Wpadka

996 106 62
                                    

Mortez otworzył oczy. Zauważył koło siebie zauważył siedzącego w seiza Mutsu.
Zamrugał i uniósł się na łokciu. Czuł się nieco skołowany.

- Co się stało...? - zapytał zachrypniętym głosem

Głowa odpowiedziała bólem. Dotknął lewą ręką miejsca ponad uchem i syknął. Wymacał sporego guza. Spojrzał na ziemię i zauważył plamę ze śliny w miejscu, w którym wcześniej znajdowały się jego usta.

Nie było widać krwi.

- Dostałem w łeb czy jak...? - zapytał

- Ponoć walnąłeś w podłogę - Mutsu wskazał głową linoleum

Mortez zamrugał.

- Byłem tu z tym dzieciakiem, jak mu tam? Travis - wymruczał - Chciałem uspokoić Crossa i... dalej nie pamiętam...  Długo tu leżę?

- Chwilę - rzekł Mutsu - Pilnowałem, żebyś nie zszedł.

- Miło - rzekł Mortez sucho - Gdzie dzieciaki...?

Azjata bez słowa wskazał pokój na przeciwko. Mortez usłyszał z niego jakieś głosy.

- Zabarykadowali się, ale już udało się ich otworzyć. Servant jest w Rozmównicy, a ten drugi w Zabiegowym. 

- Mówisz...? - wymruczał Mortez i zaczął kręcić głową - Kurwa... - mruknął

- Wstrząśnienie mózgu? -zapytał Mutsu

- Raczej tak - odparł jasnowłosy mężczyzna - Już czuję, że jestem spowolniony. I mam jakiś dziwny smak - powiedział, mlasnął i zamknął na chwilę oczy - Pomożesz mi wstać?

- Będą chcieli aby zobaczył cię Said - rzekł Azjata spokojnie - Teraz składa rękę dzieciaka, ale...

- Mam w dupie Saida. Nie potrzebuję jego opinii - przerwał mu gniewnie Mortez - Miałem wstrząśnienie mózgu tyle razy w życiu, że mógłbym zrobić z tego doktorat. Pomóż mi wstać! - zażądał

 Mutsu wzruszył ramionami i złapał go pod pachę. Pociągnął mocno do góry.

- Nie jest źle - ocenił po chwili Mortez, gdy stanął już na nogach - Powiedz im, że poszedłem spać. Mam dosyć na dzisiaj.

- Jasne - mruknął Azjata - Upewnię się, że trafisz do pokoju - oznajmił

Wyszli na korytarz.

- Ja pierdolę, ile schodów - wymruczał Mortez ponuro, stając przy klatce schodowej i spoglądając w górę.

- Możemy iść do windy, jeśli wolisz - zasugerował Azjata.

Jasnowłosy Starszy tylko prychnął.

Powoli wspięli się na trzecie piętro.

- Ja pierdolę... - wymruczał Mortez - Przez trzy dni nie wyjdę z pokoju, nie ma szans - powiedział - Powiedz im to.

- Jasne - rzekł Mutsu spokojnie

- Nie ma opcji żeby mnie wezwali na dół wcześniej niż we wtorek, albo w środę... albo chuj! W następną sobotę...  - mruczał dalej Mortez - Przecież wstrząśnienie mózgu trzeba wyleżeć, prawda?

- Prawda - mruknął Azjata

Gdy dotarli do właściwego pokoju, Mortez oparł się o ścianę, zamknął na chwilę oczy.

- Czasem mam dosyć Centrum - powiedział ponuro

- Przysłać ci kogoś? - zapytał Mutsu

Mortez pokręcił głową.

DziedzicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz