- To nie tak... - król wilków jest zrozpaczony. Znowu nie wie jak się zachować. - Znaczy on ma pozostać na swojej pozycji tak? Nie zrezygnujesz, ze swojej tylko dlatego, że on również jest na moich usługach?
Teraz to mam ochotę czymś w niego rzucić. Jednocześnie to jak mi ufa, i zależy mu na utrzymaniu mnie po swojej stronie jest zdumiewające.
- To Ty jesteś królem. Wiem, że spadło to na Ciebie jak grom z jasnego nieba, ale to Ty Królu podejmujesz decyzje. Rozkaż cokolwiek a to wykonam. Nie liczy się dla mnie kto dla Ciebie pracuje, kto nie. Nie jestem też osobą, która ze względu na to co dzieje się u niej prywatnie będzie tym, żyć cały czas. Potrafię rozdzielać obowiązki. - Westchnęłam i złapałam się nasady nosa, masując ją. Głowa bolała mnie zdecydowanie za często, ale to pewnie wynik nerwów. - Ale powinieneś też wiedzieć, że to rozstanie, nie jest czymś co skore jest mnie załamać. On podął decyzję, za którą nie zamierzam wyrywać z jego ciała najmniejszej cząsteczki. Widocznie to nie było nam pisane. Nie mniej nie zapomnę co uczynił dla mnie w przeszłości.
- Rose. - Wymówił to imię oddychając z ulgą. - Dziękuję i ja za twoje zaufanie.
****
Kilka godzin wcześniej
Wczesny ranek- Powiedziałam już! Nie chce nikogo teraz widzieć!- Rzuciłam poduszką, którą chyba oberwała Jess. Burknęła coś i poduszka znalazła się na podłodze.
- Okazał się wielkim dupkiem, ale przecież to nie w twoim stylu leżeć teraz w łóżku dosłownie rozpaczać... - Edith wyprowadzała mnie jeszcze mocniej z równowagi.
Jęknęłam i przewróciłam się na brzuch w ten sposób sprawiłam, że moja twarz utonęła w poduszkach. Uniosłam jednak palec.
- To nie ja, znaczy po części i ja, ale to głównie wilczycy emocje. Jest w fazie wyparcia go z siebie. Nie idzie jej to najlepiej, ale się stara... chociaż wolała bym, żeby szło jej szybciej...
~ Jesteś bezduszna!
- Sama jesteś bezduszna! To ty nas w to wpakowałaś!
~ Pff, racja ale nie myślałam, że nam to zrobi tak ślicznie pachniał...
- Głupi kundel...
Uniosłam głowę i zobaczyłam spoglądające na siebie z lekkim niedowierzaniem, powątpieniem i lekką również i zgrozą przyjaciółki.
- Przyniosę Ci czekoladę, jest super przy takich sytuacjach. - Jess zniknęła za drzwiami, szybko przy jej wcześniejszym uporze.
Edith zaś przysiadła na skraju łóżka i popatrzyła na mnie z troską, po raz pierwszy w tym dniu zastanowiłam się jak bardzo fatalnie musze wyglądać.
- Czyli to miałaś na myśli mówiąc o zrywaniu więzi mate? - Spytała ostrożnie. Odwróciłam się z powrotem na plecy, dłonie ułożyłam wysoko nad głową zacierając je, co nie było moją sprawką, ale niech ma i to, wole to od jej paplaniny o tym jaka jest głupia, choć przyznam że przy tym bym się z nią zgodziła. Westchnęłam.
- Nie do końca, to wszystko co teraz widzisz to wyparcie. Nie doszło między nami do sparowania, dlatego nie mieliśmy jej pełnej, a szkoda pewnie już w tedy by wyszło, że to jedna wielka pomyłka. - Zacisnęłam wcześniej pocierane przez wilczycę dłonie w pięści, co owego futrzaka przestraszyło.
- To długo przechodzi? - Brnęła dalej.
- Zależy od wilka, ale postaram się by było krótko. Samo to, że przekłóciłam się z nią całą pieprzoną noc powinno jej wystarczać. - Przymknęłam oczy. - Słyszałam, że król chce mnie widzieć.
- Kto Ci powiedział? Niech no go... - Od razu się uniosła.
- Horl.
- Więc Jess go zabije. - Zaśmiałam się lekko, co od razu wywołało jej zdziwienie. - Samo wspomnienie o zabijaniu poprawiło Ci humor? Jak chcesz możemy porozmawiać o seryjnych mordercach.
W tedy do pokoju wpadła zdyszana Jess niosąca w rękach pełno prasy. Już wiedziałam o czym będą nagłówki. Podała mi jeden i aż się skrzywiłam czytając "Dzielna wilczyca znowu wolna."
- Pieprzone hieny! - Krzyknęła. - Tego typu rzeczy nie powinny być upubliczniane, przecież to krzywdzące.
- Ale to również sensacja, - zauważyła Edith. - Jak u ludzi z gwiazdami. Dobrze się sprzedaje, zaspokaja ciekawość, dalej możliwość tematu rozmowy...
- Yhym, wiem jak to działa. - Przykryłam twarz poduszką wcześniej odrzucając gazetę gdzieś na bok. - I to sprawia, że jeszcze bardziej nie chce się stąd ruszać.
- Się lepiej ciesz, że książę Maksymilian nie śpiewa Ci już serenad pod oknem... Auu!
Byłam usatysfakcjonowana tym rzutem.
***
Zamek
Teraźniejszość- Dziękuje Ci, za twoje zaufanie. - Mówił to tak jakby na nie, nie zasługiwał. Mi wystarczyła myśl o samym tym, że również to samo uczyniła moja siostra. Komu jak komu, ale jemu ufała bezgranicznie. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
Wychodząc miałam nadzieję, na szybki powrót do domu, lecz nie był mi on dany, ze względu na szybko biegnących dwóch strażników. Bez namysłu zatrzymałam jednego, drugi zaś pobiegł dalej w stronę miejsca, z którego niedawno wychodziłam.
- Powiedz mi co się dzieje. - Wydałam tą prośbę mocnym tonem mojego wilka, chcąc na niego wpłynąć, tak by mi się nie wywinął. Zacisnął wargi, ale jako zwykły wilk nie mógł mi długo ulegać.
- Od południowej bramy, w lesie przy polach jęczmienia, zaatakowała grupa dzikich. Śpieszymy poinformować króla, już został wysłany tam oddział interwencyjny. - Puściłam go z uśmiechem, moja wilczyca zawyła radośnie.
- Więc i ja tam idę... - Szybko przemieniłam się w wilka i ruszyłam w stronę południowej bramy, po prostu czując w sobie siłę, która od rana chce się uwolnić, siłę którą wywołały wszystkie wcześniejsze emocje.
Już im współczuję.
CZYTASZ
Wilczyca 2: Piekielna gwiazda
LobisomemKontynuacja przygód Rose la Noctis, wydarzenia tej historii dziać będą się 2 lata po wydarzeniach z poprzedniej części. Rose wraz ze swoim "ukochanym" wiodą "spokojne" życie, do momentu gdy do Stolicy nie dociera wieść o zagładzie ukrytej wioski jej...