5. Decyzja.

437 33 5
                                    

Może nie powinnam oceniać, ich wszystkich tak pochopnie. Może powinnam poszukać w tym... czymś jakichś plusów... ale mimo wszystko zastanawia mnie jedno. Skoro oni byli najlepsi, to nie chcę wiedzieć jak wyglądali i co wyczyniali najgorsi.

- Ty chyba sobie ze mnie żartujesz... - Spojrzałam z nieodwiedzaniem na księcia, a ten widocznie się spiął.

- Wybacz, też byłem zdziwiony, że przeszli eliminacje...

Jego wypowiedź przewał huk, upadającej na ziemię broni, która spadła ze stojaka, który wywrócił się na jednego z mężczyzn gdy ten odskoczył od... no właśnie w sumie to od czego on właściwie odskoczył?

Złapałam się za głowę i odetchnęłam głośno. Zawsze lubiłam wyzwania. Ale kurna to jest jakaś kpina...

- Ile mam czasu? - Oparłam się o filar i złożyłam dłonie pod piersiami. Max, podrapał się po tyle głowy i posłał mi krzywy uśmiech.

- Miesiąc.

- Że co proszę?! Przecież ja nawet i przez 3 miesiące z nimi bym nic nie zrobiła... myślałam, że to będzie dopiero za pół roku. - Musiałam zacisnąć dłonie na ramionach by powstrzymać całą kipiącą we mnie agresję.

- Myślę jednak, że sobie poradzisz, pokonałaś całe zło jakie nacierało na nas dwa lata temu i zabiłaś...

- Nie mówmy o tym. - Przerwałam mu, to co zamierzał powiedzieć. Nadal nie wybaczyłam sobie tego, że musiałam targnąć się na życie swojej rodziny. To trudny temat, i nikt na razie nie powinien go poruszać. - Zobaczę co da się zrobić. Powiedziałam słowo, a chlubą mojej rodziny jest dotrzymywanie danych słów, choć nie obiecuję cudów...

Max uśmiechnął się w końcu pewnie i przyjął pewniejszą wyprostowaną pozę.

- Cieszę się z tego powodu, Rose. Gdy będziesz tylko czegoś potrzebowała to mówi mi o tym śmiało. Postaram się wszystko załatwić. - Kiwnęłam głową i ponownie, spojrzałam na powierzoną mi gromadkę.

- To będzie długi miesiąc....

*****

- Ustawicie się w szeregu od najwyższej rangi od prawej. Chce was poznać. - Złożyłam dłonie za plecami i uważnie się im przyjrzałam. Jeden z nich górował nad nimi wszystkim, był najwyższy i stał po środku. To on wpadł na ten stojak, czyli trzeba ćwiczyć równowagę. - Zapewne mnie już znacie, ale mimo wszystko kultura nakazuje mi się przedstawić. Jestem Rose Noctis i nie będę tolerować żadnego ociągana się, a tym bardziej sprzeciwów. Od tej pory moje słowa są święte. Od tej pory to ja wami przewodzę. Zrozumiano!?

- Tak jest! - Chórek zadziałał prawidłowo. Uniosłam delikatnie kącik moich ust.

- A więc zacznijmy od Ciebie, przedstaw się. - Wskazałam ruchem głowy mężczyznę pierwszego od prawej. Był Azjatą, miał skośne oczy i opisać go było można jedynie jednym słowem. Na kilometr śmierdział Koppami.

- Jestem Toshi- posłał mi głęboki ukłon. - Przybywam z kraju kwitnącej wiśni, by przynieść chlubę mojej rodzinie oraz całemu gatunkowi, jestem gotów by sobą godnie reprezentować resztę.

Musiał ćwiczyć to przed lustrem innej opcji nie było. Ale pomijając fakt, że prawie zabił się o stojak z bronią, to trzeba przyznać, że gadane jednak to on ma. A skoro posiada tą cechę to czuję, że uda mi się wydobyć z niego więcej sprytu.

Przeniosłam swoje spojrzenie na przedstawiciela, jak wyczuwam mojej rasy. Marszczę brwi przecież, kazałam im się ustawić od najwyższej rangi do najniższej.

- Oblałeś sprawdzian z wilczej hierarchii? - Któryś z nich parsknął, a ja tylko uniosłam na to brew, nie chcąc nawet szukać tego kogoś. Przyglądałam się temu który stał przed mną i zaciskał dłonie w pięści.

Wilczyca 2: Piekielna gwiazdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz