ALA
Mamy połowę czerwca, a ja już w nawyku jeszcze przed wybudzeniem Klary spoglądam pod drzwi. Nie ma potrzeby, żeby zastanawiała się, czy kolejny raz pod drzwiami nie czeka na mamę niespodzianka. Tak nie może to wyglądać. Wczoraj były czekoladki, przed wczoraj był miś. Cztery dni temu bilety do kina. Dlaczego nie mógł przestać?
Otwieram drzwi i widzę bukiet polnych kwiatów z liścikiem w środku. Fiołki, maki, nawet stokrotki, groszki, trawy i kilka, których nie zam. Jest przepiękny, tak cholernie piękny. Podnoszę go do góry i zamiast wyrzucić do śmieci, przygarniam do swojego serca. Wiem, co oznacza i chociaż nie mogę go wyrzucić, nie zaglądam do liściku, ani nie odpowiadam na kolejną otrzymaną wiadomość. Nie mogę sobie pozwolić.
Alex 8:27 - „Porozmawiajmy, proszę"
Nie chodzi o mnie. Stawką jest Klara. Nie mogę dopuścić do tego, żeby nie była tylko moja. Wchodzę do pracy jak na autopilocie. Sekretarka widziana z moim nauczycielskim wrogiem nie wywołuje u mnie ekscytacji, a to tylko zapala czerwoną lampkę. Zdaje sobie sprawę z tego, o czym myślę nocami, a na co nie mam odwagi, ale moja córka jest ważniejsza.
Biorę się za mopa, bo w tym tygodniu szykujemy się do zakończenia roku szkolnego, a to jest idealny moment do tego, żeby zrobić porządki generalne. Korytarz, hol i w końcu koło południa trafiam na salę gimnastyczną. Tutaj jak wszyscy wiedzą pracy zawsze jest dla trzech. Niby puste pomieszczenie, a kurzu ilość niewspółmierna w mojej ocenie. Umęczona wracam z odkurzaczem do kanciapki i zabieram się za zgromadzenie sprzętu do mycia, bo pierwsza próba kończy się niepowodzeniem.
- Ala? - słyszę za sobą głos przyjaciółki.
Właśnie jestem w trakcie mycia sali gimnastycznej, więc średnio mam czas, ale dla mojej przyjaciółki i dyrektorki potrafię się zmotywować.
- Hę? - mruczę, próbując wczepić guziki mopa.
Świetnie, że mi nie idzie, bo namacalnie mogę wyjaśnić, do czego mogą posłużyć te ściery. Lata świetlne mają zdecydowanie za sobą.
- Mam chwilę - znów słyszę ją i zaraz klęka tuż obok.
Doskonale, bo mogę pokazać moje niezadowolenie.
- Świetnie, bo ja też. Czy Ty wiesz, że to - podnoszę mopa do góry i kontynuuję podniesionym tonem - do niczego się już nie nadaje?
Spoglądam na nią, żeby pokazała mi swoją skruchę, ale zamiast tego dostaję spojrzenie spokoju. Co jest?
- Tak, kochanie, tylko nie wiem, dlaczego się wciąż z tym użerasz? - pyta zatroskana.
- Bo nie mam nowych. Prosiłam Cię, prosiłam - odpowiadam delikatnie zirytowana.
Czy ona też musi mnie dociskać?
Naprawdę się staram nie odpalić.- Ala, przyjechały nowe tydzień temu. Stoją za regałem - mówi i wskazuje na miejsce za moimi plecami.
Obracam się i widzę to samo, więc opadłam na podłogę i trzymając pomiędzy śmierdzącego mopa, zamykam oczy. Przecież sama je tam wkładałam. Doznaję olśnienia.
- Co jest? - pyta.
No właśnie, co jest?
- Przepraszam Cię, moja wina - odpowiadam, otwierając oczy.
CZYTASZ
Późnymi nocami
RomanceIdziemy przez życie osobno, a jednak czasami obieramy wspólne punkty na mapie. Idziemy raz szybciej, raz wolniej. Co jakiś czas upadamy. Tak łatwo jest wtedy się poddać. Dlaczego masz zaufać mi, że warto tu być? Wiem, jak to jest chodzić we mgle. W...