XXI

263 21 1
                                    

Od zdjęcia klątwy z Anne minęły już prawie trzy miesiące. Dziewczyna wróciła kontynuować naukę w Hogwarcie w lutym, przytyła, jej włosy znacznie zgęstniały, a policzki były stale zaróżowione. Mimo tego nie była zbytnio szczęśliwa. Obwiniała się za śpiączkę, w którą zapadła Vivien. Zamartwiała się również o Sebastiana, który mimo tego, że odzyskał siostrę, to stracił przyjaciółkę. W najgorszym stanie był jednak Ominis. Często omijał posiłki, poza zajęciami siedział w krypcie i przestał się czymkolwiek interesować. Co weekend odwiedzał Szpital Świętego Munga, do którego dziewczyna została zabrana. Za każdym razem kupował jej świeży, czarny bez. Pamiętał, jak raz mu powiedziała, że to jej ulubione kwiaty. Co jakiś czas ślizgonkę odwiedzało również rodzeństwo. Sebastian siadał przy łóżku i czytał na głos książki, które teraz przerabiali, a Anne za każdym razem przynosiła jakiś drobny upominek. Podzielili się również obowiązkami co do stworzeń, którymi Vivien opiekowała się w Pokoju Życzeń. Smyk był wzruszony postawą jej przyjaciół, dlatego powiedział im wszystko, czego sam się dowiedział.

Profesor Ronen i Profesor Weasley również odwiedzali dziewczynę w czasie wolnym i tak samo jak Anne, czuli się winni. Dyrektor Black niemal natychmiast zmiótł sprawę pod dywan i kazał wszystkim o tym zapomnieć, przez co o całej sytuacji wiedziały tylko nieliczne osoby. Poppy, Amit i Garreth również pojawiali się w szpitalu, bo o całej sytuacji opowiedział im Sebastian. Uznał, że skoro też mają z nią dobry kontakt, to powinni wiedzieć.

Poppy za każdym razem kłóciła się z Amitem, że opowiadania o zwierzętach są o wiele ciekawsze niż o gwiazdach, ale oboje zgadzali się z tym, że Garreth nie powinien testować swojego nowego "eliksiru wybudzającego".

Kiedy nadszedł kolejny weekend, Ominis jak zawsze pojawił się w szpitalu. Cały personel spoglądał na niego ze współczuciem. Pielęgniarka przygotowała już czysty wazon, który czekał na nowe kwiaty, oraz filiżankę ciepłej herbaty. Wszyscy go znali i byli w stanie przysiąść, że nigdy w swojej karierze nie widzieli wytrwalszej osoby.

- Jestem - powiedział, wchodząc do sali. Usiadł przy łóżku i włożył czarny bez do wazonu. - Znów zacząłem jeść. Pomyślałem, że byłabyś na mnie okropnie zła, gdybyś wiedziała, jak się zaniedbałem - zaczął swój monolog. - Anne wróciła do zdrowia. Sebastian mówił, że wygląda o wiele lepiej i to wszystko jest twoją zasługą - złapał ją za dłoń, którą delikatnie gładził kciukiem. - Wiesz, tak myślałem, że... kiedy się obudzisz, to pojedziemy gdzieś razem. Do jakiegoś spokojnego miejsca. Co ty na to? - zapytał, jednak nie otrzymał odpowiedzi. - Ciężko mi bez ciebie. Naprawdę tęsknię, Vivien. Przepraszam, że nie byłem w stanie pomóc ci w żaden sposób - jego głos zaczął się załamywać. - Dzisiaj muszę szybciej wrócić, bo załapałem się na szlaban u Profesora Sharpa za to, że przyłapał mnie na spaniu na eliksirach - niemrawo się zaśmiał. - Kocham cię. Będę za tydzień.

Ominis wrócił do Hogwartu i od razu udał się w stronę lochów. Wszedł do sali od eliksirów i niemal natychmiast zaczął robić to, co przez ostatnie trzy dni, a mianowicie czyścił fiolki i kociołki. Podczas tych czynności cały czas rozmyślał o dziewczynie i o tym, czego sam doświadczał przez ostatnie miesiące. Odkąd ten dziwny pył wleciał mu w oczy, zaczął dostrzegać światło. Już nie żył w ciemności. Czasami rysowały się przed nim jakieś kształty, rzadziej kolory. Gdyby się okazało, że Vivien może przywrócić mu wzrok, to... nie, nie mógł tak myśleć. Nie po tym co stało się po zdjęciu klątwy. Dla dziewczyny mógł być ślepy do końca życia, byleby ona była cała i zdrowa. A już nie zamierzał pozwolić poświęcać się jej dla innych. Chciał, żeby w końcu zaczęła żyć dla siebie, a nie dla świata.

- Zaraz się przebijesz na drugą stronę tego kotła - usłyszał głos przyjaciółki.

- Co tu robisz, Anne? - zapytał, odkładając naczynie na miejsce. - Niestety, ale niewiele zostało do wysprzątania. Mogłaś przyjść wcześniej - zażartował.

- Oh, jaka szkoda - jęknęła smutno. - Miałam nadzieję na chociaż ze cztery fiolki - westchnęła i podeszła bliżej. - Jak tam Viv?

- Viv? Też tak zaczęłaś na nią mówić? - zaśmiał się.

- Bliźnięta szybko się od siebie uczą. Poza tym, mam u niej ogromny dług - ściszyła głos. - Przepraszam, Ominisie. To wszystko moja wina.

- Nie, nawet tak nie myśl - odpowiedział od razu. - To był jej wybór i wszyscy wiemy, że gdyby mogła, to postąpiłaby tak samo. Wiesz, mogę ci opowiedzieć, co wyczyniała rok temu.

- O, tak, z chęcią posłucham - usiadła na wysokim krześle.

I tak Ominis zajmował się jednocześnie czyszczeniem sali i opowiadaniem, jak Vivien mierzyła się z kłusownikami, Popiełkami i Lojalistami Ranroka. Wspomniał jeszcze o historiach z ratowaniem zwierząt, zwracaniu smoczego jaja i okradaniu dla zabawy goblinów.

- Okazało się, że ostatni skarbiec Obrońców znajduje się pod Hogwartem. Gobliny przebiły się jakimiś urządzeniami i było ich naprawdę sporo. Na szczęście do walki wkroczyli profesorzy, którzy torowali drogę dla Vivien i Profesora Figa - oparł się o stolik, by trochę odpocząć. - Później stoczyła walkę z Ranrokiem, który używając magii i różdżki Miriam, czyli żony Profesora Figa, przemienił się w ogromnego smoka. Z tego co mówiła, to walczyła ponad dwie godziny, nim udało się jej go pokonać. Po tym wszystkim zabrała jego moc i zabezpieczyła skarbiec, stając się nowym Obrońcą.

- Wow - Anne nie mogła ukryć zaskoczenia. - Ale ona jest super!

- O tak - zaśmiał się. - Jest super.

- Właśnie - klasnęła w dłonie i przysunęła krzesło bliżej chłopaka. - Opowiedz mi, jak to się między wami zaczęło - jej oczy wręcz błyszczały. Musiała w końcu wszystko nadrobić.

- Jesteś dokładnie taka sama jak Sebastian - pokręcił głową z niedowierzaniem.

- Kiedyś ci to nie przeszkadzało.

- Kiedyś to oboje byliście grzeczni. A teraz? Mam na wychowaniu dwa małe potwory.

- Aj tam, od razu potwory - zaśmiała się. - Ale dobra, opowiadaj już!

I tak Ominis zaczął już drugi raz gadać o swoim zauroczeniu w stronę Vivien, które potem przerodziło się w zakochanie. W głębi duszy był wdzięczny, że Anne o to zapytała. Dzięki temu mógł na nowo przeżywać te piękne chwile, co dodawało mu nadziei, że będzie lepiej. Naprawdę chciał, żeby Vivien się już obudziła. Chciał trzymać się z nią za ręce, spacerować po Hogsmeade, iść na kremowe piwo i pogadać z Sironą o tym, jak jej minął dzień. Tak, brakowało mu tego.

- O rany, to tak romantyczne! - pisnęła, ciesząc się. - Jestem z was taka dumna.

- Weź, bo się zawstydzę - podrapał się w tył głowy. - Czasami dalej ciężko jest mi w to uwierzyć.

- Ominisie - zaczęła, obejmując go lekko. - Przeszedłeś dużo w dzieciństwie, przeżyłeś upokarzanie w domu jak i w szkole, a mimo tego nadal pozostałeś najmilszym i najłagodniejszym człowiekiem jakiego dane było mi poznać. Nigdy nie zraniłeś kogoś dla zabawy, tak jak reszta twojej rodziny. Pozostałeś silny i zamiast zła wybrałeś dobro. Zasługujesz na to, Ominisie. Zasługujesz na bycie szczęśliwym.

- Zgadzam się! - Garreth nagle wbiegł do sali. - Nie wiem o co chodzi, ale jesteś najmilszym ślizgonem, którego kiedykolwiek poznałem!

- Oh, posuń się - Poppy popchnęła gryfona i przedarła się do środka.

- Przyszliśmy sobie porozmawiać - dodała Natty, która weszła wraz z Amitem. - I uznaliśmy, że w sumie to możemy ci tu trochę pomóc. Za to, że opiekujesz się naszą Vivi.

- No i w sumie, to ja ich tu ściągnąłem - na końcu wszedł Sebastian, który nonszalancko trzymał ręce w kieszeniach spodni. - W grupie zawsze raźniej, nie?

Uczucie ciepła rozlało się po całym ciele Ominisa, przyprawiając go o przyjemne dreszcze. Tak, jego ukochana z pewnością potrafiła łączyć ludzi, nawet gdy jej z nimi nie było.

Miłość jest ślepa [Ominis Gaunt x FemOC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz