V

370 30 4
                                    

Kiedy znaleźli się w Pokoju Życzeń, Sebastian aż oniemiał z wrażenia.

- Jeśli to ci się podoba, to poczekaj - zaśmiała się, po czym złapała Ominisa za dłoń. - Żebyś sobie krzywdy nie zrobił, jest tu dużo rzeczy - dodała.

Gaunt mógłby powiedzieć, że przecież sam sobie świetnie poradzi. Ale po co?

Vivien poprowadziła ich w stronę karocy, która wszędzie ociekała wodą. Weszła jako pierwsza, za nią Ominis, a na końcu Sebastian. W pewnym momencie wszyscy poczuli na policzkach chłodny powiew wiatru. Dało się słyszeć też ćwierkanie ptaków i inne, radosne odgłosy, takie jak szybkie biegnięcie w ich stronę.

- Caligo, stój - czarnowłosa wyciągnęła przed siebie rękę. - Wystraszysz mi ich.

- O rany, masz tu hipogryfa - Sallow się zapowietrzył. - Mogę go dotknąć? Mogę?

- Zanim go dotkniesz, ukłoń się. Jak odpowie ci tym samym, to tak - pokiwała głową.

Ślizgon zrobił to, co usłyszał. Caligo najpierw spojrzał się na Vivien, potem na Sebastiana i po chwili sam się ukłonił. Ominis puścił rękę dziewczyny i również wykonał ukłon.

- Też go możesz dotknąć - powiedziała, gdy hipogryf kolejny raz odwzajemnił gest.

- Mogę się na nim przelecieć? - oczy Sebastiana błyszczały.

- Jasne. Tylko nie ciągnij go za pióra - poinstruowała go.

I nie musiała robić tego dwa razy. Sallow jednym szybkim ruchem dosiadł stworzenie, a po chwili oboje już szybowali po niebie. Vivien automatycznie chwyciła dłoń Ominisa i ruszyła dalej. Podeszła do jednorożca i nakazała chłopakowi wyciągnąć dłoń. Nałożyła na nią trochę przysmaków, a zwierzę niemal natychmiast zaczęło je jeść.

- Łaskocze - przyznał, uśmiechając się. - To koń?

- Jednorożec.

- Co ty tutaj jeszcze trzymasz?

Vivien zaśmiała się tylko. Nie zamierzała zdradzać gwoździa programu. Gdy Leszczynka skończyła jeść, dziewczyna pociągnęła chłopaka w kolejną stronę. Trochę przeszli i w końcu stanęli przed nim.

- Poznaj proszę Władcę Wybrzeża, ostatniego garboroga - dłoń, którą trzymała, przyłożyła do głowy stworzenia. - Złapałam z nim porozumienie podczas próby profesora Bakara. Musiałam na początku z nim walczyć. Oh, jak się razem poturbowaliśmy! - sama zaczęła powoli głaskać zwierzę. - Kiedy zaczął na mnie szarżować, postawiłam wszystko na jedną kartę i uklęknęłam. Nie wiem, kto był bardziej zdziwiony. On, że uklękłam czy ja, że wyhamował - zaśmiała się. - Ale dzięki temu zyskałam lojalnego przyjaciela.

- Czy ty nauczysz się o siebie dbać? - Ominis był wyraźnie zirytowany. - Czy chociaż raz nie narażałaś swojego życia?

- Raz z Poppy...

- Poppy Sweeting? - przerwał jej Sebastian, który skończył przejażdżkę.

- Tak, z nią. Wracając, raz z Poppy włamałyśmy się do namiotu kłusowników, gdzie urządzali walki smoków. Okropny widok. Ale udało nam się uwolnić iście uroczą smoczycę, a także jej jajo - zaczęła gestykulować. - Problem był taki, że odleciała bez jaja.

- Więc poszłaś je oddać? - Ominis oparł się o skały.

- Tak.

- I smoczyca cię atakowała?

- Tak.

- Ale i tak nadal bardzo chciałaś oddać jej te jajo?

- No tak.

- Jesteś głupia - Gaunt odchylił głowę. - Naprawdę głupia.

- To też prawda - zaśmiała się.

- Ej no, nie bądź dla niej taki. Już nie raz nam mówiła, jak bardzo kocha zwierzęta. A poza tym, to żyje i czuje się dobrze, prawda? - Sebastian objął ją ramieniem.

- Cholera - Ominis syknął. - Nie chodzi o to, że teraz czuje się dobrze. Mogła zginąć, Sebastianie. Tak jak i ty, kiedy polowaliście na tych zbirów. Czy ty naprawdę myślisz, że ja się o was nie martwię?!

Sebastian zamilkł i razem z Vivien spuścił wzrok. Pierwszy raz usłyszał, jak Ominis podnosi głos. Zawsze był spokojny i opanowany, a teraz? Sallow poczuł się, jakby dostał co najmniej z pięści w twarz.

- Przepraszam - powiedzieli razem, będąc mocno speszeni.

- Jeśli przestaniesz się na mnie gniewać, pokażę ci jeszcze pufki, lunaballe, wielkie fioletowe ropuchy...

- Vivien - Ominis zmarszczył brwi.

- ... niuchacze, świergotniki, memortki...

- Vivien.

- ... nawet testrale i feniksa mam...

- Masz feniksa? - oczy Sebastiana zabłysnęły kolejny raz w ciągu tej wycieczki.

- Mam feniksa! - ślizgonka klasnęła w dłonie.

- Vivien!

Dziewczyna podskoczyła i spojrzała się na Ominisa.

- Nie gniewam się na ciebie, rozumiesz? Po prostu się martwię - westchnął, po czym zaczął pocierać skroń. - Zacznij na siebie uważać i tyle.

- Too... chcesz zobaczyć tego feniksa? - zapytała nieśmiało.

- Zobaczę chętnie - odparł, uśmiechając się pod nosem.

- O rany, nie, Ominisie, ja nie chciałam, naprawdę! - zaczęła panikować i mocno gestykulować.

- Nic się nie stało - odparł rozbawiony, po czym wyciągnął dłoń w jej stronę. - Po prostu chodźmy.

Miłość jest ślepa [Ominis Gaunt x FemOC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz