"Richard Lafen skrywał przed nami blond włosy sekret."
"Wczorajszego wieczoru na bankiecie charytatywnym, prezes La Filon Company, przedstawił światu swój mały sekret, który już nie jest taki mały. Z naszych źródeł wiemy, że Mariposa Lafen przez siedemnaście lat żyła we Francji i od niedawna zamieszkała z ojcem.."
Tak brzmiały pierwsze słowa artykułu, który tuż po przebudzeniu, pojawił mi się na pierwszej stronie na jaką weszłam.
Super, teraz wszyscy będą wiedzieć o mnie nawet najmniejszy szczegół przez te hieny, które wyciąganie brudów na ludzi - którzy nic nie zrobili - nazywają pracą.
Czuję, jakby nad nami wisiała jakaś klątwa. Nie chcę w to wierzyć, ale wydaje mi się, jakby moja mama rzuciła na nas tę klątwę przez to, że przyleciałam do ojca i to on się mną opiekuje, zamiast zostać we Francji razem z ciotką. Bo niedługo po tym, jak tu przyleciałam i zostałam przedstawiona mediom, zwichnięłam kostkę.
Gorzej było jednak dalej.
Już nie to, że media oskarżali go o zdradę, czego mogłabym być owocem, czy że moja matka była drugą opcją, gdzie to jest totalną bzdurą, bo wiem że dla sensacji wymyślą wszystko, ale i tak krew się gotuje.
Gorsze były zdjęcia gdzie Rinworth wynosi mnie na rękach z budynku, w którym był bankiet, i krążą spekulacje o naszej relacji. Przyjaciele? kochankowie? Para?
Z każdym kolejnym słowem robiło mi się coraz bardziej nie dobrze. A jeśli ten debil specjalnie to zrobił i mnie wyniósł, żeby zrobić wokół nas taki szum? Może o to mu chodziło, żeby nas zobaczyli i sobie zaczęli myśleć nie wiadomo co.
Na szczęście do końca tygodnia zostałam w domu, kurując kostkę i próbując uniknąć szumu medialnego wokół mojej osoby na uczelni. Tego szumu nie uniknęły moje media społecznościowe i tysiące nowych obserwujących na Instagramie. Na to jednak nie byłam aż tak wkurzona. Już dawno próbowałam wybić się w internecie, ale do tej pory mi się to nie udawało, a teraz moje powiadomienia już pękają. Jednak nie daje to takiej satysfakcji jak własne zasługi zamiast medialnego skandalu dzięki mojemu ojcu i gościowi co wyniósł mnie do samochodu. Wielcy znani przez media celebryci.
Cały ten czas spędziłam w pokoju. Nawet jedzenie przynosili do mnie. Co dziwne, nawet tata odwiedził mnie ze dwa razy w ciągu tych dni, pytając, czy wszystko dobrze. Było to koszmarnie dziwne. Do tej pory, oprócz naszego ckliwego przytulania przed ścianą ze zdjęciami, nie wykazywał żadnych oznak zainteresowania moją osobą. Jednym słowem - moją relacje rodzinną można określić jako "to skompilowane" na facebooku.
Jeśli myślałam, że po kilku dniach wszystko ucichnie, myliłam się. Kiedy tylko wjechaliśmy na parking - z przeklętym Cassianem Rinworth'em, który zadeklarował się, że mnie dziś zawiezie chociaż mówiłam milion razy, że nic mi nie jest - wszyscy zaczęli się gapić. Dlatego, kiedy tylko zatrzymał się na jednym z miejsc parkingowych, uciekłam, żeby mnie ludzie z nim nie widzieli i żeby nie asekurował mnie przy wychodzeniu z samochodu i robił ze mnie większej kaleki. Nie chciałam być z nim widziana. Wystarczy, że widzą kim ja jestem i kim on jest i, że mieszkamy razem. To generuje kolejne plotki.
Czułam się jakbym była na jakiejś scenie, a ja mam bardzo słaby występ, przez który wszyscy wytykają mnie palcami, szepczą i się gapią. Czuję jak mi włoski stają na karku, a pot spływa po plecach przez tych wszystkich ludzi, który właśnie znaleźli sobie temat do dyskusji. Do tej pory znali tylko moje nazwisko, ale byłam tylko nową uczennicą, która zaczęła studia. Teraz, kiedy wyszła prawda na temat skąd się tu wzięłam, wzięli sobie na punkt honoru odkrycie moich tajemnic.
CZYTASZ
Destiny - (Zawieszone)
Teen FictionJeśli motyl zatrzepocze skrzydłami w miejscu A, to w miejscu B może spowodować burze piaskową. Tą samą burze może spowodować człowiek B, kiedy wkurzy człowieka A. Jest w tym pewna zależność wynikająca z mnóstwa przypadków i niezależnych od nas zda...