1. Jingle Bell

616 37 5
                                    

Figa wskakuje na moje kolana i zaczyna ocierać się o mnie łebkiem, pomrukując przy tym wesoło. W końcu nastał ten czas, w którym mogę trzymać spokojnie mojego kota na kolanach, po tamtej i tak dla niej długiej rozłące. Uśmiecham się do niej i zaczynam głaskać ją przy uchu tak jak lubi najbardziej. Moi rodzice przywieźli mi ją nie długo po koronaci Dreak'a, w momencie, kiedy dowiedzieli się, że w ramach podziękowania, królestwo podarowało mi przy zamkowy dom. Otrzymałam również tytuł lady... Według mnie naprawdę zbędny, ale wybrzydzać nie będę. Co jak co ale tej etykiety jeszcze potrafię się trzymać.

W końcu mogę odpocząć i korzystam z tej chwili jak tylko mogę, wylegując się aktualnie na wielkim łożu. Z kotem na udach, który teraz zwinął się na nich w kłębek. Ale mimo tej sielanki nie można zapominać o najważniejszym.

W powietrzu unosi się już zapach goździków połączony ze słodkim zapachem pomarańczy i mandarynek. Poprawiam ubranko skrzata, które zsunęło się troszkę w bok z mojego kotka i uśmiecham się czule. Tak dawno nie obchodziłam świąt. Czas najwyższy to nadrobić. Więc na misję pod tytułem "świąteczna gorączka" zostały mi 24 godziny.

- Wybacz łóżeczko, moje, ale muszę Cię opuścić... Obiecuję wrócić wieczorem. - Zdecydowanie za dużo gadam do rzeczy nieożywionych...

Zbiegam więc na dół i podziwiam po drodze świetną robotę jaką odwaliłam kilka dni temu. Ach! Ta skromność! Zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam głową na mój udzielający się za mocno humor. Postanowiłam w tym domu wprowadzić kilka "szczególików", które powalą pewną osobę na kolana, gdy wróci tak jak obiecał mi, na Wigilię. Gdyby jednak nie wyjeżdżał czekałaby go męczarnia tutaj. Całe szczęście, że moja drużyna śmiałych i wspaniałych lordów była na miejscu i bez zbędnych dyskusji zgodziła się mi pomóc... Tak naprawdę użyłam kilku skutecznych argumentów, ale ciii.

Gdy jestem na dole dotykam delikatnie kilku bombek na stroiku nad drzwiami. Jeszcze te dwa lata temu nawet bym o tym domku nie pomyślała. A teraz mimo wszystko nadal w to wszystko nie wierze.

Mój dziadek zawsze powtarzał, że gdy jest zbyt spokojnie i wszystko się układa, to coś się i tak spektakularnie spieprzy, dlatego mimo tej aury szczęścia i magii świąt, gdzieś z tyłu głowy jakaś czerwona lampka mi się już paliła.

Weszłam do kuchni i zabrałam się za wszystkie wypieki i potrawy z mojej wcześniej sporządzonej listy. Wcześniej wyszukałam przepisy i postanowiłam wykonać parę dań wedle ich zaleceń. Byłam ciekawa ile z nich mi wyjdzie, ale również byłam ciekawa tego czy przez moje zabiegi w tej kuchni nie puszczą całego domu z dymem. Ale bądźmy dobrej myśli może magia tych świąt mnie z tego wyratuje.

Oblizuję palce, które ubrudziłam w powstałej przed chwilą masie i mruknęłam zdziwiona słysząc dzwonek do drzwi. Od razu dopadło mnie przerażenie, a co jeśli już wrócił. Nie, to wykluczone, jeszcze tak dużo nie jest zrobione. Mimo strachu i wielkich obaw podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Odetchnęłam z dużą ulgą widząc za drzwiami Jess i Than, trzymające w swoich dłoniach torby z zakupami.

- Wpadłyśmy z pomocą, od chłopaków wiemy, że dzisiaj szykujesz żarcie. - Odparła, żywo Jess.

- Mam nadzieję, że nas przyjmiesz.- Dodała miło uśmiechnięta czarodziejka, a ja zrobiłam im miejsce, by i one mogły zmieścić się w progu i wejść do środka.

- Szczerze? To tylko dla was wstawałam z mojego, ukochanego łóżka. - Zaśmiałam się idąc jak przystało na gospodynię, tuż za nimi do kuchni.

- O to twoje łóżko, Diabełek, powinien być zazdrosny. - Odparła z uśmiechem Jess.

- Mój Diabełek, nie powinien mnie zostawiać samej przed świętami, a tak to trudno musi przyzwyczaić się do mojego cichego romansu z tym mięciutkim przedmiotem. - Mówiłam nadal rozbawiona, a czarodziejka prychnęła.

Wilczyca 2: Piekielna gwiazdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz