XXXVII

241 23 23
                                    

Ominis stał przed Profesor Weasley, która nie mogła uwierzyć jego słowom. Złapała się za serce i powoli oparła o swoje biurko. W całej historii jej nauczania nigdy nie została powiadomiona o śmierci ucznia. Wyszła z sali, by powiadomić dyrektora i wpuściła do środka Sebastiana z Anne. Bliźnięta stanęły obok blondyna. Każdy z nich milczał, wciąż nie mogąc pogodzić się z tym, czego doświadczyli. Kiedy Profesor Weasley wróciła, powiadomiła ich o dacie pogrzebu, który zorganizuje wraz z dyrektorem i gronem nauczycielskim. Vivien już raz ich uratowała, więc zasługiwała na godny pochówek, w pięknym, Hogwardzkim stylu. Jeszcze tego samego dnia rozesłano sowy do uczniów i profesorów z informacją o uroczystości, która odbędzie się za tydzień. Po tym, plotki zaczęły roznosić się naprawdę szybko i już każdy wiedział co się stało.

Ominis znowu przestał jeść, tym razem czując, że stracił Vivien na zawsze. Każdego wieczora płakał, chowając głowę w poduszkę i ani Sebastian, ani Anne nie byli w stanie w żaden sposób załagodzić bólu, który w nim rósł. Jego serce wypełniał żal. Czuł się winny, że nie był w stanie w żaden sposób jej pomóc, choć ona dosłownie sprawiła, że zaczął widzieć świat inaczej. Z resztą, jeszcze jako ślepiec doświadczał tych samych dźwięków, zapachów i dotyków w lepszy sposób. Dziewczyna była dla niego kimś, kogo nie sposób zamienić na inną. Wiedział, że nigdy nie zakocha się ponownie. Nawet nie chciał.

- No zjedz choć trochę - Sebastian szturchnął go w ramię. - Zagłodzisz się.

- Naprawdę nie mam ochoty - odparł Ominis, chowając się pod kołdrą. - Chcę zostać sam.

- Jeśli o niej myślisz, to pomysł, jaką byłaby zła, gdyby dowiedziała się, że znów omijasz posiłki - zagroził mu, po czym podłożył talerz pod odkryty nos.

Blondyn nic nie odpowiedział. Po chwili jednak wygrzebał się spod pierzyny, czując smaczny zapach i niechętnie zaczął jeść zupę. Musiał przyznać, że Sebastian znacznie się poprawił w gotowaniu, ale nawet to nie przywróciło Gauntowi apetytu. Mimo tego, wziął sobie słowa przyjaciela do serca, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że gdyby Vivien to widziała, to porządnie by na niego nakrzyczała. Mimowolnie uśmiechnął się na tę myśl. Ah, jakby chciał, żeby tak się stało.

Dojadł posiłek i przetarł dłonią zmęczoną, spuchniętą twarz. Od trzech dni nie wychodził z łóżka, bo po prostu nie miał na to psychicznie siły. Cały jego świat runął w jednej chwili, a on musiał żyć z tym dalej. Odwrócił głowę, patrząc się na stojące lustro. Jego własne odbicie go brzydziło, więc zawiesił wzrok na czymś innym i natychmiast zaczął tego żałować. Na komodzie leżał naszyjnik, który Vivien dostała od Poppy na swoje urodziny. Czarny wąż ze złotymi oczami. Idealnie do niej pasował. Chłopak powoli wstał i podszedł do niego, po czym złapał łańcuszek w dłoń i uniósł na wysokość swojej twarzy. Znów poczuł napływające łzy, a jego gardło się ścisnęło. Ostrożnie nałożył naszyjnik na siebie i schował go pod koszulą. Chociaż w ten sposób ona może przy nim cały czas być.

Wziął czyste ubrania, po czym zszedł do łazienki. Chłodny prysznic trochę go otrzeźwił, co już było dobrym początkiem. Chłopak wysuszył się zaklęciem, szybko założył na siebie ciemne spodnie i białą koszulę, a później zaczesał włosy w typowy dla siebie sposób. Przejrzał się znów w lustrze, a jego palce mimowolnie dotknęły pieprzyków na jego twarzy, które tak bardzo lubiła liczyć Vivien. Przymknął oczy, przypominając sobie jej dotyk, po czym pokręcił głową. Musiał wymyślić najlepszy sposób na uhonorowanie jej, a smutek będzie mu tylko przeszkadzał. Wyszedł z łazienki i skierował się w stronę salonu, gdzie Anne i Sebastian spisywali już coś na pergaminach.

- Eh, szkoda, że nie wiemy, jaką formę przybierał jej Patronus - mruknął Sebastian, zamazując coś.

- Testral - odparł od razu Ominis.

- Skąd wiesz? - Anne spojrzała się na niego zaskoczona.

- Widziałem - powoli usiadł na fotelu. - To było podczas jednej ze schadzek na Wieży Astronomicznej. Bardzo chciała się nauczyć tego zaklęcia - kącik ust lekko powędrował mu do góry. - Powiedziała, że pomyśli o naszym pocałunku i po chwili wypowiedziała zaklęcie. Nigdy nie widziałem czegoś tak wspaniałego - westchnął cicho, po czym wbił wzrok w podłogę.

- Ah! - Sebastian nagle klasnął w dłonie. - Teraz już rozumiem!

- Co rozumiesz? - Ominis uniósł brew.

- Raz wspinaliśmy się górce - zaczął, rozsiadając się wygodnie. - Szliśmy trochę przetrzebić szeregi Lojalistów. Zauważyłem testrale, więc zażartowałem, że to zły omen. Ona powiedziała, że nie każdy tak uważa, a ja po prostu nie chciałem wchodzić tam w ciszy. No i się na mnie obraziła za to, co powiedziałem - zaśmiał się cicho.

I wtedy każdy z nich zaczął opowiadać najróżniejsze anegdoty związane z dziewczyną, a te najciekawsze zapisywali. Chcieli, by każdy zapamiętał ją z jak najlepszej strony, w końcu na to zasługiwała. Uznali, że ozdoby mają być w kształcie testrali, które też będą latały nad zgromadzeniem. Do tego jej ogromny portret, namalowany przez jej starego, goblińskiego przyjaciela, któremu pomogła pewnego dnia odzyskać rzeczy. Bardzo chwaliła jego prace, toteż zdecydowali się niedługo go odwiedzić.

Zajęli się również robieniem ozdób, co nie szło im zbyt dobrze. Nikt niestety nie był dobry w robótkach ręcznych, więc dość szybko się poddali i uznali, że porobią inne rzeczy, jak wspólne oglądanie ich fotografii i wybranie najlepszej, z której zostanie namalowany portret dziewczyny. Przywoływali raz za razem wspomnienia, często się z nich śmiejąc. W końcu wybrali jedną fotografię, na której Vivien wyglądała poważnie, jednak w jej oczach widać było czystą miłość i radość w stosunku do osób, które ją fotografowały.

- Jestem naprawdę wdzięczny, że wtedy skopała ci tyłek - Ominis zwrócił się do przyjaciela. - Inaczej byś nie zwrócił na nią uwagi, a wtedy pewnie i ja.

- Mogłeś to inaczej ubrać w słowa, ale w każdym razie, nie ma za co - Sallow uśmiechnął się, wspominając tamten dzień. - Naprawdę nie spodziewałem się, że wygra.

- Nikt się nie spodziewał - blondyn zaśmiał się. - W dodatku naprawdę szybko poległeś.

- A weź się już zamknij może? - Sebastian spojrzał się z udawanym bólem. - Ja się naprawdę starałem!

Przy wspólnych wygłupach wieczór minął im naprawdę szybko. Każdy z nich położył się do łóżka, by następnie rozmyślać o pozornie innych, lecz tak naprawdę tych samych rzeczach. Co by było, gdyby z nią tam byli? Czy udałoby im się ją uratować? Czy mogliby zabrać ją w bezpieczne miejsce? A może zostaliby pokonani razem i Vivien nie byłaby sama w tak tragicznym momencie? Jak bardzo musiała się bać? I co do jasnej cholery się tam w ogóle stało?!

Czarne myśli nie znikały przez całą noc. Nad ranem żadne z nich nie było wyspane i żadne z nich nie chciało się przyznać, dlaczego tak było. Postanowili skupić swoje myśli na dalszym robieniu tych okropnych wycinanek, które Vivien pokochałaby całym sercem. Pogrzeb był za kilka dni i naprawdę chcieli go solidnie przygotować.

Miłość jest ślepa [Ominis Gaunt x FemOC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz