Strój Maxa był bardziej wyraźny od mojego. Choć kolorystyczni były takie same, mój nie miał tylu zdobień i doczepianych elementów od żołnierskiej zbroi. Miał narzucony kaptur już na głowę i teraz naciągał zasłonę na swoją twarz. Horl postawi zaś na maskę i swój strój wilka, który był dużo bardziej prostszy od naszych i brązowy. Kończył właśnie upinać miecze przy siodle konia, na jednym z czterech na których mieliśmy jechać.
Przyłapałam się jednak na tym, że mój wzrok zbyt długo bada pancerz Maxa. Odwróciłam szybko głowę w stronę Than, która w zielarskim stroju siedziała już w siodle trzymając wodze. Poszłam w jej ślady dosiadając swojego czarnego rumaka.
- Mówił Ci coś jeszcze o tej niespodziance? - Zagaił Horl wskakując w końcu na konia, Max zrobił to praktycznie równocześnie z nim.
- Tylko tyle, że sobie spokojnie czeka. Próbowałam go przycisnąć, ale milczał, także możemy się spodziewać wszystkiego. - Opowiedziałam poprawiając się w siodle.
- Stawiam na wielkiego trolla.
Max ruszył pierwszy a ja za nim. Peter wcześniej pożegnał się z Than, a ta nadal miała wypieki. Pewnie też dlatego ruszyła ostatnia, wyciągnięta z rozmyśleń przez krzyk Horla. Jechaliśmy w szyku dwóch kolumn. W delikatnych odstępach od siebie. Na czterech koniach tego samego marszczenia. Max nas prowadził, bo jak się okazuje zna drogę do sekretnej wioski. Dlatego nie muszę tym razem kierować się swoim bezbłędnym zmysłem węchu. Od samego początku książę wyglądał na mocno skupionego. Aż nie podobne do niego. Ja również pozostawałam czujna.
- Myślisz długo zajmie nam ta podróż? - Spytałam go, czując, że jakoś muszę przerwać tą ciszę między nami, która panowała już od początku kolacji. Spojrzał się na mnie. Miał twarde spojrzenie.
- Przy dobrych wiatrach 2-3 dni. Postój zrobimy jeszcze wieczorem przy jeziorze, żeby konie mogły odpocząć. - Miał lekko zachrypnięty głos co nie uszło mojej uwadze, ale patrząc na niego w krótce dojrzałam i cienie pod powiekami.
- Na pewno nie wcześniej? Wiesz, zadanie zadaniem, ale widzę, że jesteś zmęczony. - Uniósł brew. Patrząc teraz przed siebie. - Tak, to widać.
- Nie, w porządku. - Zapewnił popędzając konia. Wymijając mnie tym o całą jego długość.
Czyli jednak jest zły. Poczułam lekkie ukucie, gdzieś w środku.
~ I widzisz wariatko co narobiłaś?
****
Wieczorem rozbiliśmy mały obóz. Kończyliśmy tworzyć z Than okrąg na ognisko, chłopcy w tym celu udali się do lasu nazbierać drzewa. W nocy jak już skończymy jeść również to co upolują, będziemy trzymać wartę. Najpierw Than, potem Horl, następnie Max i na koniec ja. Zmiany po dwie godziny. Wszystko zostało już przyklepane.
- Podasz mi koce? - Spytała Than. Odpowiedziałam twierdząco idąc do koni. Magia mogła by je spłoszyć a to ostatnie czego nam trzeba. Rzuciłam jej dwa sama biorąc pozostałe. - Dzięki.
Książe i wojownik przyszli chwile po tym jak skończyłyśmy wszystko przygotowywać. Rzucili gałęzie na środek okręgu i Horl zaczął wzniecać ogień. Max nadziewał trzy już oskórowane króliki na zaostrzony przeze mnie wcześniej grubszy patyk. Przysiadłam na jednym z kocy patrząc na lecące w stronę patyków iskierki, które w krótce potem zmieniły się w płomień. Than usiadła koło mnie, a na przeciwko usiadł Max, Horl w krótce wstał z klęczek i również usadził się na przygotowanym miejscu. Ten ostatni poklepał się po udach.
- To nim się ugotuje, to może w coś pogramy? - Rzucił o dziwo pełen emocji. Chyba jako jedyny z nas napawał się entuzjazmem.
- Jak powiesz prawda czy wyzwanie to samodzielnie usunę Ci środek ze śpiwora. - Rzuciła Than obracając patyk tak by zdobycz upiekła się z kolejnej strony.
![](https://img.wattpad.com/cover/158660012-288-k558035.jpg)
CZYTASZ
Wilczyca 2: Piekielna gwiazda
WerewolfKontynuacja przygód Rose la Noctis, wydarzenia tej historii dziać będą się 2 lata po wydarzeniach z poprzedniej części. Rose wraz ze swoim "ukochanym" wiodą "spokojne" życie, do momentu gdy do Stolicy nie dociera wieść o zagładzie ukrytej wioski jej...