Przeszłość

1.7K 103 54
                                    

Salonik był niemal pusty. Nie było ani Morteza, który o tej porze często wpadał na herbatę, ani Yortifa, Hole'a, Oresa czy Ripsa. W środku był tylko Mutsu, który chodził zirytowany od ściany do ściany, Cervet, który zajął miejsce przy jednym ze stolików oraz Jaston, który skulił się na otomanie i spoglądał ponuro na swojego Opiekuna, mamrocząc coś pod nosem.    

Cervet skrzyżował ramiona na na piersi, przyglądając się Mutsu uważnie. Niedawno wrócili z Gabinetu, gdzie bracia Logan wysłuchali obydwu stron i nałożyli na Granda areszt domowy. Mutsu nie został ukarany za to, że uderzył starszego pielęgniarza. Mimo to wydawał się wyraźnie zirytowany.

- Co w ciebie wstąpiło?! - zapytał w końcu Cervet

Azjata przystanął i rzucił mu posępne spojrzenie.

- Nie wiem - wymruczał niechętnie

Cervet zawahał się. Oblizał wargi.

- Masz wrażenie, że jesteś bardziej niż zwykle zdenerwowany? Albo czujesz się inaczej? - zapytał z napięciem

Mutsu posłał mu długie spojrzenie.

- Co masz na myśli? - spytał podejrzliwie

- Zastanawiam się czy czujesz się dziś jakoś inaczej niż zazwyczaj - rzekł Cervet lekko, wzruszając przy tym ramionami - No wiesz, że masz gorszy dzień czy coś takiego...? Może masz słabszą samokontrolę lub jesteś bardziej senny...?

Rzucił wymowne spojrzenie Jastonowi, który zastygł na swoim miejscu. Nerwowo pokręcił głową i zrobił błagalną minę.

Mutsu, który stał tyłem do chłopca, nie mógł dostrzec jego reakcji. Westchnął długo. Nie odpowiedział. Cervet odczekał chwilę. Azjata wrócił do nerwowej wędrówki po Saloniku.

- Masz może magnez? - zapytał go Cervet

Azjata znów przystanął. 

- Magnez? - zdziwił się 

- No, magnez. Mam jakieś koszmarne skurcze w nogach... - Cervet skrzywił się i teatralnie pomasował się po udzie.

Jaston zerwał się ze swojego miejsca. Zaczął zawzięcie kręcić głową. Splótł błagalnie ręce. Cervet uśmiechnął się wymownie. Mały westchnął i opadł bez sił na ozdobny mebel. Mutsu tymczasem sięgnął do swojej saszetki, która wisiała przewieszona przez oparcie krzesła i wyjął z niej białą fiolkę. Postawił ją na stole i przesunął w stronę Cerveta. Ten sięgnął po opakowanie, otworzył je i wysypał jego zawartość na blat. Mutsu zmarszczył brwi.

- Nie masz wrażenia, że le tabletki ją jakieś dziwne? - spytał Cervet po chwili, uważnie oglądając kolejne pastylki. Zaczął szybko rozdzielać je na trzy grupy. Mutsu zbliżył się o krok.

- Co masz na myśli...? - zapytał podejrzliwie

Cervet nie odpowiedział. Po chwili leżały przed nim trzy kupki. W jednej były dwie tabletki a w dwóch pozostałych  po kilkanaście białych pastylek. Mężczyzna jeszcze raz sprawdził każdą z nich, a następie jednym ruchem połączył dwie większe grupy w jedną dużą. Mutsu przyglądał się jego ruchom.

- Było osiem, a są dwie, tak...? - zapytał Cervet i westchnął

Mutsu przymrużył oczy.

- Czego było osiem? - zapytał

- Myślę, że Jaston powinien ci odpowiedzieć na to pytanie - rzekł Cervet wymownie i odchylił się na krześle, spoglądając znacząco na chłopca.

DziedzicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz