ALA
Laura wyciąga mnie na imprezę przy basenie i wiernie podążam za jej potrzebami, bo coś co przeżywa w środku jest na tyle mocne, że nieprzerwanie milczy na ten temat. Po dwóch kieliszkach szampana i jednym drinku nic się nie zmienia, więc staram się podsycić zabawę, ale zamiast kolejnego drinka i tańca na stole, Laura zaprasza mnie na spacer.
Chce iść na plażę?
Proszę bardzo.
Nigdy nie będę mieć dosyć plaży.- Chryste, co to jest? - z daleka widać świecąca kompozycję.
Zbliżamy się, więc wydaję długi gwizd na znak podziwu. Świece ciągnące się wzdłuż szerokości plaży zakręcają wokół okrągłego koca, przypominają niezamknięty klucz. Zaprasza do środka otoczony jasnymi różami i pobudza wyobraźnie, bo to dopiero początek, a w środku jest jeszcze lepiej.
- Ktoś musi być bardzo zakochany - komentuje moja przyjaciółka.
- Nikogo nie ma - mówię i obracam się wokół siebie.
- Jestem - obracam się do głosu, który słyszę za swoimi plecami.
- Nie, nie, nie, nie - kręcę głową i chwytam Laurę za łokieć - Zaplanowałaś to - syczę.
Widzę na przeciw faceta, który ubrał się kolejny raz w lnianą koszulę, zawinął rękawy tuż nad linią łokcia, rozpiął guzki koszuli tak, aby uwidocznić tors. Do tego założył ciemnobrązowe lniane, garniturowe, klasyczne spodnie i zapomniał o butach. Naszyjnik osadzony wokół szyi i wykonany z drewna, a do tego kolczyk w prawym uchu powodują, że nie mogę oderwać od niego wzroku. Nadal ciepło jest odczuwalne, ale odkąd na niego spoglądam, niemal płonę.
Zbliża się wolno, a kiedy jest na w niebezpiecznie bliżej odległości, wyciąga rękę, sprawdzając, czy może mnie dotknąć. Nie protestuję, bo właśnie realizuje się jeden z naszych młodzieńczych planów. Wracam wspomnieniem do jednego z tysięcy wysłanych maili i wiem, że się nie mylę. Dawno temu mieliśmy taki plan. Dawno temu afirmowaliśmy bycie ze sobą poprzez właśnie takie wyobrażenia, więc daję się poprowadzić za rękę dokładnie do tego miejsca, jakie kiedyś powstało w wyimaginowanej rzeczywistości. Siadam na miękkich poduszkach, podziwiając owoce, sok, kocyk i dekoracje z lampek. Zapamiętał nawet o aparacie, który miałby uwiecznić tę chwilę i laskach wanilii.
Przekracza moje wyobrażenie.
To z pewnością wiele znaczy.
Przejeżdżam palcami po fakturach najbliższych przedmiotów, chłonę je w cieszy, po czym zakładam ręce na nogi kątem oka, śledząc jego profil, udaję, że patrzę na spokojne morze.Nic z tego.
W głęboko środku toczą się wielkie tematy.- To moje pożegnanie - wyrywam się ściszy zachrypniętym głosem.
Wypity alkohol nie zmienił niczego. Pożądanie też. Nawet uczucia nie wystarczają tej wersji mnie.
- Co powiedziałaś? - gwałtownie się do mnie odwraca.
Jest zaniepokojony.
- Nie będę utrudniać Ci nawiązania relacji z naszą córką, ale to wszystko - patrząc mu prosto w oczy, spokojnie nakreślam naszą przyszłość.
- Mylisz się - ton staje się chłodniejszy.
- Alex, bardzo Cię przepraszam, ale już nie czuję tego, co kiedyś. To nie wystarczy - przekonuję samą siebie.
CZYTASZ
Późnymi nocami
RomanceIdziemy przez życie osobno, a jednak czasami obieramy wspólne punkty na mapie. Idziemy raz szybciej, raz wolniej. Co jakiś czas upadamy. Tak łatwo jest wtedy się poddać. Dlaczego masz zaufać mi, że warto tu być? Wiem, jak to jest chodzić we mgle. W...