"Czwartek "

873 31 3
                                    


Był czwartek dziś miał wrócić Will i Vincent ja leżałam skulona w kocyku była 12 nie wychodziłam z pokoju przespałam całą noc w ramionach Shane'a ale gdy rano się obudziłam nie było już go obok mnie najwidoczniej przespałam całą noc w jego ramionach
Nagle rozległo się pukanie
*Puk puk *
- proszę - opowiedziałam bardzo cicho
- hej mała - powiedział Shane
- Hej
- jak się czujesz ?
- okropnie -  odparłam
- wyglądasz jak byś płakała całą noc
- od wczoraj tak mam
- Vince i Will będą za chwilę wiesz
- nie mam ochoty zejść na dół
- musisz wiesz ja wiem że nie chcesz
- proszę odpuść dobrze - odparłam zasmucona
- no dobrze najwyżej Will przyjdzie do ciebie a my idziemy już do biblioteki bo za pewne będzie rozmowa dość poważna
- trzymaj się Shane to nie jest wasza wina
- kocham cię mała wiesz
- ja ciebie też
Po tych słowa Shane wyszedł z tego co słyszałam Vincent już przyjechał i Willem
* Na dole *
Wchodzi Will i Vince
- cześć Will cześć Vince
- dzień dobry
- cześć
- hej - odpowiedziała święta trójca
- Gdzie  Hailie ? - zapytał Will
- nie chciała wyjść z pokoju źle z nią dziś słabo wygląda - powiedział Shane
- ehh pójdę do niej zaraz - oparł Will
- a wy chłopacy do biblioteki - odparł Vincent
Chłopacy pomaszerowali do biblioteki a Will przyszedł do mnie
*Puk puk*
- Proszę - znowu ktoś pukał już nie mogłam chciałam żeby dali mi spokój
- hej Malutka - powiedział Will
- hej Will
- mizernie wyglądasz co się stało malutka chodź do mnie
Will pomógł mi się podnieść przytulił mnie i zaczął że mną rozmowę
Płakałam wtedy ciężko było mi o tym mówić jemu było ciężko na mnie patrzeć ale rozmawiał ze mną i wpierał mnie nie zmuszał mnie do niczego
*Tymczasem w bibliotece *
-do cholery jasnej Vince zrozum że to nie nasza wina - powiedział Tony
- po pierwsze nie przeklinaj po drugie nie jest wasza wina ale twój kolega poniesie konsekwencje
- niby jakie - zapytał Dylan
- może go i nawet zabić dla mnie jest to obojętne w każdym bądź razie nie tyka się Hailie
- masz rację Vince - odparł Shane z zaszklonymi oczami
- Hailie wraca na terapię ponieważ sama tego nie udźwignie jesteście zobowiązani ją odbierać i zawozić nie obchodzi mnie to i nie chce słyszeć żadnych protestów
- dobra możemy już iść - zapytał Tony
- tak - odparł lodowato Vincent
Chłopcy wyszli z biblioteki z ja leżałam z Willem strasznie bałam się opuszczać swój pokój ale Will przekonał mnie i poszłam na obiad całe ręce miałam zabandażowane przez co moi drodzy bracia patrzyli się na mnie nie było to komfortowe ale ci miałam zrobić
- Droga Hailie jutro wracasz na terapię - odparł Vince
- po co ja na żadną terapię nie idę - odpowiedziałam
- Hailie my robimy to dla twojego dobra proszę wróć na terapię - powiedział Shane
- dobra wrócę okej dajcie mi już spokój
- opowiedziałam i zabrałam się za jedzienie
Po zjedzeniu chłopcy zaproponowali mi bajkę do obejrzenia była to oczywiście ukochaną kraina lodu poszliśmy do salonu i oglądaliśmy shane jak zawsze jadł tony siedział a ja byłam wtulona w Dylana
Nawet buziaka w czoło dostałam cud
Tak siedzieliśmy do 21 po obejrzeniu wszystkiego wstałam pożegnałam się i poszłam na górę wzięłam szybki prysznic o wyszłam zaszokował mnie widok Vincenta który siedział na moim łóżku
- hej co ty tu robisz
- przyszłem porozmawiać
- amm o czym ?
- o tym co się stało wiem że rozmawiałaś z Willem przekazał mi wszystko ale chodzi mi teraz o to że się t tego powodu pociełaś
- bo nie wytrzymałam poczułam się jak ....jak...
- jak co
- jak taka brudna szmata
- nie mów tak
- mówię jak się czuje najpierw ta cała sytuacja Leo potem Janson potem Mona a teraz Jacobs
- ja rozumiem Hailie przesto jutro masz wizytę u psychologa na 16 Dylan cię zawiezie a Shane odbierze
- dziękuję Vince
W tamtym momencie rzuciłam się w jego objęcia on natomiast odwzajemnił mój uścisk
- kocham cię Vince wiesz
- ja ciebie też
Po chwili tulenia rozeszliśmy się a ja potuptałam do Tonego który jeszcze nie spał
*Puk puk *
- wlazł - powiedział niemiło
- hej Tony
Odrazu usiadł i odłożył telefon
- hej Hailie potrzebujesz czegoś
- przed chwilą rozmawiałam z Vincentem a teraz chciała bym iść spać ale boje się sama i...
- i chciała byś spać ze mną
- no tak jeśli nie masz nic przeciwko
- No to chodź tu
Tony się przesunął robiąc mi miejsce zgasił Lampkę a ja się do niego przytuliłam
- o czym rozmawiałaś z Vincentem ? - zapytał lekko zmieszany
- o tym że jutro mam wizytę u psychologa i o tym że się pociełam
Niezbyt przyjemna rozmowa ale chociaż mnie przytulił
- on ? Cię przytulil ?
- no tak a co w tym dziwnego
- no to ładnie sobie go owinełas wokół palca
- w sensie - zapytałam zdezorientowana
- w sensie takim że Vince nie pozwalał nigdy się przytulić nawet nam a tobie pozwala i to odwzajemnia
- niby tak ale wiesz czuję jak by było to trochę z przymusu tym bardziej że to była rozmowa o tym dlaczego się pociełam
- może i dlatego ale i tak masz szczęście
- kocham cię Tony wiesz
- Ja ciebie też maludo
- ejeje nie jestem maluda
- jesteś jesteś a teraz idź spać
Poczochrał mi włosy
Dobra dobra noo
Wtuliłam się w niego i zasnęłam

**
Czytelnik nasz pan kolejny rozdział wleciał życzę miłego czytania przepraszam za błędy ortograficzne kolejny rozdział będzie ciekawszy

Historia Hailie MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz