Ciężko było mi wstać, że po obudzeniu leżałem jeszcze pół godziny. Po tym czasie ogarnąłem się i poszedłem do kuchni, od razu włączając ekspres do kawy. Podstawiłem szklankę na miejsce w ekspresie, by po paru chwilach mogła wylać się do niego brązowa ciecz, która roznosiła w powietrzu cudowny zapach.
Nagle usłyszałem dźwięk powiadomienia z telefonu. Sięgnąłem do kieszeni w spodniach dresowych i włączyłem go. No tak, chłopaki przypominają o walentynkach.
Wujaszek: Kuraś! Nie zapomnij o święcie zakochanych, które jest dzisiaj!
Ja: Pamiętam, spokojnie. Właśnie zrobiłem sobie kawę, by obmyślić, gdzie ją zabrać.
Siwy: Dopiero teraz? Myślałem, że ty już od tygodnia to planujesz xD
Ja: No to macie niespodziankę. Po prostu uznałem, że w ten sam dzień będzie najlepiej. Ale atrakcje już wymyśliłem wczoraj wieczorem, więc się nie czepiajcie, dobra?
Semen: Nie czepiam się, tylko oni się czepiają, po pierwsze. A po drugie mi to nie przeszkadza, kiedy byś to szykował, czy miesiąc wcześniej czy trzy godziny wcześniej. Ważne, byś to zrobił :)
Beniu: Dokładnie! Czysta prawda!
Kochan: Zgadzam się. Ja dla swojej też planowałem dopiero wczoraj, gdzie dzisiaj pójdziemy XD
Ja: No i fajnie. Dobra, ja kończę gadkę, bo muszę sobie to wszystko spisać w kolejności i zarezerwować miejsce na obiad.
Wujaszek: Uuulala, no to pięknego randkowania wam, zakochańce!
Siwy: Od kiedy na grupie mam ksywę “Siwy”?!
Wujaszek: Bo jesteś siwy, Tomeczku! Sam tak przecież poprawiłeś mnie ostatnio, kiedy powiedziałem, że jesteś blondynem :D
Siwy: OGHHH! Ubić to za mało! Żartowałem z tym przecież!
Semen: XDDDDDD nie mogę z wami
Kochan: Dzieciaki z was, ale najlepsze XD
Siwy: I tak nas uwielbiacie!
Parsknąłem śmiechem na tę rozmowę. Poczucie humoru ich wszystkich mnie czasami rozwala, ale to też dużo wyjaśnia, dlaczego się kumplujemy. Zawsze mogę na nich liczyć, w każdej sprawie. Bycie ich kapitanem to jest dla mnie zaszczyt…
Gdy wszystko miałem uporządkowane, a zegar dobijał dziewiątą, stwierdziłem, że zadzwonię do Kamili, by móc powoli wpleść swój plan na dzisiaj w życie. Jednak przywitała mnie poczta głosowa, po przeczekaniu wszystkich sygnałów połączenia.
— Czyli jeszcze śpi, ten mój śpioch — pomyślałem, po czym walnąłem się na kanapę, włączając telewizor i wyszukując czegoś ciekawego w telewizji.
Po półtorej godzinie leniuchowania ponowiłem myśl o zadzwonieniu do niej. Tym razem odebrała po pierwszym sygnale.
— Dzień dobry mojemu śpiochowi! — powiedziałem, uśmiechając się.
— Wybacz, że nie odebrałam, ale spałam jak zabita — zaśmiała się.
— Domyśliłem się, słonko.
— Więc w jakiej sprawie dzwoniłeś?
— Skoro spałaś to zapewne nie jadłaś jeszcze śniadania, prawda?
— Nie, dopiero co się obudziłam. Jeszcze w łóżku jestem — odpowiedziała, a w mojej głowie urodziła się pewna sprośna myśl.
— Wyrobisz się w pół godziny? Zabieram cię gdzieś, moja walentynko — mruknąłem niższym niż zazwyczaj głosem.
CZYTASZ
JESTEŚ MOIM SŁOŃCEM ⦁ Bartosz Kurek ✔
Fanfiction❝ - Jest piękny, prawda? - powiedziała, cicho wzdychając i zachwycając widokiem roztaczającym się przed nią. - Ale nie tak piękny jak ty, bo Ty jesteś moim słońcem - odparłem spokojnie, wwiercając w nią swoje spojrzenie. ❞ Życie z wiecznie kontrolu...