nie no ja nie wytrzymam jeszcze mi tu brakuje jakiegoś klauna albo jakiegoś gościa w masce.

Kurwa za dużo się filmów naoglądałam. Wzięłam głęboki wdech i gdy chciałam ponownie podnieść słuchawkę telefon przestał dzwonić. Odsunęłam się powoli i swoje kroki skierowałam w stronę kuchni ale dźwięk telefonu znowu rozniósł się echem po pomieszczeniach.

- Japierdole.- przeklęłam pod nosem i wróciłam do stolika na którym stał ten cholerny telefon. Tym razem bez zastanowienia podniosłam słuchawkę

- Jeśli to jakieś żarty to naprawdę nie są one śmieszne!- powiedziałam donośnym głosem do słuchawki. Nic kompletnie zero odzewu, dopiero po chwili usłyszałam zachrypnięty głos.

- Dobranoc Sophio Collins.- tym razem rzuciłam z przerażeniem słuchawką. A gdy poczułam czyjeś ręce owijające się wokół mojej tali, krzyknęłam głośno, odwracając się do śmiejącego się Zayna, który stał tuż za mną.

- Cholerny idioto, kretynie jeden!! Nie strasz mnie!- krzyknęłam bijąc go mocno w brzuch, za który zaraz się złapał.

- Spokojnie, czego ty się tak boisz, wiedźmo? Co ty tutaj w ogóle robisz?

- Gdzie są wszyscy? - zapytałam

-Najpierw odpowiedz na moje pytanie.

- Ktoś do ciebie chyba dzwonił albo nie do ciebie, już sama nie wiem. Siedziałam w kuchni i telefon dzwonił tak jakby bez końca, myślałam że ktoś to obierze ale nikogo tu nie było, więc ja to... no odebrałam. Słyszałam tylko ciężki oddech tak jak w jakiś horrorach, na początku się rozłączyłam ale zadzwonił ponownie tylko tym razem mówiąc „Dobranoc, Sophio Collins". Znał moje imię.- powiedziałam prawie na jednym oddechu.

- Spokojnie, przecież to mógł być każdy,

- Tak, tylko nie każdy wie, że tu jestem.

- Nie przejmuj się tym skarbie.- zgarnął moje włosy za ucho- postaram się dowiedzieć kto to był, a ty się tym nie zadręczaj dobrze?- zapytał patrząc mi prosto w oczy.

- Dobrze. - odpowiedziałam na co ona złożył pocałunek na moim czole.

- A wracając do twojego pytania to nikogo tu nie ma bo niektórzy już śpią a inni pracują w swoich pokojach.

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem a na jego usta wdarł się chytry uśmiech.

- Nikogo nie ma, więc nikt nam nie przeszkodzi.- powiedział po czym od razu mnie pocałował.

Gwałtownie przywarł do moich ust nie tak jak ostatnio, tym razem całował mnie z większą pasją, determinacją oraz z większą gwałtownością. Nadał tak szybkiego tempa, że nie byłam wstanie oddać wszystkich pocałunków, jego ręce zaczęły zjeżdżać coraz niżej i niżej aż znalazły się na moich udach. Podniósł mnie gwałtownie, a ja zarzuciłam mu ręce na jego kark i lekko pociągnęłam za jego włosy na co, co chwile jęczał w moje usta.

Oderwaliśmy się od siebie na chwilę i oparłam swoją głowę o jego, zdziwiłam się lekko gdy doprowadził nas do kuchni. Posadził mnie na blacie i lekko rozchylił moje nogi robiąc sobie więcej miejsca. Popatrzyłam na niego z zaciekawieniem i uśmiechem na ustach. Zayn zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi, zaczął ją kryść i lizać a ja próbowałam powstrzymać jęki, cisnące się na moje usta.

- Nie ograniczaj się kochanie. Chce słyszeć jak na ciebie działam.- ugryzł mnie tak mocno, że już nie wytrzymałam. Mój jęk rozniósł się po kuchni.- Właśnie tak.- wymruczał mi do uch, które następnie lekko ugryzł. Chwyciłam go za szyję i mocno pocałowałam w usta, czułam jak jego język prosi o wstęp, który od razu mu dałam, po chwili usłyszałam tylko zrzucanie rzeczy popatrzyłam na Zayna, który właśnie zrzucił wszystkie rzeczy z blatu a następnie pociągnął mnie lekko za nogi tak abym leżała na całym blacie. Wziął w garść moje ręce i umieścił je tuż nad moją głową.

- Zayn co robisz?- wymruczałam cichutko

- Skarbie, robię to na co od dawna miałem ochotę.- Znów zaczął całować mnie po szyi lecz tym razem zaczął również zjeżdżać pocałunkami na dekolt. Jedną rękę umieścił pod moją koszulką a gdy poczułam jego zimą dłoń po moim ciele przeszedł dreszcz, na co Zayn szeroko się uśmiechnął. Ręce miałam cały czas nad głową i nie mogłam w jakikolwiek sposób się ruszyć jedynie gdy brunet zaczął całować mój brzuch ja gwałtownie wygięłam plecy w łuk.

- Od kiedy cię ujrzałem, chciałem to zrobić.- chwile po wypowiedzeniu tych słów poczułam jak jego ręka lekko odpina mi stanik, który przykrywa jedynie cienka biała bluzka.

Aż do końca( ZAKOŃCZONE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz