11. Lipiec 2012

8 1 0
                                    

Przez chwilę zrobiło się nerwowo, kiedy przy którejś z kolei próbie na skraju asfaltowej drogi, próbowaliśmy z Alexem odkryć magię jego nowej deskorolki. A raczej to on próbował, bo nie wypadało się narzucać. Z resztą była za bardzo nowa i ...

Zdążyłam tylko złapać wielki haust powietrza, nim jego łokcie, a potem kolana wylądowały na czarnym, nieprzyjemnym i smolistym materiale drogi. Chciałam ruszyć na ratunek, ale szybciej przewrócił się na plecy z przekleństwami na ustach. Przejechałam wzrokiem przez jego ciało, nie było uszczerbku prócz garstki kurzu zebranej wokół stawów, więc skupiałam się na tym, co mówił. A raczej tym, czego nie mogłam zrozumieć.

- Mówisz po hiszpańsku - odezwałam się, mimo że mi się podobało.

- Co?

Odwrócił głowę w moim kierunku  zdezorientowany, a zaraz pospiesznie wstał z asfaltu. Dobrze, że nie upadł na kamyczki leżące na poboczu. Nie byłoby tak przyjemnie.

- Mówisz po hiszpańsku - powtórzyłam.

- Sorry - przetarł pospiesznie twarz - wkurzyłem się.

- Nie trudno się domyślić - parsknęłam.

- To było śmieszne?

- A nie? - znów wymsknęło mi się.

- To moje pierwsze podejście.

Wrażliwość na temat biła po oczach. Porażka, coś okropnego.

- Jesteś w tym beznadziejny. Daj, pokażę Ci.

- Mówiłaś, że nie masz deskorolki.

- Bo nie mam, ale to proste - wzruszyłam beznadziejnie ramionami.

Podeszłam do wywróconej fioletowo -
zielonej deski i podkładając jedną stopę pod drewnianą ramę, a potem podrywając ją sprawnie do góry, przewróciłam mały sportowy sprzęt z powrotem na kółka. Wydawała się być bardzo elastyczną, a nawet miękką. Zdążyłam już zmierzyć się z luksusem, który powoli odkrywałam, odkąd poznałam Alexa, ale żeby deska? Zwykła deska, a taka różnica?

- Coś nie tak?

Chwycił moje ramię. Dopiero wówczas zorientowałam się, że przyglądam się kółkom. Jakoś mechanicznie, jakkolwiek, nieświadomie? Deska znalazła się w moich dłoniach.

- Jest w porządku.

Rzuciłam ją pod nogi i pokazałam mu, jak to się robi. Nie miałam własnej deski, ale kiedy Julek zapominał o swojej, mogłam czasami potrenować.

- Ala! Mówiłaś, że nie umiesz!

- To nic! - odkrzyknęłam zadowolona z siebie, bo jeszcze się nie wywróciłam.

Była większa, a większa to coś innego.

- Chyba żartujesz! Jesteś niesamowita!

- Twoja kolej! - odkrzyknęłam, zatrzymując się.

Jakie to orzeźwiające.

- Na dziś mi starczy.

Wycofał się przeczącym gestem dłoni.

- Za szybko się poddajesz.

Wzdrygnęłam ramionami. Nie powiedziałam głośno, że bardzo, ale to bardzo mogliśmy spędzić tak resztę dnia.

- Akurat. Jak Ty, kiedy wchodzisz do wody?

- Dupek - odwarknęłam.

Zarzucisz atakiem? Obrona wychodzi na zawołanie.

Późnymi nocamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz