7. Złość wraca na nowo

361 39 12
                                    

To, że nie mogłam uwierzyć w to wszystko, co widzę to jedno. Drugie zaś to to, że wszyscy jakby z moim pojawieniem się zamilkli w przestrachu o moją reakcję. Po trzecie ja byłam w tak kompletnym szoku, że nie potrafiłam się ruszyć z miejsca. Oblał mnie zimny pot i po raz pierwszy od bardzo dawna nie miałam kompletnego pojęcia, co mam dalej robić. To wszystko potoczyło się nie tak, to nie tak miało być. On miał być cały, ja miałam go opieprzyć, za to, że olał mnie w święta i na koniec... kurwa no. Zawsze wszystko się perfekcyjnie spieprzy.

Nawet nie wiem, kiedy warknęłam, ale to uświadomiło mnie w jednym moje oczy zmieniły kolor na czerwony, a to niczego dobrego nie świadczy.

Nam Stigmą oczy zmieniają kolor na czerwony w trzech wypadkach.

Pierwszy, kiedy po poznaniu swojego potencjalnego mate, dojdzie do ostatecznego sparowania, podczas pełni księżyca. Drugi, gdy jesteśmy cholernie wkurwieni... No i trzeci ten taki elitarny. Gdy jedna z naczelnych Stigm straci nad sobą kontrolę a reszta całej bandy to odczuje. Coś jakby... No zbiorowy okres nie zależy od płci, ze wzmożonym PMS. Nie fajna sprawa ogólnie.

I właśnie wracając do sytuacji teraz borykamy się z problemem trzeciej wagi czerwonych oczu. Jeżeli szybko się nie opanuję a mój gniew wejdzie na niedoświadczoną i młodą Stigmę to komuś może stać się bolesna krzywda.

Szybko potrząsam głową i raz jeszcze patrzę na Diablo, którego niosą szybko przez dziedziniec. Łapię stanowczo Max'a za ramię i zmuszam by patrzył się tylko w moje oczy.

- Sprowadź Petera i Than. Oni będą wiedzieli, co robić... Po za tym zadbaj by opiekę nad nim przejęli najlepsi z twoich medyków.

Puściłam go i zaczęłam się rozglądać. Skoro potrzebuję informacji muszę szukać blisko źródła. No dalej gdzie jesteś?

- A ty, co zamierzasz? - Max nadal stał w jednym i tym samym miejscu. Zirytowało mnie to jeszcze mocniej, ale mimo wszystko był Digammą, musiałam mu odpowiedzieć.

- Przesłuchać jego zastępcę i wyciągnąć tyle szczegółów ile się tylko da.

Max kiwnął głową dając mi zgodę na działania. Nie czekałam dłużej i zaczęłam szukać swojego celu. Skoro jego żołnierze go tutaj wnieśli to znaczy, że oddział jest niedaleko. I tego się trzymajmy.

A więc kierunek koszary.

Jeśli są już w stolicy to zapewne się tam gnieżdżą.

~ Myślisz, że to było celowe? ~ Przystanęłam gwałtownie mocno zdziwiona. Tego głosu w mojej głowie już dawno nie słyszałam. Ale jedno wiem na pewno. Tą francę zawsze wybudzają silne emocje. Więcej mówić nie trzeba.

- To ty żyjesz? - Prychnęłam pod nosem tak by nikt z ludzi gromadzących się przy tych knajpach nie pomyślał sobie o mnie za wiele, gdyż o ile dla wilków gadanie do siebie jest akceptowalne w granicach zdrowego rozsądku, tak przez ludzi mogę zostać odebrana jako wariatka. W sumie może i słusznie?

~ Zabawne... Poważnie pytam, bo mi to coś śmierdzi. ~ Z każdym jej słowem chciałam ją dosłownie wydrapać sobie, przez chociaż by nos. Ale miała rację, dużo rzeczy do siebie nie pasuje. A skoro wszystko łączy się z wygnanymi i buntownikami to trzeba pozostać czujnym na wszystko.

- Bez dowodów, ani braku żadnych rzetelnych powiązań nie mogę niczego opierać tylko na przeczuciach. - Odparłam skręcając w kolejną alejkę, otoczoną ponurą kamienną kamienicą, zamieszkałą przez zapewne handlarzy z pobliskiego targu.

~ I tak coś tu śmierdzi...

Dalej starałam się ją wcisnąć z powrotem do miejsca, z którego wylazła. Też chciałabym działać, ale jej upartym powtarzaniem mi tego,że stoję w miejscu, nie osiągnę niczego. Tak jak wszystko na tym popieprzonym świecie, należy rozgrzebywać ten problem pomału. Żeby nie przegapić niczego istotnego.

Wilczyca 2: Piekielna gwiazdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz