ALEX
Jakimś cudem albo moim portfelem ochrona organizuje mi auto, gdy ja bawię się w najlepsze. Nie zakładałem takiego scenariusza, ale skoro się zadeklarowałem, nie ma innej opcji. W trakcie zabawy ulatniam się, żeby przejąć kluczyki, nie do końca jestem zadowolony z tego, co widzę. Srebrna Audi, którą widzę, trochę już przeżyła, a i tak nie bardzo pasuje do Michała. Cokolwiek mi nie odpowiada, nie mam wyjścia, biorę kluczyki, a dwie godziny później, sprawiając przykrość Kielichowi, pakuję ostatnie prezenty do bagażnika.
Kiedy Ala wychodzi z lokalu z małą na rękach, puszczam jedną z toreb i śpieszę, żeby ją przejąć. Mimo delikatnego sprzeciwu mamy, dziewczynka na szczęście widzi w tym okazję. Zdążyłem już przepakować coś na kształt fotelika, mające jedynie służyć jako podstawka i mimo że wyrzuciłbym to jedynie do kosza, wiem, że to nie jest temat na dzisiaj. Z drobnym niesmakiem zapinam wciąż napakowaną energią solenizantkę, a potem wracam do bagażnika, jednym ruchem zatrzaskam wszystko, zapominając o zastanym bałaganie i zajmuję miejsce kierowcy.
- Niezły samochód - Ala zagaja rozmowę.
- Raty wciąż się spłacają - odwracam się z uśmiechem.
- Całe życie na kredycie.
- Żebyś wiedziała, ale kiedyś to musi się skończyć.
- Pewnie tak. Kiedyś tak. Chyba nas już nie będzie.
- Muzyka, muzyka - podekscytowany głos wyrywa się z tylnego siedzenia.
- Księżniczka, jeszcze nie zmęczona? -odpowiadam, spoglądając w lusterko.
- Mam mnóstwo energii - zatacza dłońmi duże koło.
- Klara. Wystarczy. Z tą księżniczką też bym nie przesadzała, póki ma jakikolwiek kręgosłup moralny.
- Jak sobie życzycie.
Uśmiecham się pod nosem i nie miałbym nic przeciwko, żeby im zaimponować, gdyby nie to, że siedzę w tym aucie pierwszy raz w życiu. Wszystko wydaje się intuicyjne, a mimo to czuję przepływający, ulotny, negatywny dreszcz. Pospiesznie wciskam pierwszy najbardziej pasujący guzik. Działa. Bardziej rozluźniony zmieniam pas, a potem spoglądam znów w lusterko zadowolony z siebie i widzę, jak Klara z głową przytuloną do boku śpi.
- Zasnęła - odzywam się w pełnym szoku.
- Jeśli była tak przebodźcsowana, jak jestem ja, to będzie ciężka noc.
- Świetnie sobie poradziłaś, wiesz?
- Dzięki.
- Klara na pewno zapamięta dzisiejszy dzień, tak myślę, że dałaś jej wspomnienie na całe życie. To bezcenne - mówię z największą powagą na jaką mnie stać.
- Zazwyczaj niewiele mogę jej dać.
- Zazwyczaj to jesteś najlepszą i najsilniejszą mamą, jaką można sobie wyobrazić.
Odwraca się przelotnie w moim kierunku i łapię jej spojrzenie. Czy pomyślała, że sobie żartuję? Nie wiem, jak odczytać jej wyraz twarzy, ale nie muszę, bo znów się odzywa.
- Przepraszam za dzisiaj. Coś mnie napadło.
- To powinno być Twoim najmniejszym zmartwieniem.
- Jest zupełnie inaczej.
- Za dużo analizujesz. Niech wszystko się toczy - szepczę.
Sam wolę nie myśleć o terminie ważności.
CZYTASZ
Późnymi nocami
RomanceIdziemy przez życie osobno, a jednak czasami obieramy wspólne punkty na mapie. Idziemy raz szybciej, raz wolniej. Co jakiś czas upadamy. Tak łatwo jest wtedy się poddać. Dlaczego masz zaufać mi, że warto tu być? Wiem, jak to jest chodzić we mgle. W...