16 | co ja zrobiłam!

285 16 6
                                    

Za kilkanaście minut miała wybić północ, więc moi goście od niespodziewanej imprezy mikołajkowej pomału zbierali się do ewakuacji do swoich domów. Tym razem prowadzić miała Majka, bo okazało się, że jako jedyna nie tknęła alkoholu - jedynie wypiła butelkę "zerówki". Mówiła, że zbytnio nie przepada za trunkami, bo jedyne co wypije to tylko jeden rodzaj wina słodkiego i ewentualnie dobry szampan. Uśmiechnęłam się do niej porozumiewawczo, bo u mnie było dość podobnie, chociaż dochodziły jeszcze zwykłe, ale konieczne smakowe piwa.

- Uważajcie na drodze tylko! - rzuciłam, kiedy paczka nowych znajomych z przyjaciółką pakowała się do samochodu.

- Postaram się nie wpaść do rowu - odpowiedziała blondynka, śmiejąc się i machając do mnie nad autem na pożegnanie - Bartek, jedziesz z nami? - dopytała szybko.

- Bartek przenocuje u mnie. Musimy o kilku sprawach pogadać - odparłam, wyręczając mężczyznę.

- Dzięki - usłyszałam jego ciche słowo tuż przy moim uchu.

- Nie ma sprawy. I tak nie jesteś trzeźwy w stu procentach, więc nie puszczę cię tak do domu - zwróciłam się teraz do przyjaciółki - Trzymajcie się ciepło i do usłyszenia i zobaczenia! - odmachałam im, po czym samochód zniknął za blokiem po drugiej stronie uliczki.

Weszliśmy oboje do środka i podreptaliśmy do mojego mieszkania. Usiadłam na kanapie, a zaraz obok zajął miejsce siatkarz, wpatrując się we mnie intensywnie.

- Okej. Zacznijmy od tego, że... - zaczęłam, ale zostało mi to uniemożliwione.

- Spotkałaś się z ojcem? - wyrzucił bez zastanowienia.

- Tak... Ale skąd wiedziałeś?

- Z byle powodów nie jesteś smutna, a nawet przygnębiona, tak jak wtedy, podczas imprezy.

- Widziałeś to? - spojrzałam na niego z lekko powiększonymi oczami.

- Trudno tego było nie zobaczyć - mruknął jakby od niechcenia, odwracając wzrok na meble w kuchni.

- Ach...

- Mów, nie krępuj się. Jestem przy tobie, słońce - jego oczy powróciły do moich i obdarzyły mnie takim spojrzeniem, że gdybym stała to momentalnie zmiękłyby mi nogi i straciłabym równowagę, upadając boleśnie na tyłek.

- Spotkaliśmy się na jego prośbę. Nie byłam tym zachwycona, tak jak się domyślasz, ale wiedziałam, że w końcu musi dojść do konfrontacji. Poszłam za twoją radą, którą dałeś mi jakiś czas temu. Może ją pamiętasz...

- "Nie bój się postawić ojcu. Rób w życiu to, co faktycznie kochasz robić. To jest twoje życie, a nie jego. Ty mu życia nie ustawiałaś, by on mógł tobie teraz to robić. Nie każdy musi być taki sam jak jego rodzic" - wręcz wyrecytował, a po czym położył dłoń na moim kolanie bliżej niego - Pamiętam to, co powiedziałem. A te najszczególniej, bo dotyczyły osoby, która jest mi naprawdę bliska.

Na jego słowa jak na wezwanie moje policzki oblały się rumieńcem, którego próbowałam zakryć poduszką. Mężczyzna wyrwał mi ją z rąk, dodając:

- Już chyba mówiłem kiedyś, że ślicznie się rumienisz, prawda? A jeśli jednak nie to to właśnie mówię i nie musisz się zakrywać! - uśmiechnął się szeroko, rzucając we mnie poduszką.

- A teraz przemieniasz rozmowę w bitwę na poduszki? - odpowiedziałam zadziornie.

- Czemu by nie. Nie mam nic przeciwko - zaśmiał się, po czym oddałam mu mocnym ciosem w brzuch kolejną poduszką, która znalazłam w pobliżu mnie.

***

Rano obudził mnie słodki zapach dochodzący z kuchni. Ziewnęłam i przetarłam oczy, podnosząc się z wolna z łóżka. Założyłam bluzę, nie zapinając zamka i ruszyłam ku kuchni. Widok, który tam zastałam, zaparł mi na chwile dech w piersiach. Widząc Bartka pichcącego omlet na patelni i włączony piekarnik z ciasteczkami w środku, mój żołądek zrobił fikołka, a dreszcze oblały mnie całą, wraz z rumieńcem na twarzy.

JESTEŚ MOIM SŁOŃCEM ⦁ Bartosz Kurek ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz