Kraków
Tego dnia nie poszła oglądać zmagań. W ogóle nie wyściubiła nosa poza mury zamku. Od rana pracowała w stajni. Zajęła się porannym karmieniem, sprzątaniem boksów, popracowała z kilkoma końmi. Nie chciała sobie pozwolić na chwilę oddechu. Bała się, że zacznie nadmiernie myśleć. O małżeństwie, o Wilhelmie... Ją samą dziwiło, że tak bardzo przejęła się jego upadkiem. Przecież znali się ledwie kilka dni. Ten jeden, przed wyjazdem księcia, drugi, po jego przyjeździe i trzeci, gdy poprosił, by mu kibicowała.
- A jeśli za mało w niego wierzyłam? - spytała Erstera, drapiąc go za uchem - I dlatego spadł?
Ogierek popatrzył na nią, mrugając ciemnymi oczami. Jagna zaśmiała się sama z siebie i pokręciła głową.
- To niemożliwe. Na pewno ma tu wielu wielbicieli. Czemu ja miałabym zaważyć na jego sukcesie?
Kasztanek parsknął i wyciągnął szyję. Jagna przesunęła tam dłoń i zaczęła głaskać rudą sierść.
- Myślisz, że... Powinnam do niego iść? Zapytać jak się czuje? Nawet nie wiem, gdzie się zatrzymał, a ojciec nie puści mnie samej do miasta, w szczególności nie teraz...
Gładziła koński grzbiet. Erster stał posłusznie i słuchał swojej opiekunki, równocześnie badając wzrokiem otoczenie.
- Oh, Erster, co się ze mną dzieje? - sapnęła i klapnęła na chłodną ziemię - Czemu tak się o niego martwię? Nie znam go. A jeśli to kolejny Ludwig? - odwróciła głowę, by spojrzeć na ogierka - Janem powinnam się interesować. To z nim mam związać swoje przyszłe życie.
Westchnęła ciężko, skrzyżowała nogi, oparła łokcie na kolanach i schowała twarz w dłoniach. Rudzielec trącił ją pyskiem.
- Nie mogę za niego wyjść... - mruknęła - Stracę wszystko. Stracę ciebie... I siebie...
***
Rozczesywała sierść Erstera. Szybko się uczył i przyzwyczajał do różnych rzeczy. Bardzo polubił szczotkę, a już w szczególności drapanie po swędzącym grzbiecie. Ogierek wyciągał szyję i unosił górną wargę. Jagna chichotała, ale nie odmawiała mu przyjemności. Konik podniósł głowę i zastrzygł uszami. Jagna powiodła za jego wzrokiem i zobaczyła Grzymka, wchodzącego do stajni. Szukał jej.
- Tu jesteś - sapnął, podchodząc do niej.
Przywitał się z Ersterem, głaszcząc go po nosie.
- Ktoś cię gonił? - zażartowała.
- Nie - odetchnął - Po prostu cię szukałem.
Przerwała czyszczenie, ku niezadowoleniu ogierka. Od razu przestąpił z nogi na nogę, przesunął się i teraz stał przodem do ludzi.
- Jak wyglądam? - spytał kuchcik, cofając się pół kroku i rozkładając ręce.
Rudowłosa przyjrzała mu się uważnie. Faktycznie, nie przypominał typowego Grzymka, którego widywała w kuchni. Uczesał włosy, umył porządnie twarz i dłonie, ubrał chyba swój najlepszy kaftan, wyczyścił buty. Uniosła brew i pokiwała głową.
- Całkiem... Przyzwoicie.
Mężczyzna opuścił bezradnie ręce. Maciejówna zaraz wybuchnęła śmiechem, a Grzymek trącił ją delikatnie w ramię.
- Gdzie się tak wystroiłeś? A może raczej dla kogo? - posłała mu znaczące spojrzenie.
- Zabieram Bognę do miasta.
Gwizdnęła z uznaniem.
- Mnie nigdy tak nie zabrałeś - skrzyżowała ramiona na piersi.
- Bałem się twojego ojca! - uniósł lekko głos - Uważał, że chcę cię zbałamucić. A potem nie chciałaś, bo ciągle byłaś zajęta pracą - wskazał na Erstera, który domagał się dalszego drapania po grzbiecie.
CZYTASZ
Córka Koniuszego
Historyczne🐴 I tom przygód Jagny Maciejówny 🐴 - Puść ją - powiedział, widząc jak jego małżonka się męczy - Przecież w stajni jest grzeczna. - Ale to nie dom. Jeszcze, nie daj Bóg, gdzieś mi ucieknie albo wstydu narobi. - Nie narobi - zapewnił, wyciągając d...