28 | szczęście drugich szans

200 12 11
                                    

Tak jak umówiłam się z Malwiną w czwartek, dwa dni później za pięć pierwsza siedziałam na fotelu w przytulnej kawiarnii i czekałam na moją caffe latte w zimowym wydaniu. Byłam ciekawa, czy dziewczyna się pojawi, a nawet jeśli nie to przynajmniej mam tu wygodnie i będę piła sobie pyszną, rozgrzewającą kawkę. Dwie minuty do pierwszej otworzyły się drzwi wejściowe, w których stanęła Malwina, ubrana w beżową kurtkę z dość dużą ilością futra na krawędziach kaptura i rękawach. Znalazła mnie wzrokiem, po czym dosiadła się do mojego stolika.

— Hej — przywitałam się.

— Cześć — odparła, wymuszając uśmiech — Zamówiłaś coś?

— Tak, ale sobie tylko. Nie wiem w czym teraz gustujesz.

— Okej, w porządku. To ja zaraz wracam — dodała i wstała z fotela, podchodząc do lady, a po chwili wracając na miejsce — I jak? Pomyślałaś nad naszą relacją?

— Nad niby czym miałam się zastanawiać?

— Czy dasz mi drugą szansę. Na naprawienie tego. Bo chyba o tym rozmawiałyśmy w czwartek?

— Dałam ci już drugą szansę w momencie, gdy zgodziłam się na spotkanie, Malwina.

— To teraz rozumiem. Ale dziękuję — powiedziała jakby życzliwie.

— Dobra, to opowiadaj. Co się u ciebie zmieniło przez ten czas?

Malwina ku pozytywnym zaskoczeniu nie rozgadywała się. Chyba jednak przejęła się i chce przywrócić naszą przyjaźń. W końcu pozwoliła mi opowiedzieć co słychać u mnie i nie wtrącała się co trzecie słowo, a wysłuchała całej mojej wypowiedzi. Wychwalajcie niebiosa! Cud się normalnie stał!

Gdy obydwie wypiłyśmy nasze kawy, kontynuując naszą pogadankę (ja jednak z dystansem, bo wolę być ostrożna przy dawaniu drugich szans), podrzuciłam hasło dziewczynie, że będę się już zbierać, bo mam trochę pracy w mieszkaniu. Zrozumiała to, więc ubrałyśmy się i Malwina odprowadziła mnie pod mój budynek. Rozmawiałyśmy dalej w całkiem przyjemnej atmosferze. Kiedy nadszedł czas pożegnania, przytuliła mnie delikatnie, po czym powiedziała:

— Na serio przepraszam, że cię wtedy wystawiłam. To nie było miłe, a ja wtedy myślałam tylko o sobie. Przecież byłaś moją przyjaciółką, a ja przez jednego chłopaka tak zniszczyłam naszą relację — wyżaliła się.
Już dobrze, było co było, a teraz jest teraz. Dałam ci drugą szansę, więc tego nie zaprzepaść.

— Tak, dokładnie tak! Muszę się pilnować i zacząć nad sobą pracować…

— Wypadałoby, ale jesteś na dobrej drodze — uśmiechnęłam się lekko — A teraz spadam do mieszkanka, więc musisz mi wybaczyć, że już pójdę.

— Tak, jasne. To jesteśmy w kontakcie?

— Tak — odpowiedziałam jej na odchodne, po czym wbiłam kod do klatki i otworzyłam drzwi wejściowe — To pa!

— Pa! Dzięki za dzisiaj! — zawołała, odwracając się i ruszając w kierunku głównej ulicy.

Po parunastu chwilach byłam już w swoim lokum, leżąc wygodnie na łóżku w sypialni. Mimo że spotkanie minęło naprawdę dobrze i bez żadnego stresu, tremy czy niezręcznej ciszy, miałam milion myśli. Jak zwykle. Wszystko wydawało się być szczere, choć na początku było sztywno, co jest logiczne jak wyglądało nasze ostatnie spotkanie (w sumie którego nie było). O mało nie rozgadałam się jej o moim chłopaku, co jednak postanowiłam zostawić dla siebie. Zdecydowanie wolę powiedzieć jej o bezpiecznych rzeczach, o które nie martwiłabym się, ale i tak mój język pcha się do rozpowiadania wszystkiego interesującego o moim życiu...

JESTEŚ MOIM SŁOŃCEM ⦁ Bartosz Kurek ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz