ALA
Jak do tego doszło, że moje ciało czuje się jak na odwyku. Katuje samo siebie. Wróciłam do domu zmęczona, a i tak ciału wystarczyło energii, żeby we śnie doprowadzić mnie do orgazmu. Budzę się z ręką w spodniach i dokańczam posuwistymi ruchami to, co zaczęło się w marzeniach sennych.
Jest mi tak dobrze, gdy przyspieszam, przygryzam wargę, żeby nie wydać dźwięku, ponieważ Klara może się w każdej chwili obudzić. Szybciej, szybciej... trzeci raz nie zdążyłam pomyśleć, bo rozlała się po moim ciele fala elektryzującego ciepła.
To wszystko chyba z okazji jubileuszu, a raczej obchodów zniknięcia Michała. Mamy czwartek, a to dokładnie dwa tygodnie, odkąd widzieliśmy się ostatni raz i zostawił kawałek papieru. Na szczęście budzi się Klara i chcąc, nie chcąc, nie mogę teraz o tym myśleć. Sprawnie pakujemy się do przedszkola i godzinę później jestem w swojej placówce.
- Węszę seks - słyszę za plecami.
Głos Laury sprawia, że humor z pewnością stanie się lepszy. To będzie nasza pierwsza rozmowa w pracy, odkąd miałyśmy sprzeczkę, bo wcześniej była zasypana robotą. Dobrze jest do tego wrócić.
- Co? - pauza - Wariatko?
Obracam głowę w jej kierunku.
- To ja właśnie przeczesywałam włosy, jakby gorący blondyn wkładał mi kutasa do ust?
Szlag, aż tak to było widać? Poranny samoseks trwał zbyt krótko. Boże, jak mnie rozbudził.
- Laura! Wokół są dzieci.
Oczy wychodzą mi z orbit, prawie wychodzą. Żeby moja Laura tak przy dzieciach?
- W Twoim składziku na miotły? - rozgląda się.
- Nie, ale ktoś mógł usłyszeć.
- Masz paranoję.
- Zakład, że Twój pudel już węszy za panią? - odgryzam się żartobliwie.
Połowicznie, bo wcale bym się nie zdziwiła.
- Kto bardziej powinien się bać?
- Mnie to i tak wszystko jedno, wi-fi za każdym da się zresetować z Twojego stanowiska. Wybacz, że nie dam Ci tego samego.
Rozkładam bezradnie ręce.
- Cieszę się, że wróciłaś.
Jej uśmiech poprawia mi dzień, więc robię coś czego obie się nie spodziewamy. Pokonuję dzielącą nas przestrzeń i w odruchu ściskam waniliową postać, która zaraz odwzajemnia się tym samym.
- Ja też się cieszę - odpowiadam szczerze, a zaraz dodaję szeptem - ktoś idzie schodami.
Ruszam się w gazelim tempie, wychodzę z pomieszczenia gospodarczego i zamykam za sobą drzwi. Lata praktyki nauczyły mnie, że słuch w tej robocie zawsze musi być wyostrzony. Dobrze, że Laura pozostaje w bezruchu, bo mogłaby nas spalić. Nie musimy się przed nikim tłumaczyć, ale zawsze bawi mnie ta gra.
Ot, wyjawia się moja ulubiona postać. Tyle, co zdążyłam przyjąć pozę z miotłą.
- Nie widziałaś pani dyrektor?
Też cześć. Miło Cię widzieć. Nieszczerze.
- Nie jestem jej rozkładem jazdy.
- Tylko zapytałam.
Ależ jej się falset i świt uruchomił. Czyżbym coś powiedziała nie tak?
- Przepraszam. Znasz moje poczucie humoru. Zamiatam, na dole jej nie było.
CZYTASZ
Późnymi nocami
RomanceIdziemy przez życie osobno, a jednak czasami obieramy wspólne punkty na mapie. Idziemy raz szybciej, raz wolniej. Co jakiś czas upadamy. Tak łatwo jest wtedy się poddać. Dlaczego masz zaufać mi, że warto tu być? Wiem, jak to jest chodzić we mgle. W...