X

404 25 0
                                    

Sebastian obudził się nad ranem wypoczęty jak nigdy. Nie doskwierał mu kac, łóżko było wygodne, a noc przespał spokojnie. Był pełen energii, którą miał ochotę spożytkować jak najszybciej. Radośnie podniósł się z łóżka, rozciągnął ręce i odwrócił się, by obudzić swoich przyjaciół w ten piękny dzień. Zatrzymał się jednak w pół kroku. Ominis mocno przytulał Vivien, która wtulała się w jego klatkę piersiową. Spali mocno i spokojnie. Sebastian uznał, że ten dzień lepszym być już nie może i skierował się w stronę swoich wczorajszych ubrań. Wyczyścił je zaklęciem, po czym się w nie szybko przebrał. Uznał, że nie będzie korzystał teraz z prysznica, bo strasznie by żałował, gdyby przez niego się obudzili. Najciszej jak umiał zniknął z Pokoju Życzeń i ruszył do swojego dormitorium żwawym krokiem.

Nie miał pojęcia, co zaszło między nimi wtedy, kiedy spał, ale się cieszył. Zależało mu na szczęściu jego najlepszego przyjaciela i czuł, że Vivien jest dla niego odpowiednią osobą. Z resztą, sam miał u niej dług. I to od momentu, kiedy powiedziała, by to on rzucił na nią Crucio w skryptorium. Nigdy też nie widział, by użyła jakichkolwiek zaklęć niewybaczalnych, których ją sam nauczył. Starała się też znaleźć sposób na zdjęcie klątwy z Anne i nie wydała go, gdy rzucił Avadę. Swoją lojalnością przebiłaby niejednego Puchona, był tego pewien. Sebastian zdawał sobie sprawę, że nigdy nie trafiłby na lepszych przyjaciół niż ta dwójka. Z resztą, Ominis dbał o niego przez długi czas i najwyższa pora, by zajął się kimś innym. Zasługiwał na swoje własne szczęście.

- Hej, wszystko w porządku? - Sallow zobaczył małą dłoń machającą mu przed nosem. - Stoisz tu od dziesięciu minut.

Chłopak spojrzał w dół i zobaczył malutką Poppy, która opuściła rękę, gdy w końcu ją zauważył.

- Po prostu jestem przeszczęśliwy - uśmiechnął się i rozczochrał jej włosy. - Nie szukaj dzisiaj Viv, będzie zajęta - oznajmił jeszcze i znów ruszył przed siebie.

W tym samym czasie Ominis zastanawiał się, jak dokładnie doszło do sytuacji, w której się znajdował. Dziewczyna tak kurczowo go obejmowała, że nie był w stanie wykonać najmniejszego ruchu. Nie, żeby mu się to nie podobało, wręcz przeciwnie, jednak jego głowę zaprzątały myśli, czy na pewno to, co robi, jest w porządku. Z jednej strony chciał być jak najbliżej Vivien, chciał słuchać jej głosu, śmiać się razem z nią i pomagać jej w różnych sytuacjach. Z drugiej się bał, że w końcu z tego powodu ucierpi, bo co jak dziewczyna nie zobaczy w nim nigdy kogoś innego, niż przyjaciela? Jasne, chciał czegoś więcej. Nie wiedział jednak w jaki sposób miałby się za to zabrać. Nie miał żadnego doświadczenia w randkowaniu i romansowaniu. Zwykle skupiał się na tym, by bezproblemowo przejść rok i tyle, a teraz? Tak, zdawał sobie sprawę, że jest w wieku, w którym większość jego rówieśników wchodzi w związki, ale nigdy nawet nie myślał, że on też mógłby tego doświadczyć. Wtulił się w Vivien bardziej i poczuł, jak do jego oczu napływają łzy. Nie chciał jej tracić. Czuł się przy niej swobodnie. Nawet mimo tego, że go okłamała, to jej ufał. Wiedział przecież dobrze, że robiła to, by jego przyjaźń z Sebastianem nie ucierpiała. Zawsze o niego dbała, nawet wtedy, gdy on o tym nie wiedział. Ominis poczuł niewielki ruch, po czym na jego policzku znalazła się ciepła dłoń.

- Płaczesz? - usłyszał cichy, zaspany głos.

- To nic - odpowiedział natychmiast, siląc się na normalny ton.

- Nie płacz, wszystko będzie dobrze. Obiecuję - dziewczyna starła jego łzę, po czym mocniej go przytuliła. - Jeśli masz jakiś problem, rozwiążemy go.

Ominis się uśmiechnął i schował twarz w jej włosach. Miał nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Niestety, przez kolejny tydzień cała trójka nie była w stanie się spotkać. Sebastian odbywał szlaban u Profesora Sharpa, Ominis został poproszony przez Cressidę o pomoc w nauce, a Vivien zajmowała się zwierzętami u Profesor Howin.  Kiedy wieczorem wszyscy wracali do dormitoriów, niemal natychmiast szli spać, a nad ranem śpieszyli się na zajęcia.

Ślizgonka siedziała na pniu drzewa i bardzo dokładnie szczotkowała Persefonę. Odkąd razem z Poppy uratowały ją z rąk "przyszłych kłusowników" ta ją bardzo polubiła i wręcz domagała się uwagi. Teraz mruczała niewyobrażalnie głośno, kiedy Vivien głaskała ją pod brodą. Dla dziewczyny była to naprawdę miła odskocznia od tego, co działo się pomiędzy nią a Ominisem. Zaczęła się przyłapywać na ciągłym spoglądaniu na niego, a nie ułatwiał jej tego Sebastian, który za każdym razem posyłał jej ten uśmieszek pod tytułem "ja wszystko wiem". Męczyło ją to niesamowicie. Kiedy była pogrążona we własnych myślach, Persefona zeskoczyła z jej kolan i przygotowała się do ataku. W ułamku sekundy w jej zębach znalazł się list, który upuściła przelatująca sowa. Dumna z siebie kugucharka zaniosła swoją zdobycz do Vivien. Ta widząc, że przesyłka, została zaadresowana do niej, niemal natychmiast zaczęła czytać jej treść.

Hej, mam coś ważnego do powiedzenia. Spotkajmy się jak najszybciej na północnym wyjściu.

Poppy

Dziewczyna uniosła brwi, po czym schowała list do kieszeni spodni. Pożegnała się z Persefoną i żwawym krokiem ruszyła do miejsca, w którym miała zobaczyć się z puchonką. Na szczęście nie znajdowała się daleko, toteż spacer zajął jej niewiele czasu. Kiedy zobaczyła brązową czuprynę, przyśpieszyła kroku. Przyjaciółki przytuliły się na przywitanie, jednocześnie rozglądając się, czy przypadkiem nikt się przy nich nie kręci. Kiedy upewniły się, że mogą bezpiecznie rozmawiać, usiadły pod murem.

- Byłam rano w Zakazanym Lesie. Musiałam zebrać parę roślin, ale mniejsza - zaczęła, przyciągając kolana do klatki piersiowej. - Zaczepiły mnie centaury. Porozmawiałam z nimi trochę i powiedzieli, że ostatnio widują porozbijane po lesie obozy. I nie należą one do kłusowników.

- Nie mówisz mi chyba, że to obozy Popiełków? - Vivien rozszerzyła oczy.

- Jeśli dobrze pamiętam z tego, co mi opowiadałaś, to jest bardzo możliwe, że to właśnie oni - pokręciła głową. - I jeśli dobrze myślę, to musisz znów zacząć na siebie uważać - w jej głosie słychać było wyraźną troskę.

- Dziękuję ci za to. Też na siebie uważaj i nie chodź sama do lasu - upomniała ją.

Ślizgonka wstała, otrzepała mundurek z ziemi i biegiem ruszyła w stronę zamku. Musiała jak najszybciej spotkać się z Sebastianem i Ominisem. Kto jak kto, ale oni powinni o tym wiedzieć. Wbiegła wpierw do klasy Profesora Sharpa i oznajmiła przyjacielowi, że po szlabanie ma niezwłocznie udać się do krypty. Te same słowa przekazała Gauntowi, który w bibliotece ślęczał z gryfonką nad toną książek. Vivien poczuła dziwne ukłucie w sercu na ten widok, jednak niczego nie skomentowała. Szybkim krokiem ruszyła we wcześniej wspomniane miejsce i stanęła prze myśloodsiewnią Izydory. Spojrzała się na tryptyk i zaklęła. Jeśli Popiełki wróciły, to szukały zemsty. Musiała się na to przygotować.

Miłość jest ślepa [Ominis Gaunt x FemOC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz