-31-

986 22 0
                                    


Zayn

Byłem z niej dumny, cholernie dumny za to jak wygarnęła im to wszystko, że dała radę zmierzyć się z demonami przeszłości. Teraz będzie już z górki. A jeśli chodzi o interesy z Rafaelem Collinsem, to poszły pomyślnie i bez rozbryzgu krwi. Okazało się, że jednak pieniądze magicznie znalazły się na jego kącie więc po lekkim zastraszeniu go i wyciągnięciu broni, uległ i zwrócił pieniądze razem z odsetkami. A jeśli chodzi o ten podejrzany telefon, to on podobno o niczym nie wiedział.

Po zakończonej rozmowie, wziąłem Sophie za rękę i razem z naszą eskortą udaliśmy się do wyjścia lecz gdy staliśmy już na tarasie przed domem zatrzymał nas głos matki mojej Soph

- Sophie... wybaczysz mi to kiedyś dziecko? Ja naprawdę przepras... przepraszam – popatrzyłem na brunetkę, która stała ze wzrokiem wlepionym w swoją rodzicielkę.

- Może kiedyś tak, ale na razie nie wierze w to że się zmienisz ani w te twoje sztuczne przeprosiny.- obróciła się i poszła w stronę auta, do którego następnie wsiadła. A ja skierowałem wzrok na osoby stojące w wejściu.

- Rafaelu następnym razem wywiązuj się z obietnic, bo innym razem może skończyć się to o wiele gorzej. W takim razie jeśli już wszystko mamy ustalone to żegnam teściów uprzejmie.- zasalutowałem im i z uśmiechem na ustach ruszyłem do dwóch aut stojących na podjeździe.

Szyba jednego z nich obniżyła się ukazując twarz Ethana

- To co szefie, sprawa zamknięta, więc co teraz?

- Jedźcie do Willa może da wam jakieś zajęcie jeśli nie to dzisiaj macie wolne. My jeszcze nie wracamy więc możecie już jechać.

- Oczywiście, na razie szefie.- kiwnął głową i odpalił silnik, a ja ruszyłem w stronę mojego samochodu , w którym czekała na mnie moja ukochana. Gdy zamknąłem za sobą drzwi prawie od razu na swoich ustach poczułem lekkie muśnięcie przez usta brunetki, nie czekając długo oddałem pocałunek, który z lekkiego stał się namiętny i wręcz agresywny. Oderwaliśmy się od siebie po długie chwili kiedy brakowało nam już powietrza,

- Bądźmy razem Soph, bądźmy parą taką z miłości, zapomnijmy o tym że na początku nie wszystko działo się tak jak powinno i bądźmy razem. Kocham cię wiedźmo najmocniej na świecie i obiecuje, że będę z tobą już zawsze, tylko się zgódź.- powiedziałem z uśmiechem. Soph patrzyła na mnie tymi jej cudownymi brązowymi oczami z lekko otwartą buzią.

- Tak, Zayn zgadzam się- pocałowała mnie raz i znowu przerwała- Bądźmy razem aż do końca, tylko my i na zawsze razem.- Pocałowałem ją po raz kolejny tym razem pocałunek był przepełniony miłością i namiętnością.

-Musimy jechać, chce poznać tego fana Disneya.- wyszeptała w moje usta na co mruknąłem a następnie przytaknąłem. Gdy wyprostowaliśmy się na swoich fotelach, położyłem swoją rękę na udzie mojej wiedźmy.

- Gdzie mamy jechać? -zapytałem

- Do kawiarni, tej w której naplułam ci do kawy.- parsknęła cicho, obracając się w stronę okna

- No tak, trudno o tym zapomnieć. Ale to było chamskie wiesz?

- Wiem.- pokręciłem jedynie głową na jej odpowiedzieć i ruszyłem w stronę wskazanego miejsca.

***

Staliśmy właśnie przed wejściem do kawiarni a z twarzy Soph nie schodził szeroki uśmiech, dlatego gdy weszliśmy do środka, usłyszałem tylko jej donośny pisk i widziałem jak biegnie w stronę chłopaka, który zbierał zamówienia gdy bardziej się mu przyjrzałem rozpoznałem w nim tego samego gościa co był kiedyś u niej w mieszkaniu i gdy zobaczyłem jak się do siebie przytulają coś ścisnęło mnie w sercu. Gwałtownie odwróciłem się gdy usłyszałem krzyk zaskoczenia ze strony lady

Aż do końca( ZAKOŃCZONE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz