-29-

1K 20 0
                                    


Zayn

Obudziłem się czując ciężar na moim brzuchu, gdy otworzyłem oczy ujrzałem brązową czuprynę przykrytą moją kołdrą w moim łóżku.

Ja jestem w raju, na ten widok uśmiech sam cisnął mi się na usta. Zacząłem lekko głaskać Soph po głowie na co ona mruknęła w moją klatkę. Ta noc to było spełnienie moich marzeń, jeszcze nigdy tak się nie czułem po spędzeniu nocy z jakąś kobietą, czuję się strasznie szczęśliwy, że w końcu pozwoliła nam na coś więcej niż jakieś przekomarzanie się.

- Dzień dobry.- usłyszałem cichutki głosik po mojej prawej stronie, popatrzyłem na moją wiedźmę i lekko się uśmiechnąłem.

- Dzień dobry, kochanie.- pocałowałem ją lekko w czoło. Z lekkim zdziwieniem popatrzyłem na dziewczynę, która gwałtownie się ode mnie odsunęła, jednocześnie zakrywając rękami usta.

- Co jest?- zapytałem zaciekawiony jej postawą

- Nic, muszę po prostu umyć zęby.- powiedziała nie odkrywając ustalając

- Chyba sobie żartujesz- zaśmiałem się – Daj buzi – powiedziałem i zacząłem próbować oddzielić dłonie od jej twarzy.

- Mhmh- pokręciła głową patrząc mi w oczy a następnie zaczęła próbować wstawać z łóżka co jej uniemożliwiłem.

- Myślisz, że po tym co robiliśmy w nocy zniechęci mnie do ciebie twój poranny zapach z ust? - zapytałem z uśmiechem na ustach- Wyobraź sobie, że ja też jestem człowiekiem i wiem , że po przebudzeniu takie rzeczy są normalne. Więc teraz kiedy już wszystko sobie wytłumaczyliśmy...- zrobiłem krótką przerwę między zdaniami- ... to daj mi buzi. Ale to w tej chwili słoneczko.- popatrzyła w moje oczy następnie szybko chwytając mnie za szyję połączyła nasze usta w zachłannym pocałunku.

-Było tak źle?- pytam

- Było okropnie.- odpowiedziała i szybko wyskoczyła z łóżka

- Wczoraj mówiłaś co innego- patrzyłem jak ubiera na siebie bieliznę

- To przez przypływ nagłych emocji.- powiedziała ze śmiechem, wybiegając z mojego pokoju lecz za chwilę ujrzałem jej głowę w drzwiach.

- Wiesz gdzie mnie znaleźć- puściła mi oczko i zamknęła drzwi.

Leżałem jeszcze przez chwilę w łóżku, aż do czasu gdy przypomniałem sobie co mówiła mi wczoraj Sophie. Ten telefon nie mógł być przypadkowy. O tym, że ona tu przebywa wie niewiele osób, tylko zaufane grono. Chyba, że.. Przecież jej posrany ojczulek też o tym wie, może nie umie trzymać języka za zębami, albo jest jeszcze opcja, że to był właśnie on. Szybko wyszedłem z łóżka i poszedłem do łazienki doprowadzić się do porządku.

***

Siedziałem w swoim biurze i podpisywałem jakieś papiery, gdy do pomieszczenia wszedł zdenerwowany William.

- Tym razem to ty nie pukałeś.- powiedziałem gdy zamykał drzwi.

- Ja nie muszę.

- Mhm- pokiwałem głową i wróciłem do papierów.- Co cię tu sprowadza?

- Ten pierdolony stary dziad nie przyszedł. Pewnie spierdolił z naszymi pieniędzmi.

Popatrzyłem na zegarek na ręce, który wskazywał godzinę szesnastą

- No godzina to dużo, a ja jeszcze chętnie bym sobie z nim porozmawiał.- Will popatrzył na mnie wzrokiem zachęcającym abym kontynuował.

- Zdradził komuś gdzie znajduje się Sophia

Aż do końca( ZAKOŃCZONE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz