ALA
Przed drugą w nocy cumuję znów w domu i wymieniam się z Kielichem. Jest dla mnie tak dobry, że nie wyobrażam sobie, że można by bardziej. Rzucam mu się na szyję w progu drzwi, bo nie mogę sobie poradzić z tym, jakie mam wokół siebie szczęście. Kolejny raz ratuje mi skórę, kiedy przyjmuję nocną zmianę. Do urodzin Klary został tydzień, to też dzień, w którym skończę z tym wszystkim - postanowiłam to definitywnie.
- Wszystko dobrze? - pyta zatroskany.
- Dziękuję, że jesteś - odzywam się pełna emocji.
- Rozmawiałaś już z Laurą? Ciagle unikasz odpowiedzi.
- Jeszcze nie.
- Widzicie się codziennie w pracy.
- To nie takie proste.
- W sobotę urodziny Klary. Masz coraz mniej czasu. Lodówka świeci pustkami, rano skoczę na zakupy i podrzucę Wam jedzenie.
- Wiem, nie zdążyłam po południu, ale nie zwracaj uwagi na to, jak daleka jestem od ideału. Kończę z nockami. Naprawdę. Urodziny Klary i koniec. Obiecuję.
- Skarbie, to nie wrzut, to troska, ale masz rację. Koniec z nockami - dostaję pstryczka w nos - zostałbym, ale muszę zobaczyć, jak dają sobie radę na dole.
Wyplątuje się z moich ramion, całuje w czoło, a potem zgarnia buty, narzuca je w pośpiechu i przeskakując pod dwa schody, znika. Skupiam się na sobie i idę zrobić przejście przez mieszkanie. W pierwszej kolejności zaglądam do pokoju Klary i zauważam, że jest idealnie czysto, mimo zbierających się emocji, całuję ją w czoło i bezszelestnie wycofuję. W moim pokoju też prawie świeci, łazienka i kuchnia tak samo.
W tej ostatniej opieram się o blat kuchenny, bo muszę powstrzymać zbierające się łzy. Zostawiałam chaos, wracam i jest czysto. Poza resztą mojego porannego śniadania leżącego przy zlewie, nie ma niczego, do czego mogłabym się doczepić. Kiedy zbieram się w sobie, słyszę delikatne pukanie. Czyżby Kielich o czymś zapomniał?
- Hej - widzę uśmiechniętego Kovu.
- Zapukałeś?
Słychać w moim głosie zdziwienie, mimo że nie mam intencji mu dokuczyć. Nie spodziewałam się go, ale nie zamierzam narzekać, bo się pojawił. Mimo zmęczenia nawet się uśmiecham.
- Też nie dowierzam. Kielich mówił, że wróciłaś. Przynoszę kolację.
- Dla mnie? Niczego nie zamawiałam.
- To chyba masz specjalne względy. Właśnie skończyłem zmianę i pomyślałem, że masz ochotę, ale jeśli nie to idę - wskazał palcem na schody.
- Nie musiałeś. Dzięki. Wejdziesz?
- Pewnie jesteś zmęczona.
- To prawda, ale skoro mam jedzenie, to nie będę spać.
- Jesteś pewna?
- Nie wiem, czy nie zasnę z talerzem na twarzy, ale zapraszam - robię wymowną pauzę - Oczywiście żartuję, chodź.
Przepuszczam go przodem, a potem instruuję, że najlepszym wyjściem będzie kuchnia. Przechodzę pośpiesznie wgłąb i przy mikrofali wyciągam dwa talerze, nakładam po jednym żeberku, ziemniakach i surówce na każdy z talerzy, przerzucam je na stół, a potem sięgam do górnej półki, gdzie schowane są trzy puszki coli na czarną godzinę. Siadam na przeciwko dopiero, gdy kolacja jest gotowa.
- Smacznego.
- To było tylko dla Ciebie.
Obserwuję jego zdziwienie na twarzy, kiedy zauważa talerz przed sobą, jakby przez uprzednie pare minut go tutaj nie było.
CZYTASZ
Późnymi nocami
RomanceIdziemy przez życie osobno, a jednak czasami obieramy wspólne punkty na mapie. Idziemy raz szybciej, raz wolniej. Co jakiś czas upadamy. Tak łatwo jest wtedy się poddać. Dlaczego masz zaufać mi, że warto tu być? Wiem, jak to jest chodzić we mgle. W...