XXIX

282 20 5
                                    

Wakacje zbliżały się wielkimi krokami i żaden z uczniów nie myślał już o nauce. Nie podobało się to nauczycielom, którzy za każdym razem powtarzali, że jest dopiero końcówka maja. Uczniom jednak nie przeszkadzało to w snuciu planów i rozmawianiu o nich, a sprzyjała temu przecudowna pogoda. Na niebie nie było ani jednej chmurki, a słońce wpadało przez okna w salach. Jednak nie wszyscy beztrosko myśleli o tym, co będą robić. Ominis z każdym dniem coraz bardziej martwił się o Vivien, która do tej pory nie znalazła nic, co wytłumaczyłoby, w jaki sposób przywróciła mu wzrok. Sam ten fakt sprawił, że ciągle plotkowano na jej temat. Mówiła, że po piątym roku była do tego przyzwyczajona, jednak Gaunt nie stracił umiejętności odczytywania emocji z głosu. Słyszał, że dziewczyna jest roztrzęsiona i wystraszona, choć chowała to wszystko, by nikogo nie zmartwić. Bolało go, że nawet przed nim nie chciała się otworzyć, ale mimo tego starał się zrozumieć jej poczynania, w końcu mu na niej zależało i to bardzo.

Siedzieli teraz razem w szklarni u Profesor Garlick, która zaprosiła ich na herbatę. Chciała posłuchać o dokonaniach dziewczyny z pierwszej ręki, gdyż nie lubiła podążać za plotkami. Bardziej zafascynowana była jednak ich historią miłosną, która przypominała jej o młodzieńczych latach w Hogwarcie. Na koniec życzyła im powodzenia i odesłała na kolejne zajęcia, którymi była Alchemia. Vivien wybrała ten przedmiot, bo wydał jej się interesujący i przydatny, a Ominis dlatego, że dziewczyna go wybrała. Musiał jednak przyznać, że Alchemia sama w sobie była niesamowita, a teraz, kiedy mógł funkcjonować wszystkimi narządami zmysłu, nie stanowiło to dla niego większego problemu.

- Phillipus Aureolus Theophrastus Bombastus von Hohenheim, znany bardziej jako Paracelsus - zaczął Profesor Sharp, opierając się o biurko. - Znany XVI-wieczny lekarz i alchemik. Jest on uznawany za odkrywcę mowy węży. Powiedział kiedyś "wszystko jest trucizną i nic nią nie jest", ktoś wie, co to znaczy?

- Że każda substancja w odpowiedniej dawce może zabić? - strzelił Ominis.

- Dokładnie. Dziesięć punktów dla Slytherinu - popukał dłonią w biurko, jakby nad czymś się zastanawiając. - Paracelsus uważał, że ciało materialne to jedynie jakaś część niewidzialnego dla zwyczajnego obserwatora ciała doskonałego. Badał wiele substancji chemicznych pod kątem wykorzystania ich jako leki i sądzę, że tym się dzisiaj zajmiemy.

- Jak? - jakiś krukon podszedł bliżej.

- Alchemia tak naprawdę to zabawa. Możesz uszlachetnić zwykły metal, wytworzyć z kałuży Aqua Vitae czy wynaleźć najróżniejsze rzeczy. Kluczem jest to, żeby dociekać, analizować i ulepszać - Profesor Sharp uśmiechnął się pod nosem. - Wiecie, czym jest Kamień Filozoficzny?

- Nicolas Flamel stworzył go na przełomie pierwszej i drugiej połowy XIV wieku. Kamień ten może zamieniać każdy metalowy przedmiot w złoto, a także wytwarza się z niego Eliksir Życia, którego zażywanie może przedłużyć żywot. Przykładem jego działania może być sam Nicolas. Staruszek ma ponad pięćset lat i dalej się świetnie trzyma. Ja mam siedemnaście i już mi w kolanach strzela - ostatnie zdanie mruknęła pod nosem, za co otrzymała kuksańca od Ominisa.

- Kolejne dziesięć punktów. I trafne spostrzeżenie, panno Clarity - nauczyciel się zaśmiał. - Brzmi jak moje dolegliwości, choć jestem znacznie starszy.

- Dwieście punktów dla Slytherinu i stworzę dla pana w dwa dni Kamień Filozoficzny - zażartowała, wyciągając w jego stronę rękę.

- Sto pięćdziesiąt - odparł, ściskając jej dłoń. - I w jeden dzień.

- Huhu, teraz to mogą być problemy... - rozejrzała się po reszcie. - Pracuje ktoś w chińskim imporcie?

To jest ta strona Profesora Sharpa, której nie ujrzy się na eliksirach. Jego drugi przedmiot był luźniejszy, a on sam z surowego nauczyciela zmieniał się w żartobliwego opiekuna. Mówiono, że nie zawsze jest tak ciekawska grupa, która chętna jest, by chodzić na Alchemię, więc Sharp robi wszystko, by ich tu przytrzymać. Osiem osób to nie dużo, ale dwa lata temu w ogóle nie otworzono tych zajęć ze względu na znikome zainteresowanie. Aesop Sharp chętnie sam pomagał uczniom i zamiast ich przynudzać, opowiadał tylko najciekawsze rzeczy. Vivien na tych zajęciach wręcz ożywiała. Bawienie się Alchemią sprawiało, że mogła się rozluźnić i nie myśleć o niczym więcej.

Miłość jest ślepa [Ominis Gaunt x FemOC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz