24. Wakacje w cieniu

4 1 0
                                    

ALA

Terminal lotniczy wygenerował tyle radości u mojego dziecka i pozostałej ekipy, że myślałam, że już bardziej się nie da. Tymczasem przechodzę przez parking, puszczając przodem piski i okrzyki, jednocześnie prowadząc dwie walizki czujnie, bo przecież Barcelona to kolejne miasto złodziei i mam nadzieję, że żaden nie trafi na mnie.

Klara właśnie w krótkich spodenkach, zwiewnej koszulce biegnie wśród dwójki dzieci Laury i świetnie się przy tym bawi. A ja przecieram spocone czoło. Jeansy które wybrałam zupełnie nie są przeznaczone na taką pogodę. Na szczęście jeszcze chwila i przyjedzie po nas taksówka. Zawsze myślałam, że realizując wycieczkę z biurem podróży, zabierają Cię jakoś do miejsca docelowego, ale jak widać można się mylić. Grzecznie podążam za resztą, bo zbyt mało o tym wiem, żeby się wychylać.

- Jesteś milcząca - zaczepia mnie Kielich, zrównując się ze mną.

- No, coś Ty, jestem zachwycona - uśmiecham się sztucznie i całuję jego walizkę swoją.

Szlag.

- Daj - mówi i przechwytuje walizkę z przyklejonym jednorożcem, którą złowiłam za parę groszy.

- Dzięki. Jest strasznie ciepło - mówię i odklejam przepoconą koszulkę.

To dopiero chwila na świeżym powietrzu a ja świetnie przypominam prażynkę.

- Zostaw go na chwilę za sobą. Masz urlop i pamiętaj, że zawsze jestem po Twojej stronie - puszcza oczko.

Niepotrzebnie nawiązuje do Alexa, bo tylko wzmaga kłucie w środku. Rozstaliśmy się w spokoju. Ostatnim razem, kiedy go widziałam przyniósł róże, przyszedł z dobrą intencją, ukołysał mnie, a potem zapewnił, że wszystko naprawimy. A ja po prostu mimo swoich uczuć, cholernie boję się, że jeśli go wpuszczę, znów coś się zepsuje.

Spoglądam na Kielicha, który czeka na odpowiedź. Jego zaciekawione spojrzenie jest aż nadto irytujące. Intrygant. Chciałby miłości? Pewnie tak. Tylko nie w bajce, gdzie Krzyś grał na fujarce.

- Wiesz, że ma wszystko, czego nie mogłabym dać mojej myszce? - pytam, znając odpowiedz.

- Boisz się tego? - chwyta moje ramię, zatrzymując nas.

- Boję się samotności. Nie potrafię bez niej żyć - stawiam słowami na szczerość.

- Alex nie chce jej odebrać - przekonuje mnie.

- Nie wiesz tego - odpieram.

- Nie, ale facet właśnie wywraca swoje życie, po co? - wysnuwa wniosek.

Bo ma córkę? Bo kiedyś mnie kochał, bo dobrze nam razem w łóżku? To nic. Czasem zmienia się tyle, że nie da się już niczego połączyć.

- Bronisz go - prycham.

- Daje mu szansę - mówi i sięga do moich włosów, zarzucając wysunięty kosmyk do tyłu.

Zatrzymaliśmy się?
Chciałabym wykrzyczeć, że go okłamał, a tutaj najwidoczniej męska solidarność nie zna ceny. Dlaczego nie jest zły? Dlaczego go rozumie? To nie nasza pierwsza rozmowa. Kiedy otworzyłam się przed Laurą, musiałam też przed nim, ale żeby sprawy przybrały taki obrót?

Późnymi nocamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz